Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 26/04/2024 |
Św. Anakleta
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Szef stacji Polsat Rodzina opowiada o tym, jak msza stała się hitem i jak Bóg przemówił do niego przez córeczkę

MAREK ZAJĄC

Michał Woźniak/EAST NEWS

Małgorzata Bilska - 17.01.21

- Miałem trudny zawodowo okres, mówię do Zuzi: „A czy możemy się jeszcze za tatę pomodlić?”. Spojrzała na mnie jak na wariata i mówi: „A po co się za ciebie modlić? Opłatek ci wystarczy”. W jej języku opłatek znaczył: Komunia…

Z Markiem Zającem, dyrektorem stacji Polsat Rodzina, mężem, tatą trójki dzieci, rozmawia Małgorzata Bilska.

Małgorzata Bilska: Stacja Polsat Rodzina ma ciekawą datę narodzin: 16 października 2018 r. Przypadek?

Marek Zając*: Nie sądzę (śmiech). Mieliśmy wystartować jesienią, ale w pewnym stopniu mogliśmy wybrać datę. To była 40. rocznica wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Chcieliśmy zacząć pod dobrym patronem…

…rodziny?

Tak. Od początku nie ukrywaliśmy związków z wiarą, choć nigdy nie prezentowaliśmy się jako kanał konfesyjny. To nie jest kanał Religia TV Bis, ale kanał rodzinny adresowany do szerokiego spektrum odbiorców. Jest jednak faktem, że dla wielu polskich rodzin wiara jest ważnym elementem wspólnego życia.


KRZYSZTOF SKÓRZYŃSKI

Czytaj także:
Uwielbiam swoją parafię! Rozmowa z dziennikarzem Krzysztofem Skórzyńskim

Profil wynika z zapotrzebowania rynku czy jest w nim element misyjności?

Misja wbrew pozorom nie musi wykluczać się z biznesem. Nasza misyjność jest szczera. Mnie osobiście bliska jest postawa otwartości, wyjścia do ludzi. Przekonanie, że warto zaprosić ich na drogę wiary. Bez nachalności i bez aptekarskiego rozliczania z tego, jak potem nią idą – i czy daleko nią zajdą.

Kościół to są bardzo różne kręgi, o każdy trzeba dbać. Według nauki Soboru Watykańskiego II najdalszy krąg obejmuje tych, którzy z Kościołem w ogóle nie są związani. Ale my jako chrześcijanie nie chcemy ich wykluczać. Przeciwnie, widzimy ich jako część wspólnoty.

To pasuje do strategii pastoralnej papieża Franciszka. Przesunął akcent z troski o „swoich” na peryferia Kościoła.

My tak formatujemy np. nasze programy publicystyczne na żywo, prowadzone przez znanych dziennikarzy i duchownych. Do studia dzwonią, szukają porady, rozmawiają, czasem też spierają się – nie tylko wierzący widzowie, ale też poszukujący i niewierzący.

A jeden z naszych, powiem to z przymrużeniem oka, formatów znany jest… od dwóch tysięcy lat. Na dodatek okazał się hitem pod względem oglądalności, chociaż jego formuła jest bardzo przewidywalna i nie przynosi żadnych niespodziewanych zwrotów akcji…

Chyba się domyślam… (śmiech)

Teraz na poważnie, o co chodzi. Przed startem kanału dyskutowaliśmy, co powinno być u nas stricte misyjnego. Padło hasło: „Jest dużo transmisji mszy świętych, ale nikt nie pomyślał o mszy dla dzieci”. Dzieciaki często chorują, nie mogą wychodzić z domu. Trzeba wypełnić lukę – zapadła decyzja i powtarzam, że była to decyzja stricte misyjna.

Nikt z moich przełożonych w Polsacie nie traktował tych transmisji w kategoriach biznesowych. Tymczasem już na długo przed pandemią nasze transmisje ze Świątyni Opatrzności Bożej dobrze się oglądały. A potem, gdy przyszedł koronawirus, nastąpiła absolutna eksplozja. Dodatkowo zaczęliśmy transmitować mszę na kanale Polsat News, która w 2020 r. też biła rekordy oglądalności.

