Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jednym z najbardziej szkodliwych nawyków, jakie można mieć w związku, jest zapatrzenie w siebie.
Rozumiem przez to, że stajesz się tak pochłonięty własnymi frustracjami, zmaganiami i pragnieniami, że nie możesz myśleć już o niczym ani o nikim innym.
Sama nabyłam ten niebezpieczny nawyk w trakcie swojego małżeństwa. Podkrada się do mnie powoli... Sprawia, że nagle widzę wyłącznie to, jak ciężko pracuję dla naszej rodziny i jak niesprawiedliwie wyważony jest ciężar tej pracy. Myślę o tysiącu rzeczy, które mój mąż powinien robić, żeby bardziej pomóc. Albo nawet jeśli przyznam, że mi pomaga, po prostu skupiam się na tym, że powinien robić rzeczy po mojemu (co oczywiście zawsze jest najlepszym sposobem, bo cóż, to mój sposób).
Oto krótkie ćwiczenia, które pomogą skorygować to niewiarygodnie szkodliwe nastawienie.
Pomyśl o tym, co motywuje ją w ciągu 24 godzin. Wyobraź sobie, z jakimi problemami się zmaga i jaki jest jej poziom stresu w różnych momentach codziennej rutyny. Dla mnie to ćwiczenie może wyglądać tak:
Mąż budzi się wcześnie, przed wszystkimi innymi. Wykorzystuje ten poranny czas na modlitwę, parzenie kawy, pieczenie chleba lub zmywanie naczyń i przygotowanie się do dnia. Potem idzie do pracy, co oznacza spędzenie większości następnych ośmiu do dziewięciu godzin na patrzeniu w ekran i brnięciu przez wszystkie frustracje i radości związane z pracą w biurze. Przez większość dni spotykam się z nim na lunchu, a potem odbieram go wieczorem. W domu je ze mną i naszymi dziećmi prawie natychmiast, a potem staramy się spędzić następną godzinę przed snem, robiąc coś całą rodziną. Potem jest kilka godzin przestoju, zanim pójdzie spać, podczas których zwykle staramy się wykonać jakieś obowiązki, rozmawiając i nadrabiając zaległości z całego dnia (jeśli żadne z nas nie ma innych zobowiązań).
Kiedy pierwszy raz robiłam to ćwiczenie, skupiłam się na tym, ile czasu w ciągu dnia mój mąż ma dla siebie. I odkryłam, że prawie cały swój dzień spędza, pracując lub służąc w jakiś sposób naszej rodzinie. To pierwsze małe uświadomienie było dla mnie niezwykle znaczące. Trudno jest mieć podstawy do narzekania – na to, jak ciężkie jest twoje życie lub jak wiele robisz dla wszystkich wokół ciebie – kiedy zdajesz sobie sprawę, że osoba u twego boku robi tak wiele sama. Czy twój ukochany człowiek robi wszystkie rzeczy, które uważasz, że powinien robić, w sposób, w jaki ty uważasz, że powinien je robić? Prawdopodobnie nie. Ale czy on (lub ona) robi to, co uważa za ważne dla dobrego samopoczucia twojego i jego samego? Najprawdopodobniej tak. Wykorzystaj więc to ćwiczenie, aby uświadomić sobie, w jaki konkretny sposób dba o was oboje i o wasze życie.
Następnie skupiam się na tym, co powoduje stres u mojego męża i jakie części jego dnia mogą być trudniejsze od innych.
Zdałam sobie sprawę, że przejście z domu do pracy rano i z pracy do domu wieczorem to momenty, w których on musi dokonać największych zmian psychicznych. Ponieważ są to dla niego ciężkie chwile, mogłam go lepiej kochać, nie wprowadzając w tych momentach więcej stresorów. Tam, gdzie wcześniej mogłam próbować wykorzystać ten czas, by poruszyć różne sprawy, albo nie zauważać, co się dzieje, teraz mogę wnieść trochę świadomości do tych przejść, by uczynić je łatwiejszymi i bardziej płynnymi dla niego. To może znaczyć podjęcie decyzji, by nie przynosić w tych momentach moich własnych stresów albo upewnienie się, że jestem spokojna – bym mogła pomóc w utrzymaniu spokojnej atmosfery, gdy on przenosi się z jednego środowiska do drugiego.
Te ćwiczenia mogą pomóc ci wejść w buty współmałżonka, by lepiej go zrozumieć. Jeśli będziesz w tym szczery i obiektywny, a swoją frustrację zostawisz za drzwiami, może to zwiększyć twoje zrozumienie, empatię i wdzięczność. A czasem taka mała zmiana perspektywy wystarczy, by odświeżyć relacje w związku.