separateurCreated with Sketch.

Chodziła dzięki dwóm puszkom po sardynkach. Dzisiaj jej życie wygląda inaczej

MAYA MERI

IDLIB, SYRIA - JUNE 21: Syrian Maya Meri (L), (8), who lost her legs during birth and uses artificial legs, which were made from pvc pipes and tin cans by her father, and her father Ali Meri (R) are seen in Idlib, Syria on June 21, 2018. Ahmad Al Ahmad / Anadolu Agency

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 12.02.19
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Maya Meri ma osiem lat i przyszła na świat w Aleppo. Z powodu choroby genetycznej nie ma nóg.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Dziewczynka miała zdeformowane kończyny poniżej kolan. W szpitalu wykonano jej operację amputacji zniekształconych części.

Dzieciństwo spędzone na ucieczkach i ciągłym strachu przestaje być piękne…

Choć sytuacja dziecka była wręcz tragiczna, Maya nie straciła dziecięcego entuzjazmu. Na filmach widać, jak bawi się pośród namiotów w obozie dla uchodźców, do którego trafiła z całą rodziną.

 

Mohammed Merhi – tata Mayi, to młody i wrażliwy człowiek, który… sam nie ma nóg. Chciał zrobić cokolwiek dla swojej córki, by mogła bawić się, chodzić do szkoły i żyć jak inne dzieci.

Nie była w stanie chodzić, więc chciałem zrobić cokolwiek, co ochroni jej nogi przed otarciami – mówił mężczyzna.

Wykorzystał dwie puszki sardynek, wypełnił je tkaniną i bawełną i stworzył protezy dla swojej córki.

Moje serce cierpiało, kiedy widziałem, jak czołgała się przed swoimi przyjaciółmi w trakcie zabawy – wyznał ojciec dziewczynki.

Po tym, jak w czerwcu ubiegłego roku media nagłośniły historię Mayi, a zdjęcie dziewczynki z puszkami po sardynkach na nogach obiegły świat, pojawiła się szansa na pomoc.

2019_bez_Aletei_www_v1



Czytaj także:
Karateka z Aleppo. Ma 6 lat i nie wie, jak wygląda świat bez wojny

 

Protezy zamiast puszek po sardynkach

Swoje wsparcie zaoferował Czerwony Półksiężyc. Tureckie władze pomogły w transporcie dziewczynki wraz z ojcem do Stambułu, gdzie w specjalistycznej klinice została poddana badaniom, szczegółowej konsultacji i w końcu otrzymała profesjonalne protezy, które dopasowano do jej wzrostu i wagi.

Szczególnie mocno w pomoc dziewczynce zaangażował się dr Mehmet Zeki Culcu, który był pod wrażeniem zaangażowania jej taty.

Naprawdę nie możemy nazwać tego, co miała protezami. To rodzaj prowizorycznego systemu, który pozwalał jej chodzić. Z energią wynikającą z desperacji, bez żadnych środków do dyspozycji, ojciec zamienił to cierpienie w nadzieję – powiedział dr Culcu w rozmowie z „The Telegraph”.

Lekarze podkreślali wielkie zasługi ojca. Dzięki temu, że dziewczynka już wcześniej była przyzwyczajona do chodzenia, oswojenie ciała z nowymi protezami powinno być dla niej znacznie łatwiejsze.

Jak podaje amerykańska edycja Aletei, dr Mehmet Zeki Culcu sfinansował stworzenie protez z własnej kieszeni.

To nie koniec dobrych wieści! Obiecano, że swoją parę protez otrzyma także jej tata.

 Źródło: Aleteia, TVN24BiS 


Ojciec Ibrahim Alsabagh
Czytaj także:
Proboszcz z Aleppo: Najpierw pomożemy ludziom odbudować domy, potem kościoły



Czytaj także:
Piękna Rita tańczy wśród ruin Aleppo [wideo]

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!