Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wciąż w różnych grupach społecznych pokutuje przekonanie, że bitej żonie najwyraźniej odpowiada związek z oprawcą, że ofiara gwałtu musiała sprowokować sprawcę, że dziecko musiało sobie zasłużyć na porządne lanie lub że – jak w wypadku Skandynawek – same prosiły się o nieszczęście.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Któregoś razu przeczytałam w jednym z portali informacyjnych wstrząsające wieści. Dwie turystki, Norweżka i Dunka, zostały brutalnie zamordowane w Maroku. Czytam notkę prasową i wśród skąpych informacji o zdarzeniu pojawia się jedno zdanie, którego sensu istnienia wśród danych policyjnych nie rozumiem: „(…) z informacji zamieszczonych na Facebooku kobiety wynika, że uczyła się w Norwegii na przewodniczkę i była żądna przygód, dlatego zdecydowała się na wyprawę”. Jakie znaczenie dla sprawy ma opinia, że ofiara była żądna przygód, ja się pytam?
Przeniesienie uwagi
Nie trudno się domyślić, jak brzmiały komentarze pod artykułem: „Kolejne, co szukały przygody (…)”, „Tak się kończy naiwność i głupota”. Jak to się stało, że zamiast skupić się na złu, które wyrządzili oprawcy, skierowano podłe oceny w stronę ofiary? Dlaczego nikt nie zapytał „Co musi być w głowie człowieka, który jest gotowy pozbawić kogoś życia?” albo nie skandował „Niech złapią zwyrodnialców!”?
Dr Jackson Katz, amerykański działacz antyseksistowski i socjolog zajmujący się przeciwdziałaniem przemocy wobec kobiet, w prelekcji „Przemoc wobec kobiet to problem mężczyzn” dla TEDxFiDiWomen tłumaczy to zjawisko, ale zanim o nim opowiem, proponuję małe doświadczenie.
Wróćcie teraz proszę do początku mojego tekstu i przyjrzyjcie się drugiemu jego zdaniu. Napisałam: Dwie turystki, Norweżka i Dunka, zostały brutalnie zamordowane w Maroko. Skupiłam się na Norweżce i Dunce, czym skierowałam uwagę czytelnika na ofiary zbrodni.
Jak by zabrzmiało, gdybym napisała: „Czterech mężczyzn napadło i brutalnie zamordowało turystki ze Skandynawii”? Tu akcent pada już na sprawców. Dr Karz tłumaczy, że skłonni jesteśmy oceniać tych, którzy są osadzeni w opowieści jako pierwsi. Jeśli więc na początku zdania umieścimy ofiary, uwaga czytelnika skierowana będzie na nie, i to w nich doszukiwać się będziemy przyczyny zaistnienia sytuacji, nawet jeśli to sytuacja przemocy, a osoby z początku zdania są poszkodowanymi.
Dlatego właśnie umiejscowienie ofiar na początku opisu wydarzenia zwiększa prawdopodobieństwo, że to właśnie je obwinimy o zaistniałą sytuację. Zjawisko obwiniania osoby pokrzywdzonej nazywa się wtórną wiktymizacją.
Skrzywdzeni po raz drugi
Wiktymizacja pierwotna to ta, która jest konsekwencją wyrządzenia danej osobie krzywdy przez sprawcę. Wpływ doznanej krzywdy na ofiarę zależy od kilku kwestii: indywidualnej sytuacji ofiary, jej konstruktu psychicznego oraz od subiektywnej oceny. Chyba że osoba ta zostanie zabita, tak jak zostały zabite Skandynawki. Wtedy już te kilka kwestii nie ma żadnego znaczenia, bo konsekwencje są oczywiste i obiektywne.
Istnieje jeszcze wiktymizacja wtórna, która ma miejsce wówczas, gdy ofiara przestępstwa doznaje kolejnej (stąd wzięło się „wtórnej”) krzywdy ze strony innych osób – otoczenia, rodziny, bliskich albo… internetowych komentatorów.
Nacechowane brakiem empatii, krzywdzące postawy innych ludzi są często wynikiem małej świadomości na temat zjawiska przemocy i nieumiejętności wczucia się w sytuację cierpiącej osoby. Są także – i to nierzadko – powodowane stereotypami, skutkującymi potępianiem i stygmatyzowaniem ofiary. Tego rodzaju reakcje otoczenia są szczególnie widoczne (i bolesne dla ofiar) wobec osób, które ucierpiały w efekcie przemocy domowej lub przestępstw na tle seksualnym.
Wciąż w różnych grupach społecznych pokutuje przekonanie, że bitej żonie najwyraźniej odpowiada związek z oprawcą, że ofiara gwałtu musiała sprowokować sprawcę, że dziecko musiało sobie zasłużyć na porządne lanie lub że – jak w wypadku Skandynawek – same prosiły się o nieszczęście, w końcu podróżowały po kraju arabskim.
Wielką siłę wtórnej wiktymizacji mają także media. Wystarczy w opisie wydarzenia na pierwszym planie postawić ofiary, do tego jeszcze dodać, że były żądne przygód i mamy prosty przepis na to, jak z ofiar zbrodni zrobić współwinnych zbrodni. W końcu gdyby Skandynawki nie pojechały do Maroka, toby do zbrodni nie doszło, prawda?
Nie kopać leżącego
Bądźmy świadomi tego, jak media konstruują informacje o wydarzeniach związanych z przemocą i zwracajmy uwagę swoją i naszych bliskich na to, jak nasze opinie na temat oprawcy i ofiary są przez te media kreowane.
Nie zgadzajmy się na komentarze sugerujące współwinę pokrzywdzonego i stawajmy w obronie tych, którzy po doświadczeniu krzywdy doświadczają jej kolejny raz – ze strony ludzi, którym brak empatii. Mamy niewielki wpływ na występowanie przemocy, ale mamy moc wesprzeć tych, których ona dotknęła.
Czytaj także:
Od żartu do gwałtu. Nie zgadzajmy się na dowcipy o przemocy seksualnej
Czytaj także:
Słownik kobiet: przemoc
Czytaj także:
Przemoc seksualna wobec dzieci: kiedy dorosły przekracza granice? [wywiad]