„Chrześcijan jest tu coraz mniej, brakuje pracy, chleba. Ale mamy mocną wiarę i nadzieję na przyszłość” – powiedział Rony, Palestyńczyk i chrześcijanin.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ziemia Święta. Maleńki kawałek świata, w którym spotykają się święte miejsca trzech największych religii: chrześcijaństwa, judaizmu i islamu. Tygiel kultur, kolorów skóry i języków. A pośrodku niego… nietypowy, polski akcent.
Miejski autobus zawozi nas z Jerozolimy do Betlejem, leżącego na terenie Autonomii Palestyńskiej – ziemi, która choć znajduje się terytorialnie w Izraelu, zarządzana jest przez Palestyńczyków. Od Izraela oddzielona jest wysokim na kilka metrów murem, który powstał, aby chronić Żydów przed niebezpieczeństwem ze strony islamskich terrorystów z Hamasu.
Wjeżdżając, nawet nie spostrzegamy granicy – dopiero w drodze powrotnej zatrzymujemy się na posterunku w murze bezpieczeństwa. Uzbrojeni po zęby żołnierze sprawdzają paszporty turystów, Arabowie muszą wysiąść i poddać się kontroli na zewnątrz. Dla mieszkańców Autonomii mur stanowi symbol upokorzenia – wielu mieszkańców Betlejem nigdy nie opuściło swojego miasta, bo tylko nieliczni szczęściarze otrzymują zezwolenia na przekraczanie checkpointów. Miejsca urodzenia i śmierci Jezusa oddalone są od siebie zaledwie o kilka kilometrów, ale od paru lat dzieli je mur niezgody pomiędzy skłóconymi narodami.
W mieście panuje zupełnie inna atmosfera niż w Jerozolimie. Hebrajskie, kanciaste litery widać tu rzadko – na szyldach dominują arabskie „robaczki”. Miejscowe targowisko przytłacza feerią barw i zapachów – obok ułożonych w precyzyjne stosy gigantycznych truskawek i limonek wiszą na hakach połówki zwierząt. Sanepid raczej tu nie istnieje… Panuje ogromny hałas, sprzedawcy krzyczą na całe gardło – mam wrażenie, że chcą nas zabić, ale chyba jednak po prostu chcieliby sprzedać nam ogórki. Nigdzie nie widać żydów – ich wejście na teren Autonomii byłoby dla nich ogromnym ryzykiem, są w końcu przedstawicielami okupantów. Natomiast ok. 30% mieszkańców Betlejem to chrześcijanie arabskiego pochodzenia.
Wita Was Roni z Rodziną
Wąska uliczka prowadząca od Bazyliki Narodzenia Pańskiego do kaplicy Groty Mlecznej pełna jest małych sklepików, oferujących pamiątki z drzewa oliwnego: różańce, krzyżyki, stajenki. Drugi sklep po prawej przykuwa uwagę wszystkich Polaków. Żółty szyld z napisem „The nativity store” wygląda tak, jak wiele innych, ale uwagę przykuwa logo znanego w Polsce dyskontu z roześmianym owadem i zdjęcie prezydenta Andrzeja Dudy z żoną. „Wita Was W Betlejem Roni Z Rodziną” – głosi podpis pod zdjęciem. Obok biało-czerwonych szalików z napisem ”Polska” rozwieszone są wielkie fotografie trzech ostatnich papieży.
„Polacy? Witajcie, zapraszam!” – wita nas gospodarz tego niezwykłego miejsca, postawny trzydziestokilkulatek. Ciepło pozdrawia naszego przewodnika, polskiego franciszkanina posługującego w Ziemi Świętej – widać, że łączą ich ciepłe stosunki. Rony Tabash jest katolikiem i rdzennym Palestyńczykiem. Sklepik z pamiątkami założył przed laty jego dziadek, potem prowadził go ojciec, a przed kilku laty pałeczkę przejął Rony.
Duży ksiądz – duży rabat
„U mnie Polacy mają zawsze zniżki!” – tłumaczy nienaganną polszczyzną. „Pamiętaj, duży ksiądz – duży rabat, mały ksiądz – mała cena” – woła na widok koloratki pod szyją jednego z klientów. Jego głos wzmacniany jest przez niewielki mikrofon, zaczepiony na twarzy – na skutek operacji, którą przeszedł niedawno, musi unikać głośnego mówienia. A milczenie zdecydowanie nie jest jego mocną stroną! To typ człowieka, obdarzonego ogromnym talentem do zjednywania sobie ludzi – uśmiech nie schodzi mu z twarzy, dla każdego ma dobre słowo.
Dlaczego po polsku? „Lubię Polaków, podoba mi się wasza wiara, przywiązanie do Pana Boga. Pokochałem wasz kraj i zapragnąłem nauczyć się waszego języka” – opowiada z uśmiechem, częstując nas świeżo zaparzoną, pachnącą kawą z kardamonem. A może serdeczność i znajomość polskiego jest tylko chwytem marketingowym, obliczonym na złowienie klientów? Usłyszana rozmowa z naszym przewodnikiem rozwiewa wszelkie wątpliwości. „Ojcze, jak dobrze, że ty dziś z małą grupą. Ostatnio jeden ojciec przyszedł z grupą 120 osób, inny 150. Wtedy nie da się porozmawiać z tymi ludźmi! Ja nie chcę, żeby tu była tylko kasa i kasa – ja chcę z wami rozmawiać, cieszyć się, być razem!” – mówi z przekonaniem.
Potrzebujemy waszej modlitwy
Faktycznie, w jego zachowaniu nie ma nic z nachalności, charakteryzującej innych arabskich sprzedawców. Chętnie pokazuje asortyment, odpowiada na wszystkie pytania, ale nie namawia do zakupów. Zamiast tego na zainstalowanym nad wejściem ekranie wyświetla nagranie z pielgrzymki papieża Franciszka do Ziemi Świętej, w czasie którego zaśpiewał napisaną przez siebie piosenkę. Radosną dotąd atmosferę przecina przejmująca, smutna melodia. „Życie w Palestynie jest trudne” – mówi Rony.
„Chrześcijan jest tu coraz mniej, brakuje pracy, chleba. Ale mamy mocną wiarę i nadzieję na przyszłość. I właśnie o tym śpiewam – Betlejem i Ziemi Święta bez nas są tylko kamieniami, a my jesteśmy żywymi kamieniami tego Kościoła. Nie chcemy opuszczać ojczyzny, naszą misją jest pozostać w Ziemi Świętej, jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy chrześcijanami i Palestyńczykami. Potrzebujemy waszej modlitwy, modlitwy o pokój”.
Czytaj także:
Ziemia Święta: Rodzinny dom św. Piotra i św. Andrzeja odnaleziony
Czytaj także:
Zwiedź z nami do Ziemię Świętą. Przewodnik na zdjęciach
Czytaj także:
Szukasz prezentu na Komunię? A może pielgrzymka?