Zamiast nawymyślać synowi czy córce, że marnuje czas, warto zapytać: „Co ciekawego dzisiaj znalazłeś/znalazłaś w internecie?”
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wszystkiemu winna technologia?
Rodzice dzisiejszych nastolatków mają łatwość zdiagnozowania przyczyn wychowawczych porażek, jakiej nie posiadało żadne pokolenie wcześniej. Wszystkiemu winna jest technologia, a za całe zło odpowiadają smartfony. Z ich powodu dorastające dzieci przesiadują w swoich pokojach, nie uprawiają sportu i opuszczają się w nauce. Jak również nie chcą rozmawiać z dorosłymi. Czy na pewno?
Nie mówię, ze technologia nie jest wyzwaniem. Pewnie, że jest i przerabiamy to po raz pierwszy w historii. Wcześniejsze pokolenia nie musiały mierzyć się z urządzeniem, które daje dostęp dorastającym dzieciom do wszelkich treści świata i to przez całą dobę. Simon Sinek, inspirator i twórca wielu ważnych współczesnych koncepcji społecznych, mówi, że smartfon jest jak pompa dopaminowa, noszona w kieszeni. W każdej chwili można do niej sięgnąć, nie musząc mierzyć się z trudnymi uczuciami, znudzeniem, lękiem. Jak pudełko z uzależniającymi pastylkami, które w sekundę przenoszą w inny świat i pozwalają zapomnieć o samotności czy stresie.
Nawyku sięgania po smartfony doświadczają jednak przecież i dorośli. Nie zapominajmy, że w większości domów nas, nastolatków czasów PRL, i krótko po Okrągłym Stole, królowały telewizory, które stanowiły tło posiłków i spotkań z gośćmi, często skutecznie uniemożliwiając skupienie uwagi na sobie nawzajem. Z kolei momenty uwagi skupionej na sobie samym – tamto pokolenie rodziców przeżywało głownie w postaci przerwy na papierosa.
Zainteresowani
Dziś to smartfon zajmuje miejsce i tła, i przerwy, odreagowania, chwili na wyciszenie. Z jednej strony jest ono potrzebne, z drugiej – jak doświadczają rodzice nastolatków – chwile mogą łatwo zamieniać się w długie godziny. Co inspiruje wojnę z udziałem rodziców, nastolatków i ich urządzeń.
Pamiętając mądre zdanie, że „walka” tak naprawdę wzmacnia to, z czym walczymy, bardzo podoba mi się myśl o zmianie perspektywy. W jakimś stopniu potrzebujemy przyjąć do wiadomości, że technologia stała się częścią życia i to momentami pożyteczną. Zamiast więc nawymyślać synowi czy córce, że marnuje czas, warto zapytać: „Co ciekawego dzisiaj znalazłeś/znalazłaś w internecie?”. Jeśli spróbujemy wyjść z roli oceniającego i stanąć w roli zaciekawionego i uczącego się, istnieje nadzieja, że dzieci wpuszczą nas do swojego świata.
Możemy też bardzo się zdziwić, że spędzając czas w sieci, uczą się nowych rzeczy (opieki nad zwierzętami domowymi, rysunku, montażu układów elektrycznych czy języków obcych). Są na bieżąco z informacjami. Biorą udział w społecznej dyskusji na aktualne tematy albo w sprawach, które szczególnie ich interesują. Że kontaktują się ze swoimi znajomymi po to, by przygotować urodzinową niespodziankę dla koleżanki albo szkolny projekt. Że mają swoich ulubionych artystów.
Czytaj także:
Dlaczego 2019 może skończyć się bez Aleteia.pl?
Dobry klimat
Nie da się zbliżyć do świata ważnych dla nich spraw, ustawiając się po drugiej stronie barykady. Jak często zresztą rodzic ma problem sam ze swoim smartfonem i złości się na sobie o to, że „marnuje w nim czas”? Może warto sobie wtedy uświadomić, że jest taka część naszego czasu, która i tak będzie bezpowrotnie marnowana. Co więcej, nasz mózg potrzebuje momentów, by wchodzić w fazę odprężenia. Czasem więc naprawdę lepiej obejrzeć głupi filmik na Facebooku, niż dźwigać na sobie śmiertelną powagę i napięcie całego dnia.
Oczywiście potrzebujemy pytać siebie (jako ludzi i jako rodziców), czy technologia jest jedyną formą rozrywki i czy umiemy znajdować i proponować nastolatkom inne – na powietrzu, z książką, realizując pasje, którymi możemy ich zarażać, spotykając się z innymi. Być może jednak atmosfera w domu jest tak zła i napięta, a dorosły tak wyobcowany z więzi z dzieckiem, że telefon staje się jedynym bliskim światem, w którym możliwa jest autonomia i który pozwala młodemu człowiekowi przetrwać trudny czas dorastania.
Wierzę, że przed wpadnięciem w uzależnienie od technologii ratuje dzieci dobry klimat domu, bliskość rodziców, rozmowa i zainteresowanie ich przeżyciami i problemami. Ratuje także podejście, w którym czas na smartfon nie jest nagrodą i regulują go wspólne umowy o porach korzystania.
Czytaj także:
Bezpieczny, autentyczny dom. Mamy prawo wychowywać inaczej!
Czytaj także:
Albo wychowanie autorytarne, albo bezstresowe? Istnieje trzecia droga
Czytaj także:
Jak wychować szczęśliwe niemowlę?