Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 26/04/2024 |
Św. Anakleta
Aleteia logo
Pod lupą
separateurCreated with Sketch.

„Głód skóry”. Co się dzieje z ciałem, gdy nie odczuwa dotyku?

PRZYTULANIE

fizkes | Shutterstock

Monika Burczaniuk - publikacja 15.06.21, aktualizacja 30.01.2024

Okazuje się, że brak dotyku i przytulania powoduje poważniejsze konsekwencje, niż mogłoby nam się wydawać.

„Weź się przytul” – niby banalne słowa, które pewnie każdy nucił pod nosem. Ale popularna piosenka Pawła Domagały, która przez kilka dobrych sezonów weselnych królowała na parkietach, naprawdę ma sens.

Niestety, tak to już jest, że zaczynamy doceniać coś, co mieliśmy na wyciągnięcie ręki, dopiero wtedy, gdy to stracimy. Przedłużająca się pandemia pokazała nam, że jesteśmy sobie niesamowicie potrzebni. Nie tylko wspierając się duchowo, online, ale też, a może przede wszystkim, fizycznie.

Potrzeba dotyku

– Nie doceniamy, jak ważny jest dotyk w naszych relacjach społecznych. Pomijamy tę kwestię, a publikacji na ten temat w przestrzeni publicznej jest wciąż bardzo mało. Po prostu mamy tendencję do brania dotyku za pewnik – mówi dr David Linden, profesor neurobiologii na Uniwersytecie Johna Hopkinsa w Baltimore.

Okazuje się, że brak dotyku i przytulania rodzi poważniejsze konsekwencje niż mogłoby nam się wydawać. Stopniowo powoduje ubytki emocjonalne: niepokój, brak poczucia bezpieczeństwa, rozdrażnienie, przygnębienie. Poważnie wpływa także na poczucie własnej wartości, potęguje samotność, zwiększa stres i stopniowo pozbawia radości i energii. To zjawisko określa się nawet „głodem skóry” i chociaż życie seksualne może wpłynąć na zaspokojenie go, to jednak ów głód nie jest potrzebą seksualną. Chodzi o coś zupełnie innego – o używanie organu takiego jak nerki czy płuca. Bo o ile bez seksu da się żyć, niezaspokojona bliskość na każdym etapie życia ma opłakane skutki.

– Naszym organem dotyku jest skóra. Co się dzieje, kiedy dotykamy innych ludzi? I dlaczego to tak wyjątkowe? Dopiero pod koniec lat 90. odkryliśmy, że ludzie mają w skórze wyspecjalizowany system włókien nerwowych, który przemieszcza się specjalnymi ścieżkami do poszczególnych ośrodków w mózgu. Jest to tzw. C-Tactile System – podkreśla Katerina Fotopoulou, profesor neurologii psychodynamicznej.

Eksperyment Harlowa

Zresztą “głód dotyku” odczuwają nie tylko ludzie. Bardzo znany jest dość kontrowersyjny eksperyment przeprowadzony w Stanach Zjednoczonych w latach 60. XX w. przez amerykańskiego psychologa Harry’ego Harlowa. Jego badania skupiały się wokół wpływu dotyku na ssaki. Tzw. eksperyment Harlowa polegał na oddzieleniu młodych makaków królewskich (zwanych też rezusami) od ich biologicznych matek i przydzielenie ich do dwóch sztucznych postaci do wyboru – jednej z drutu i drewna i drugiej obleczonej miękką, przyjemną tkaniną, przypominającą trochę rezusa. Co ciekawe, tylko pierwsza trzymała butelkę z mlekiem. Mimo to, małpki zdecydowanie częściej wybierały tę, która była obleczona miękkim materiałem. Jadły, kiedy musiały, a większość czasu spędzały wtulone w „matkę”. Co to oznacza? Potrzeba dotyku, poczucia bezpieczeństwa okazała się silniejsza nawet od zaspokojenia głodu. W ramach eksperymentu małpki były straszone, te narażone na duży stres, natychmiast kurczowo przytulały się do obleczonej tkaniną kukły.

Makaki, które zostały poddane testowi, gdy dorosły, znacznie gorzej radziły sobie z otoczeniem niż te, które wychowywały się przy swoich prawdziwych matkach. Samice, o ile w ogóle pozwalały się zapłodnić, często odrzucały swoje potomstwo. Badane rezusy często bywały także agresywne i miały problemy z właściwym rozwojem, charakterystyczny okazał się przyspieszony oddech czy podwyższone ciśnienie – syndromy stresu.