Przykładowo – żeby nie malować trawy na zielono – podam dane z ostatniej niedzieli. Mszę na antenie Polsat News średnio obejrzały ponad 594 tys. widzów. Mszę dla dzieci w Polsat Rodzina – niemal 90 tys.

A podobno najlepiej oglądają się filmy akcji.

W ramach anegdoty mogę powiedzieć, z serdecznym uśmiechem, że nawet odbierałem telefony od dyrektorów innych kanałów z pytaniem, czy mogą nasze msze na swoich antenach powtarzać.

Była to nienachalna okazja do ewangelizacji, bo mogłem wytłumaczyć, dlaczego według nauczania Kościoła i wytycznych KEP mszy w mediach powtarzać nie wolno. Przecież każde przeistoczenie jest jednorazowym, unikalnym i niepowtarzalnym wydarzeniem w historii wszechświata!

Jesteś też menedżerem mediów i doradcą medialnym. Co robi taki doradca?

Generalnie – doradza, jak nie utonąć w mediach, jak sobie radzić w ich gąszczu, jak zarządzać relacjami z mediami. Jednym z moich zadań jest trenowanie do wystąpień publicznych prezesów dużych firm, dyrektorów instytucji.

Bez względu na to, czy są wierzący czy nie, często zdarza mi się podczas szkoleń czerpać przykłady z Ewangelii. To najgenialniejszy podręcznik do komunikowania, jaki kiedykolwiek powstał. Mogę się założyć o każde pieniądze, że wszystko to, co dziś opisują najlepsze amerykańskie poradniki dla mówców, znajduje swoje odzwierciedlenie w Ewangelii.

Na przykład – bardzo ostatnio modna rola gadżetów podczas wystąpień publicznych. Gadżet przykuwa uwagę, ukonkretnia itd. Tyle że Pan Jezus robił to jako pierwszy. Weźmy scenę z denarem, gdy Chrystus pyta: czyj wizerunek jest na monecie? Boga czy Cezara? To fascynujące, że Ewangelia ma dwa tysiące lat i wciąż działa i to pod każdą szerokością geograficzną. Pod jej wpływem ludzie nadal podejmują radykalne decyzje życiowe.

Kiedy młodzież musi przeczytać książki Żeromskiego napisane sto lat temu, często nie potrafi przebrnąć przez kilka pierwszych stron. A tymczasem nikt nie ma problemu ze zrozumieniem i zapamiętaniem fragmentów Ewangelii!


CO CZYTAJĄ KATOLICY

Czytaj także:
Katolicki dziennikarz, który otworzył wydawnictwo: „Mamy problem”. Jakie książki czytają polscy wierzący?

Wspomniałeś o Soborze Watykańskim II (1962-1965). Jan Paweł II był – o czym w Polsce trochę zapomnieliśmy – jednym z ojców soborowych. Jakie jest twoje spojrzenie na rodzinę?

Rodzina ma gigantyczny wpływ na całe nasze życie. Bez względu na to, co się w naszym domu działo i dzieje, a – paradoksalnie – zwłaszcza wtedy, jeżeli działo się i dzieje się źle. Nasza rodzina nas buduje albo nas przytłacza, do samego końca naszych dni.

Dla mnie najważniejsze jest, żeby dziecko stało się podmiotem, a nie przedmiotem wychowania. I żeby było jasne, nie myślę tu o szaleństwach wychowania bezstresowego, wysadzeniu w powietrze autorytetu rodziców itp.

Autorytet jest zbudowany na innej płaszczyźnie?

Dokładnie tak. Odwołam się do własnych doświadczeń jako ojca. Moje spojrzenie na wychowanie ustawiło dwóch księży: o. Anselm Grün, znany benedyktyn i ks. Adam Boniecki.

W czasach, gdy nie miałem jeszcze żony i dzieci, o. Grün był w Polsce i słuchałem jego kazania o chrzcie. Mówił, że na obrzęd obmywania dziecka wodą powinniśmy popatrzeć z jeszcze innej niż zwykle perspektywy. Otóż rodzice przynoszą dziecko do kościoła i oddają je Bogu – uznając tym samym, że jest ono autonomiczną jednostką.

