„Miłość uskrzydla, nadaje kolorów, wywołuje uśmiech, czasem łzy szczęścia. Powoduje, że chce nam się wstać, a nawet przenosić góry” – napisała Ania Lewandowska na swoim Instagramie.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ania Lewandowska na swoim Instagramie podzieliła się z fanami tym, co myśli o miłości. I choć zrobiła to przy okazji walentynek, to jej myśli są na tyle uniwersalne, że postanowiliśmy wam je przekazać. Bo przecież – jeśli miłość przekazuje się dalej, to wraca ona do nas ze zdwojoną siłą 🙂
Miłość do Roberta – podziw i wsparcie
Od tego zaczęła, bo to przecież najważniejszy mężczyzna w jej życiu – mąż i przyjaciel, którego podziwia i wspiera. Jak napisała, ta miłość emanuje dumą, bezpieczeństwem i zaufaniem, szacunkiem i życzliwością, chcącą wspierać jego działania.
Miłość do rodziców
Z kolei miłość do rodziców, jak napisała Ania Lewandowska, to przede wszystkim szacunek, wdzięczność i wspomnienia.
Miłość do dziecka – niewyobrażalna
Ta miłość jej jej zdaniem najsilniejsza ze wszystkich, tak niewyobrażalna, że aż bezgraniczna, bezwarunkowa, na zawsze. Zaapelowała, byśmy uczyli nasze dzieci kochać.
“Miłość uskrzydla, nadaje kolorów, wywołuje uśmiech, czasem łzy szczęścia. Powoduje, że chce nam się wstać, a nawet przenosić góry. Miłości nie da się opisać w kilku zdaniach…, ale warto o niej mówić i to tak często, jak tylko jest to możliwe” – napisała.
Dodała, że takiej miłości, która uskrzydla, życzy każdemu, przez 365 dni w roku, a nie tylko w dniu zakochanych. A blisko 95 tysięcy reakcji na ten wpis świadczy o tym, jak bardzo potrzebujemy słyszeć o prawdziwej, dobrej miłości!
Czytaj także:
Jakim tatą jest Robert Lewandowski? Przyznaje, że oszalał na punkcie córeczki!
Czytaj także:
Żony piłkarzy – kwiatek do kożucha? Nie umniejszajmy ich roli!
Czytaj także:
Dlaczego brzuch Ani Lewandowskiej jest hejtowany, a czyjeś rozstępy są lajkowane?
Czytaj także:
Dlaczego 2019 może skończyć się bez Aleteia.pl?