Może to być twój mąż, żona, przyjaciółka, córka, syn. Im bliższa relacja, tym pewnie skłonność do narzekania będzie większa, bo większe zaufanie. Na ogół w sytuacjach społecznych orientujemy się, że radość sprzedaje się lepiej, a ludzie wokół lubią towarzystwo wesołych, energicznych i wyluzowanych. Czasem tyle energii potrzeba na trzymanie fasonu w pracy i szkole, że dom czy telefon do przyjaciela to jedyna przestrzeń, gdzie w końcu można sobie ponarzekać.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Narzekanie jest wyczerpujące
Polacy wiele narzekają i podobno nawet jest to nasz znak rozpoznawczy. Nie jestem jednak pewna, czy lepsze jest amerykańskie suszenie zębów w obowiązkowym „I’m fine!”. Nieraz pod uśmiechem i warstwą pudru siedzą przecież cicho zupełnie inne słowa. Myślę, że nie warto tracić czasu na walkę z narzekaniem, ocenianie czy przekonywanie, że świat jest taki piękny, a życie tylko jedno. Dla osoby narzekającej ma ono zresztą do spełnienia jakąś rolę. Pytanie, czy będąc słuchaczami, potrafimy z nim sobie poradzić.
Wysłuchiwanie ciągłego utyskiwania może być wyczerpujące. Staje się takim głównie wtedy, gdy chcemy zrobić więcej niż potrzeba. Będzie nas wyczerpywało, jeśli założymy, że przez narzekanie druga osoba prosi nas o rozwiązanie jej problemów. To strasznie obciążające, ale też kompletnie… nadodpowiedzialne. Naprawdę, najczęściej inni wcale nie oczekują, że powiemy, co mają robić ze swoim życiem.
To nie o nas
Druga ślepa ulica – to branie narzekania do siebie i czucie się winnym. Jeśli żona mówi: „jestem wykończona, dzieci cały czas chorują, siedzę w domu jak kołek”, nie znaczy to, że oczekuje, by mąż przestał chodzić do pracy. Podobnie – jeśli mąż opowiada, że inni w firmie to w weekend chodzili po górach, a on robił zakupy i pomagał dzieciom w lekcjach – nie warto brać tego jako zarzut pod własnym adresem. I nie warto strzelać z armaty: „Pewnie, wolałbyś nie mieć rodziny, wtedy miałbyś tę upragnioną wolność!”.
Dobrze jest wziąć słowa osoby, która narzeka, jako coś o niej, a nie o nas. Są ludzie, którzy nigdy nie nauczyli się inaczej wyrażać swoich potrzeb. Może w rodzinnym domu nigdy nie było miejsca i czasu na opowiedzenie, że jest się przemęczonym, niezadowolonym albo ma się na coś ochotę. A może sami wychowali się w kulturze narzekania. Dziś ono jest jedyną znaną, choć bardzo nieudolną strategią opowiadania o niezaspokojonych potrzebach.
Nazwać odczucia
Żeby pomóc osobie, która narzeka, warto skupić się na niej. Nazwać odczucia, jakie wyrażają jej słowa. „Widzę, że jest ci przykro, że nie chodzisz ostatnio po górach”. Albo: „Musi ci być trudno spędzać całe dwa dni w domu”. Na ogół druga strona, czując się zrozumiana, wtedy otwiera się i coś dopowiada. „Tak, ostatnio nie mam w ogóle ruchu i boli mnie całe ciało”. Często tu nasza rola się kończy, bo drugi człowiek sam opowiada o tym, co mógłby zrobić, by zaspokoić swoją potrzebę. „Wiesz, może udałoby mi się zorganizować wypad do lasu z naszym najstarszym synem i poruszalibyśmy się obaj”.
Możemy też wprost zapytać: „Czego potrzebujesz, żeby poczuć się lepiej?”. Osoba, która narzeka, może czuć się tak przybita i skołowana, że nie umie się zorientować w swoich potrzebach. Kobiety częściej wpadają wtedy w nastrój swego rodzaju „lamentacji bez trzymanki”: narzekanie ogarnia ich życie, pracę, rodzinę i cały świat trzy dekady do tyłu i dwie do przodu.
„Wszystko obraca się przeciwko mnie!”. „Nikt mi nie pomaga”. „Nie ogarniam i nie daję już rady”. Pytanie: „Czego potrzebujesz, by poczuć się lepiej?”, pozwala przestać zajmować się nawałem dołujących spraw i zobaczyć przed sobą najbliższy dostępny krok, by sobie pomóc. To lepsze niż proponowanie rozwiązań: „To może się połóż”, „rób mniej”, ponieważ „matkowanie” tym bardziej ogranicza poczucie wpływu na własne życie.
Człowiekowi, który narzeka, nie pomoże informacja, że dzieci w Afryce mają gorzej i że powinien być wdzięczny za to, co ma. Przeciwnie, może spowodować poczucie winy, że przy tylu powodach do szczęścia nie odczuwa satysfakcji. Zawsze pomaga akceptacja uczuć drugiej osoby, nazwanie ich i pytanie o potrzeby. Obu stronom, narzekającej i słuchającej.
Czytaj także:
Nie narzekaj, działaj! Niepełnosprawna fajterka motywuje do walki o piękne marzenia
Czytaj także:
Dlaczego narzekamy? I jak możemy to zmienić?
Czytaj także:
Pani Wieczna Maruda – jak poradzić sobie z nawykowym narzekaniem?