Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W obliczu wojny na Ukrainie w wielu kościołach w Polsce zaczęło się śpiewać po mszach świętych pieśń „Święty Boże…". Kto by pomyślał, że te suplikacje, które mogły się wydawać pięknym i szacownym eksponatem z muzeum tradycji religijnej, okażą się tak aktualne?
Modlitwa na czas wojny
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami…Od powietrza, głodu, ognia i wojny
Wybaw nas, Panie!Od nagłej i niespodziewanej śmierci
Zachowaj nas, Panie!My, grzeszni, Ciebie, Boga, prosimy
Wysłuchaj nas, Panie!
Suplikacje
Suplikacje (łac. supplicatio – prośba, błaganie) to uroczysta, przejmująca pieśń błagalna. Pierwsza zwrotka to starożytny grecki hymn Trisagion (gr. „Po trzykroć święty”), który powstał w pierwszych wiekach chrześcijaństwa w kręgu kultury greckiej.
Słowa nawiązują do fragmentu Apokalipsy, który mówi o tym, że aniołowie nieustannie śpiewają przed tronem Boga: „Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Wszechmogący”. W tej modlitwie oddaje się cześć Trójcy Świętej i prosi o odpuszczenie grzechów. Pozostałe trzy zwrotki istnieją tylko w polskiej wersji. Jak pisze Mirosław Korolko w „Leksykonie kultury religijnej w Polsce”, ułożono je zapewne w czasach potopu szwedzkiego.
Najazd wojsk szwedzkich (1655-1660 r.) był dla Polski prawdziwą klęską. Szacuje się, że wskutek działań wojennych oraz późniejszego głodu i epidemii zginęło 40% populacji kraju, np. ludność Warszawy zmniejszyła się aż o 90%. „Powietrze” z suplikacji to oczywiście tzw. morowe powietrze (od słowa mór – śmierć), czyli zaraza, która szła w ślad za wojną.
Najeźdźcy zrujnowali bądź ukradli ponad połowę narodowego majątku. Np. słynne lwy z brązu, zdobiące wejście do pałacu królewskiego w Sztokholmie, stały kiedyś przed jednym z pałaców w Warszawie, a biblioteka uniwersytecka w Uppsali przechowuje księgozbiór z Fromborka, m.in. pierwsze wydanie „O obrotach sfer niebieskich” Mikołaja Kopernika, i bogate zbiory jezuickiej biblioteki warmińskiej.
Tylko nie zaraza
Suplikacje były przez wieki bardzo popularną pieśnią, śpiewaną nie tylko podczas – licznych, niestety, w naszym kraju – wojen i klęsk żywiołowych, ale także w czasach spokojnych i dostatnich. Przypominały o ludzkiej grzeszności i kruchości oraz o tym, od Kogo zależy nasz los na tej ziemi.
O ich popularności świadczą m.in. liczne literackie nawiązania i trawestacje, np. w utworach Juliusza Słowackiego, Jana Kasprowicza, Władysława Reymonta czy ks. Jana Twardowskiego.
W ostatnich dziesięcioleciach rzadko się je słyszało, najczęściej podczas procesji Bożego Ciała i liturgii Wielkiego Piątku oraz w momentach klęsk żywiołowych. Wydawało się, że „morowe powietrze” raczej nam nie grozi.
Zawały, nowotwory, wypadki komunikacyjne – tak; ale nie choroby zakaźne! Chyba mało kto brał pod uwagę możliwość, że pojawi się u nas wirus, którym będzie się zarażał każdy, kto wejdzie z nim kontakt, i z powodu którego będą umierać tysiące ludzi.
My, grzeszni…
Ta sytuacja pokazała, jak wątłe są nasze pewniki. Ludzie zamknęli się w domach i porobili zapasy. Miasta w Polsce na kilka tygodni opustoszały jak podczas średniowiecznej epidemii dżumy. Nie wiadomo jeszcze, jak poważne skutki będzie miała epidemia dla gospodarki, zwłaszcza że nie wiemy jeszcze, ile potrwa.
Po raz pierwszy od dziesięcioleci realne stało się widmo głodu, o którym zapomnieliśmy co najmniej od czasów II wojny światowej. O możliwych przetasowaniach polityczno-militarnych w naszej części świata – i nie tylko! – mówi się już od kilku lat, a takie nagłe wydarzenia jak epidemia COVID-19 pewnie jeszcze zwiększają ich prawdopodobieństwo.
W tej sytuacji szczególnie warto sobie przypomnieć to, o czym mówi ostatnia zwrotka suplikacji: „My, grzeszni, Ciebie, Boga, prosimy. Wysłuchaj nas, Panie!”. Trzeba leczyć chorych, przestrzegać zasad kwarantanny i szukać szczepionki na koronawirusa. Ale najważniejsze to uświadomić sobie, że każda nasza chwila, życie i śmierć zależą do Pana. I że każdy z nas ma coś, z czego może i powinien się nawracać.
I jeszcze jedno. W suplikacjach modlimy się o zachowanie od nagłej i niespodziewanej śmierci. Dla współczesnego ucha brzmi to zaskakująco. Jeśli już myślimy o śmierci, to raczej preferujemy właśnie taki model umierania: szybko, bez bólu, bez sprawiania kłopotu rodzinie i ubezpieczycielowi. A może jednak umieranie rozciągnięte w czasie jest lepsze? Nawet jeśli wiąże się z postępującą niedołężnością czy innymi problemami, nieraz bardzo poważnymi? Bo na taką śmierć można się przygotować i ofiarować trudy Bogu.