Obmywanie jest symbolicznym gestem także w tym sensie, jakby rodzice chcieli powiedzieć: nie będziemy obciążali dziecka naszymi oczekiwaniami, wyobrażeniami, niespełnionymi marzeniami – niech to wszystko obmyje ta święta woda. Chrzest oznacza, że dziecko jest przede wszystkim dzieckiem Boga. Mamy szanować jego godność i wolność. Będziemy je kochać i dbać o nie, wychowywać i wymagać od niego, ale nie będziemy próbowali urobić go na własny obraz i podobieństwo.

Moje dzieci mają moje rysy, bo genetyka robi swoje, ale przede wszystkim są na obraz Boga.

Rysów Boga nikt nie zna. Nie mamy pewności, czy nasze dziecko jest do Niego podobne.

Ken Robinson, nieżyjący już ekspert w dziedzinie edukacji, podkreślał, żeby nigdy nie tłumić w dzieciach ich wrodzonej kreatywności. Raz opowiadał z życia wziętą historię. W klasie była pewna dziewczynka, która miała kłopoty w nauce i problemy z rówieśnikami, ale świetnie rysowała. Nauczyciele pozwalali jej na to na lekcjach. Kiedyś podchodzi do niej pani i pyta: Co rysujesz? Dziewczynka: Portret Boga. Pani: Ale przecież nikt nie wie, jak Bóg wygląda! Dziewczynka: No to za chwilę się dowiecie (śmiech).

Co ci dał drugi ksiądz?

Ks. Boniecki ochrzcił naszą najstarszą Zuzię. Podczas kazania usłyszałem: „Jezus mówił, że mamy być jak dzieci. Nie pytajcie mnie, co to znaczy, bo do końca nie wiem. Ale wy macie wielkie szczęście – i macie nade mną pewną przewagę jako księdzem. Otóż codziennie, przez lata, będziecie obserwować, co to znaczy być dzieckiem. Patrzcie na swoje dziecko i uczcie się od niego”.

I po latach muszę przyznać, że w dziesiątkach różnych sytuacji miałem poczucie, że moje dziecko mnie uczy. Stawia do pionu. Mogę jedną taką dziwną historię opowiedzieć…

Jedź.

Wieczorem odmawiam pacierz z dziećmi. Jak Zuźka była mała, nie miała jeszcze trzech lat, a dziś liczy już dwanaście, to poza próbami nauczenia standardowych modlitw, Panu Bogu zawsze się za coś spontanicznie dziękowało. O coś się też prosiło. Miałem trudny zawodowo okres, mówię do Zuzi: „A czy możemy się jeszcze za tatę pomodlić? Tatuś tego potrzebuje”. Spojrzała na mnie jak na wariata i mówi: „A po co się za ciebie modlić? Opłatek ci wystarczy”.

W jej języku opłatek znaczył: Komunia. Poczułem się trochę zbity z tropu, jednak ciągnę: „Nie zaszkodzi, jakbyśmy się za tatusia pomodlili…”. Zuźka zmarszczyła brwi: „Ale ja ci już powiedziałam! Opłatek wystarczy”.

W tym momencie przyszło oświecenie – dzięki ci, Panie Boże! Przemówiłeś do mnie! OK, w Eucharystii jest siła. Nie będę się już bezsensownie nad sobą rozczulał. Biorę się do roboty. I mówiąc szczerze – to jest też bardzo dobra wskazówka na cały nowy rok 2021.

* Marek Zając – szef kanału Polsat Rodzina. Konsultant ds. mediów, niezależny publicysta, przewodniczący Rady Fundacji Auschwitz-Birkenau.


SAINT PETER SQUARE GENERAL VIEW

Czytaj także:
Duża zmiana. Świecki dziennikarz będzie zarządzał watykańskimi mediami

Tags:
mediamszarodzinaświadectwoświeccy
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail