Wydaje mi się (obym się myliła), że w chrześcijańskich mediach sporo poświęca się miejsca temu, czemu nie współżyć przed ślubem. Natomiast prawie zupełnie temu, że seks po ślubie jest super ekstra, superważny, i jak się do niego dobrze przygotować. Właśnie dlatego dziś o tym słów kilka.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Weryfikujcie swoje wyobrażenia
Wyobrażenia, oczekiwania i uprzedzenia – to one w dużej mierze wpłyną na nasze podejście do seksu w małżeństwie. Może nawet nie wiemy, że je mamy. Tym bardziej zadajmy sobie pytanie – jakie mam oczekiwania wobec naszego życia seksualnego? W jaki sposób wyobrażamy sobie małżeński seks? Jako coś „brudnego”, niestosownego? Nic bardziej mylnego.
A może bliżej nam do fantazji wyciętej z Harlequina lub tworzymy w głowie gotowy scenariusz romantycznego filmu? Również bzdura. Tylko jak je zweryfikować, skoro nie można jeszcze empirycznie?
Może masz bliskich przyjaciół, którzy czekali z seksem do ślubu? Może to ktoś z rodziny, znajomi ze wspólnoty? Pytaj ich. Krępujesz się? Nie musisz rozmawiać z parami, mogą to być babskie pogaduchy lub męski wypad – ale pytaj. Szczerze pogadajcie, jak to jest naprawdę. A poza wszystkimi odbytymi rozmowami i przeczytaną literaturą, po prostu podejdźcie do tematu z otwartością.
Rozmawiajcie o seksie
I to już w narzeczeństwie. A musowo w małżeństwie, i to nie jeden raz w trakcie nocy poślubnej! Jak? Jak każdej dobrej komunikacji, trzeba się nauczyć rozmawiać i o tym. Wymaga wyczucia, jednak pod żadnym pozorem nie powinno jej zabraknąć.
Mówcie o swoich oczekiwaniach, potrzebach, chęciach – to podstawa satysfakcjonującej was relacji intymnej, a więc szczęśliwego małżeństwa. Może, szczególnie jeśli do tej pory był to temat tabu, wyda się to panicznie trudne. Dobra wiadomość – macie przecież czas, by nauczyć się rozmawiać o seksie.
A jeśli kogoś kochasz, to przecież zależy ci na tym, by i w sypialni było mu z tobą dobrze. By i w tej sferze móc tę osobę uszczęśliwić. Jak głosi krążąca w necie grafika: Czy widział ktoś kiedyś kogoś, kto uspokoił się po usłyszeniu uspokój się? A pod nią dopisek – czy widział ktoś kiedyś mężczyznę, który domyślił się, po usłyszeniu domyśl się? Lepiej na to nie liczyć – lepiej powiedzieć 😉
Wyluzujcie
Oprócz kuszącego kompletu bielizny, do sypialni warto zabrać poczucie humoru. Przecież nie wszystko od razu zostanie omówione, nie wszystko pójdzie zgodnie z planem, nie zawsze starczy sił, chęci, a nawet jak ich starczy – może nam przerwać np. niespodziewane wołanie “juś nie śpie, co lobicie?”.
To nie jest sztuka dla sztuki, nie musimy osiągać mistrzostwa, starać się sobie zaimponować, a przede wszystkim udawać kogoś, kim nie jesteśmy. To właśnie jedna z najlepszych rzeczy, jaką daje małżeński seks – że możemy naprawdę w pełni i do końca być sobą. Wszystkie wpadki czy niedociągnięcia skwitujmy uśmiechem – jakie to ma znaczenie, w perspektywie budowania przez nas bliskości na lata.
Powiedzcie stop!
Jeszcze jedno. Może nieoczywisty punkt i łatwo o nim zapomnieć, bo to trochę temat tabu. Nie mam jednak złudzeń, że pornografia to obecnie plaga, nałóg wiążący wiele umysłów i serc, również chrześcijańskich.
Wypacza wyobrażenia na temat seksu, wypacza miłość. Pół biedy, jeśli ktoś widzi problem – nad tym można pracować. Jeśli jednak zasłania się wymówkami, bo “przecież wszyscy oglądają, nie ma w tym nic złego”, powinna zapalić się nam czerwona lampka.
Nie oszukujmy się, że jak wyjdę za mąż/będę mieć żonę (uzależnienie od pornografii dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn), to problem sam się rozwiąże. Może czasowo? Nie oszukujmy się, że seks będzie lekiem na uzależnienie. I że nie wpłynie na jakość i szczerość intymności między małżonkami. Przygotowanie do seksu po ślubie powinno więc, moim zdaniem, objąć obopólną niezgodę na pornografię. Czy przed ślubem, czy po.
Pozostało mi jedynie życzyć, byście czerpali głęboką radość z małżeńskiej bliskości i intymności. Powodzenia!
Czytaj także:
Gdy starania o dziecko się przedłużają, seks może przestać cieszyć. Co wtedy?
Czytaj także:
Slow seks, czyli powoli śpiesz się z miłością