Aleteia zapytała kilku francuskich księży, jak przeżywają ten wyjątkowy czas bez wiernych na mszy świętej.
Nie pozwolić się opanować strachowi, ale Miłości
Ks. Séraphin Yannogo, proboszcz katedry Senlis, w ostatnią niedzielę odprawił mszę sam w przedromańskiej kaplicy w katedrze. „Wywiesiliśmy ogromny afisz na drzwiach informujący o tym, że msza będzie bez udziału wiernych i zapraszamy wszystkich, by modlili się u siebie i czytali Biblię. W ten sposób przypomnieliśmy, że to też duchowa strawa”.
Czytaj także:
Wypowiedzi ks. Guza stoją w sprzeczności z katolicką nauką o przeistoczeniu
Ale jakie to wrażenie dla księdza przeżywać mszę w pojedynkę?
„Po raz pierwszy mi się to zdarza, to prawda, że wydaje się dziwne, bardzo przeżywałem w sercu to, że nie jestem razem z wiernymi. Ale wiedziałem, że słowo Boże jest tu i wszyscy się nim karmimy. Myśląc po ludzku, można by być smutnym… Ale jesteśmy chrześcijanami, Chrystus jest z nami, więc nie powstrzymają nas takie niedogodności!”.
I przy okazji – mały znak ze strony Pana Boga: „Nie mogłem wygłosić homilii, która przygotowałem na kilka dni przed zakazem zgromadzeń w niedzielę. Ale okazało się, że moja homilia dotyczyła właśnie ważności słowa Bożego, słowa, które trzeba <<przeżuwać>>, rozważać, by pozwolić mu działać głęboko w nas”. „Trzeba więc dalej żyć, nie pozwolić się opanować strachowi, ale Miłości” – mówi ksiądz z zapałem.
Bez strachu, bez podejrzeń i spiskowania
W Vannes ks. Jean-Baptiste Nadler przed poniedziałkową mszą świętą musiał ogłosić około stu wiernym, że ta nie odbędzie się. „To był trudny moment dla mnie jako proboszcza, musieliśmy porozmawiać i wyjaśnić nowe zasady postępowania. Przede wszystkim musimy modlić się i troszczyć o innych! Bez strachu, bez podejrzeń i spiskowania. Rozumiem niepokój czy niezrozumienie ze strony niektórych parafian, ale to próba, którą musimy przeżyć z pokorą.
To co mnie też uderza, to ta zbieżność z Wielkim Postem. To dla nas zachęta, by modlić się więcej, w komunii z innymi. I by się nawrócić. To jest droga dla nas, chrześcijan”.
„Jako proboszczowi jest mi trudno, brakuje mi moich parafian. Lubię się z nimi modlić, to jednak istota mojego życia i mojej misji! Ale dziś, odprawiając mszę sam, modliłem się za każdego z nich, prosząc Boga, by połączył nas w modlitwie i duchowej komunii”.
Czytaj także:
Czy przyjmując Komunię św., można się zarazić wirusem? O przeistoczeniu i wystawianiu Boga na próbę
Parafianie czują się zranieni
Ojciec Guillaume Deveaux, wikariusz biskupi i proboszcz w Crépy-en-Valois, które jest w centrum epidemii, przypomina, jak trudne dla biskupa jest podjęcie takiej decyzji. „Pęka nam serce, cierpimy, tak biskup, jak wszyscy księża w diecezji, jak i wszyscy parafianie. Ale jak można go krytykować za taką decyzję? Jaka byłaby lepsza lub przynajmniej najmniej możliwie zła?” – pyta ksiądz Guillaume i opowiada, jak ta wyjątkowa sytuacja powinna być przeżywana duchowo.
„To okazja, by zastanowić się nad naszym związkiem z Eucharystią. Na czym budujemy naszą wiarę?”. I dodaje z nadzieją: „Kościół uczy nas, że w każdym złu może zajaśnieć światło. Myślę, że jesteśmy w takiej sytuacji, która pozwoli nam wszystkim, chrześcijanom, rozwinąć się duchowo i we wspólnocie”.
Ksiądz Guillaume opowiada też o niektórych reakcjach, które go poruszyły. „Wielu parafian przyszło mi powiedzieć, jak głęboko czują się zranieni tym, że nie mogą uczestniczyć w Komunii. Dla księdza to bardzo ważne i piękne słyszeć takie słowa. Ja, który poświęciłem życie, by iść za Chrystusem i go sławić, przekonuję się, jak bardzo ludzie go potrzebują”.
W tym tygodniu proboszcz Crépy-en-Valois będzie odprawiał msze raz dziennie, każdego wieczoru o 18.30, poprzedzając ją godziną adoracji.
W jednomyślnej opinii proboszczów odseparowanych od swoich parafian wspólna modlitwa i duchowa komunia są niezbędne w tym trudnym czasie, podobnie jak przeżywanie, droga Wielkiego Postu, która dziś jest bardziej aktualna niż kiedykolwiek.
Czytaj także:
Grzechy czasu zarazy: możliwe, że nawet ich nie zauważasz