Daniel wychodzi z poprawczaka. Od zawsze marzył, żeby być księdzem, ale z taką przeszłością to niemożliwe. Czy na pewno? Historia, na kanwie której powstało „Boże Ciało” Jana Komasy, wydarzyła się naprawdę.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
20-letni Daniel wychodzi z poprawczaka. Skrycie marzy o tym, aby zostać księdzem. Ta decyzja nie jest chwilowym kaprysem, będąc w ośrodku, miał czas, by przyjrzeć się pracy ks. Tomasza, który był dla niego autorytetem. Chciałby go naśladować. Chłopak z taką przeszłością nie może jednak wstąpić na drogę kapłańską. Kiedy Daniel zdaje sobie z tego sprawę, postanawia oszukać los.
Z poprawczaka na plebanię. Historia z filmu „Boże Ciało”
Zamiast do zakładu stolarskiego, gdzie został skierowany z poprawczaka, jedzie na pobliską parafię. Zaprzyjaźnia się z proboszczem. Trochę „pomaga mu zbieg okoliczności”, ale odbicie sylwetki bohatera w szybie autokaru jest niczym jego alter ego. Kiedy, pod nieobecność duchownego, niespodziewanie nadarza się okazja, chłopak wykorzystuje ją i udając księdza zaczyna pełnić posługę kapłańską.
Jego metody ewangelizacji budzą kontrowersje wśród mieszkańców, szczególnie w oczach surowej kościelnej Lidii. Z czasem jednak nauki i charyzma fałszywego księdza zaczynają poruszać ludzi pogrążonych w tragedii, która wstrząsnęła lokalną społecznością kilka miesięcy wcześniej. Tymczasem w miasteczku pojawia się dawny kolega Daniela z poprawczaka, a córka kościelnej, Marta, coraz mocniej zaczyna kwestionować duchowość młodego księdza. Wszystko to sprawia, że chłopakowi grunt zaczyna palić się pod nogami. Rozdarty pomiędzy sacrum i profanum, znajduje w swoim życiu nowy, ważny cel.
Postanawia go zrealizować, nawet jeśli jego tajemnica miałaby wyjść na jaw… Czyni to z takim zapałem, że wydaje się, że widz jest po jego stronie. Pojawia się jednak pytanie o prawdę sumienia, wątpliwości, których nie można uniknąć, na jednej szali stawiając własną duchowość, na drugiej potrzebę życia w prawdzie.
Jan Komasa: Koloratka powoduje, że ludzie zmieniają stosunek do człowieka
Nie byłoby, być może, tego filmu, gdyby nie prawdziwe wydarzenia, o których napisał Mateusz Pacewicz. To jego reportaż stał się kanwą dla realizacji „Bożego Ciała”. Historia opisana przez dziennikarza wydarzyła się naprawdę, ale film nie bazuje na niej w 100 proc.
Chciałem się jeszcze bardziej zdystansować i oderwać od historii opisanej w reportażu. Dołożyłem cały wątek o mrocznej przeszłości głównego bohatera i tego, że przeszłość do niego w końcu wraca. Wydaje mi się, że dodało to sporo dramatyzmu, takiego „pazura” całej akcji. Daniel ma swoje demony, musiałem go wzmocnić i pokazać różne konflikty, które go bardzo męczą – podkreślał reżyser Jan Komasa.
Zdjęcia do filmu kręcone były w Bieszczadach, a reżyser wspominał:
Zauważyłem, że kiedy rozkręca się szaleństwo zwane filmem, zacierają się granice między fikcją i rzeczywistością. Często wtedy dochodzi do zabawnych sytuacji. Kilka razy zdarzyło się na przykład, że Bartek nie zdejmował koloratki i ludzie miejscowi rzeczywiście brali go za księdza. Koloratka powoduje, że ludzie momentalnie zmieniają swój stosunek do człowieka. Szczególnie w takim miejscu, z dala od większego miasta. Koloratka wzbudza respekt, ludzie nie zadają pytań. Wszystko można kwestionować, ale nie koloratkę. To prostsze niż się wydaje.
Bartosz Bielenia: W kazaniach mówiłem to, co sam chciałbym usłyszeć w kościele
Bartosz Bielenia odgrywający główną rolę wspominał: „Rzeczywiście, wiele razy grałem już księdza (…). Bardzo długo byłem w strukturach kościelnych, śpiewałem, dużo chodziłem do kościoła. Może emanuje ze mnie jakaś charakterystyczna wrażliwość wobec tego tematu, może też mam fizys, która umożliwia mi takie zmiany”. Aktor wspominał, że treści kazań redagowali z reżyserem na bieżąco:
W tych kazaniach mówiłem przede wszystkim rzeczy, które sam chciałbym usłyszeć w kościele: o miłości, akceptacji, wybaczeniu. Daniel co prawda nigdy nie był księdzem, ledwie dwa dni wcześniej wyszedł z poprawczaka, nigdy nie był w seminarium, ale te okoliczności i fakt, że na jakiś czas zamienia się w księdza nie są w żaden sposób obrazoburcze. To raczej kwestia pokazania potrzeby wiary i zmagania się ze sobą. Daniel w roli księdza ma być moralnym wzorem do naśladowania i nauczycielem, a przecież wiadomo, że daleko mu do wzoru.
Eliza Rycembel gra w filmie Martę, która obnaża prawdę o chłopaku podszywającym się pod księdza: „W scenariuszu jest niesamowita historia, w której każdy może dla siebie coś znaleźć. Jest pełna zagubienia, potrzeby akceptacji, a przede wszystkim potrzeby bycia we wspólnocie. Nie wydaje mi się, żeby takie historie opowiadały o łatwowierności i naiwności. Wolę się skupiać na pozytywnych wartościach, to historie o potrzebie odnalezienia sensu, o potrzebie wiary w małych społecznościach. Oczywiście straszne są przypadki, kiedy ktoś w sposób cyniczny i interesowny żeruje na takich potrzebach. Ale to nie jest przypadek głównego bohatera naszego filmu, jego motywacje są dużo głębsze i bardziej skomplikowane”.
„Boże Ciało” jest polskim kandydatem do Oscara. Film w kinach od 11 października.
Czytaj także:
„Dzięki Bogu” – film o ofiarach pedofilii, które domagają się sprawiedliwości. Nie zemsty
Czytaj także:
Chuck Norris rzucił karierę, by zaopiekować się żoną. Bohater z krwi i kości
Czytaj także:
„Bóg wszedł w moje życie w jednym z najgorszych dla mnie momentów” [wywiad]