Nie tylko samotnym dzieciom brakuje czułości

Badania przeprowadzone na małpach odbywały się kilkadziesiąt lat temu, kiedy wciąż dominowało przeświadczenie, że „porządne odchowanie” dziecka to zaspokojenie głodu i odłożenie dziecka. Tymczasem to zdecydowanie za mało. Dowodem na to jest chociażby choroba sieroca. Jej przyczyną jest odcięcie dziecka od kontaktu z najbliższą osobą – najczęściej matką. Wydaje się, że to schorzenie dziecięce, tymczasem jego konsekwencje towarzyszą człowiekowi przez całe życie.

Dzieci dotknięte tym problemem unikają dotyku, lub odwrotnie, nieustannie go potrzebują. Często nie potrafią odnaleźć się w środowisku rówieśników, za wszelką cenę szukają uwagi, mają zmienne nastroje, są pobudzone, niestety ciągle, czasem podświadomie dominuje w nich poczucie odrzucenia, co sprawia, że zachwiane jest ich podstawowe poczucie bezpieczeństwa. To wpływa także na dorosłe życie, w którym często pojawiają się skłonności depresyjne, stany lękowe, niska samoocena i brak akceptacji siebie, czasem również wynikająca z tego agresja.

W społeczeństwie utarło się przeświadczenie, że głównie dzieci z domów dziecka są narażone na tę dolegliwość, tymczasem problem – wcale nie tak rzadko – występuje w pełnych rodzinach, gdzie zaburzone są relacje.

Jak działa przytulanie? Natychmiast!

Ludzie mają podświadomie zakodowane, że przytulanie działa cuda. Gdy dzieje się coś złego, najczęstszą reakcją kogoś stojącego obok jest „zwykłe” przytulenie, objęcie czy serdeczne pogłaskanie po ramieniu. Oczywiście zazwyczaj jest to ktoś bliski, ale zdarza się też tak, że mamy taki odruch również wobec znajomych, z którymi na co dzień nie utrzymujemy bliższych relacji.

Dotyk działa niemal natychmiast. Od razu zmniejsza poziom kortyzolu – poziom stresu, który w dużej mierze odpowiedzialny jest również za choroby serca, odpręża i daje nie tylko wsparcie, ale także poczucie bezpieczeństwa. Dlatego też w najtrudniejszych momentach: choroby, problemów, żałoby, rozstania, strachu, zagrożenia, a czasem śmierci – potrzebujemy czuć czyjąś fizyczną obecność.

Jak pokazały badania naukowców z Carnegie Mellon University w Pittsburghu, które zostały opublikowane w „Psychological Science”, przytulanie ma bezpośrednie, terapeutyczne znaczenie dla naszego zdrowia. Jednak by przyniosło najlepsze efekty, powinno trwać co najmniej 20 sekund. Wydziela się wówczas tzw. hormon miłości, czyli oksytocyna, która wzmacnia relacje (oksytocyna to hormon przywiązania, który wydziela się m.in. podczas porodu), zmniejsza uczucie osamotnienia, pomaga budować więzi, działa także na poczucie własnej wartości, ponieważ silnie przywołuje stan bycia kochanym. Odpowiedni poziom oksytocyny ma także zbawienny wpływ na system immunologiczny organizmu.

Free hugs

Doceniający liczne zalety przytulania założyli nawet ruch Free Hugs Campaign, który rozpoczął się w 2004 r., a rozgłos zyskał w 2006 r. dzięki teledyskowi, którego bohater proponuje nieznajomym darmowe przytulanie, chodząc po deptaku Pitt Street Mall w Sydney. W odpowiedzi na krytyczne głosy, organizatorzy podkreślili, że akcja ma na celu wyłącznie uszczęśliwienie przechodniów, nie służy natomiast do nawiązywania znajomości czy flirtowania. Teledysk o darmowym przytulaniu w zaledwie 3 lata obejrzało 37 milionów osób. Z czasem kampania stała się słynna na cały świat, a darmowe uściski z napisem free hugs (również w Polsce) zaczęło proponować coraz więcej ludzi.

Jak się okazuje, brak kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem na dłuższą metę może mieć opłakane skutki, dlatego warto czasem sobie przypomnieć, jak prosty gest czułości może wiele zmienić na lepsze, nie tylko w nas, ale również w naszych bliskich. I wykorzystać lekarstwo, które mamy dosłownie na wyciągniecie ręki, bo jeśli wierzyć amerykańskiej psychoterapeutce Virginii Satir: „Powinniśmy się przytulać cztery razy dziennie, żeby przeżyć, osiem, by zachować zdrowie i dwanaście, by się rozwijać”.

Tags:
ciałokoronawirusspołeczeństwo
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail