Wśród zatwierdzonych 5 maja przez Franciszka dekretów beatyfikacyjnych na szczególną uwagę zasługuje przypadek dwojga sług Bożych z Hiszpanii: redemptorysty ks. Francisco Barrechegurena Montaguta i jego córki Marii de la Concepción Barrecheguren y García, zwanej potocznie Conchitą.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Oboje oddziaływali na siebie pobożnością i świętością. Według niektórych osób, które ich znały, Conchita prowadziła świątobliwe życie pod wpływem swego ojca, ale on sam twierdził, że to jej świętość przyczyniła się do jego cnotliwego życia chrześcijańskiego.
Niezależnie od tego, jak było naprawdę, jest faktem, że oboje musieli wspierać się wzajemnie na drodze do świętości i oboje mogą stanowić wzory i być duchowymi opiekunami rodzin chrześcijańskich.
Czytaj także:
Conchita – wielka mistyczka zanurzona w codzienności życia rodzinnego
María de la Concepción
Francisco Barrecheguren Montagut urodził się 21 sierpnia 1881 w Léridzie na zachodzie Katalonii. Już w dzieciństwie został sierotą: gdy miał 11 miesięcy, zmarł jego ojciec, a w wieku 5 lat stracił matkę. Adoptowało go wówczas jego wujostwo, zabierając go jednocześnie do Grenada, w której przyszły sługa Boży spędził prawie całe swoje życie.
W 1904 ożenił się z Conchą García Calvo i w rok później – 27 listopada 1905 urodziła się im ich jedyna córka María de la Concepción, powszechnie znana jako Conchita.
Jej życie miało się okazać trudne i pełne cierpienia. Pierwsze oznaki choroby objawiły się u niej po pielgrzymce do Lisieux we Francji w 1926 – lekka afonia, czyli częściowa utrata głosu. Wkrótce jednak zaczęła odczuwać inne dolegliwości i ostatecznie stwierdzono u niej gruźlicę, a lekarze zalecili jej pobyt w domu jej rodziców obok lasów.
Cierpienie i świętość Conchity
W owym czasie medycyna nie potrafiła jeszcze poradzić sobie z tą chorobą, ograniczając się jedynie do łagodzenia bólu i innych problemów, które powodowała. Gruźlica jednak postępowała, wzmagając cierpienia młodej dziewczyny, która znosiła je z wielkim męstwem i głęboką wiarą, budząc powszechny podziw wśród jej otoczenia.
Rozwój choroby pozwolił Conchicie odkryć, że plany Boże nie są jej planami, że musi pogodzić się z tym, że jej życie, sposób podążania za Jezusem i bycia w Kościele ma być świecki.
Czytaj także:
Sposób świętych Ludwika i Zelii Martin na pokonywanie życiowych prób
Dziewczyna zmarła w opinii świętości 13 maja 1927 w Grenadzie, mając nieco ponad 25 lat, dokładnie w 10 lat po pierwszym objawieniu fatimskim. W dokumentacji dotyczącej jej procesu beatyfikacyjnego podkreślono, że “była po prostu chrześcijanką, a swoją wiarą odpowiadała na codzienne trudności i wyzwania, które pojawiały się przed nią”.
Wzór małżonka, ojca i zakonnika
W 10 lat później jej ojciec owdowiał, po czym przez kilka lat prowadząc samotnie bardzo pobożne życie, ale po dalszych 9 latach, mając już 65 lat, postanowił wstąpić do Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela (redemptorystów) w Grenadzie i w 1947 złożył śluby zakonne w Nava del Rey koło Valladolid. W lipcu 1949 przyjął w Madrycie święcenia kapłańskie i wkrótce potem wrócił do Grenady.
Tam całkowicie oddał się pracy duszpasterskiej w prowadzonym przez jego zgromadzenie sanktuarium Matki Bożej Wieczystej Pomocy. Sprawował tam codzienną Eucharystię, zanosił komunię św. chorym, prowadził modlitwę różańcową z wiernymi oraz zajmował się korespondencją w sprawie rozpoczętego kilka lat wcześniej procesu beatyfikacyjnego swej córki Conchity.
Ks. Francisco Barrecheguren zmarł w Grenadzie w święto Matki Bożej Różańcowej 7 października 1957 w wieku 76 lat. W materiałach procesu beatyfikacyjnego określono go jako “wzór małżonka, ojca, wychowawcy, zakonnika i człowieka, który umiał wziąć krzyż i nieść go mężnie i radośnie, ze stałym uśmiechem na twarzy oraz ze słowami miłości i pocieszenia na ustach”.
W 1996 r. jego doczesne szczątki przeniesiono z grobowca rodzinnego na cmentarzu miejskim do kościoła redemptorystów. Odtąd sanktuarium Matki Bożej Wieczystej Pomocy stało się miejscem pielgrzymowania wielu wiernych, którzy powierzają mu swe problemy i z których wielu stwierdzało później, że otrzymali to, o co prosili w swych modlitwach za jego wstawiennictwem.
KAI/ks
Czytaj także:
Przyśnił mu się o. Pio. Teraz 19-latek zostanie świętym