Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Zbyt wczesne i zbyt intensywne korzystanie z urządzeń elektronicznych ma poważny wpływ na działanie mózgu. Takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez naukowców z Korei Południowej, którzy skutki korzystania z elektroniki określają mianem cyfrowej demencji.
Zakłócenia pamięci, problemy z koncentracją, otępienie, powierzchowność myślenia, deficyt emocjonalny. Te objawy pokazują, że częstsze korzystanie z urządzeń elektronicznych nie poprawia wyników w nauce, ale raczej osłabia zdolność uczenia się i poważnie wypływa na ogólny poziom dobrostanu.
Całkowite przestawienie się na pracę przed monitorem było w pandemii w jakimś stopniu konieczne. Tym samym jeszcze mocniej przywiązano dzieci do ekranów (i tak już mocno do nich uwiązane). W wyniku pandemii używanie komputera zyskało nowe uzasadnienie. A przecież większość spędzanego przed nim czasu i tak nie służy nauce...
Koronawirus sprawił, że dzieci i młodzież więcej czasu spędzają przed monitorem i przenoszą do świata wirtualnego swoje zwykłe aktywności: czas z przyjaciółmi, rozrywkę czy odpoczynek. Trudno się dziwić. Czas przed ekranem jest prostszy. Wystarczy włączyć komputer i podążać za tym, co się na nim wyświetla. A co na to mózg?
Światło, ruchomy obraz i dźwięk płynący z komputera bardzo mocno stymulują mózg, dostarczając mu dużo łatwo przyswajalnych treści. Treści, dzięki którym odnosimy wrażanie, że ciągle poznajemy coś nowego. Poznawanie nowego jest tym, co mózg lubi szczególnie.
Rzecz w tym, że nigdy w historii ludzki mózg nie poznawał tak wielu rzeczy w tak krótkim czasie i tak szybko. Tysiące lat ewolucji przystosowały go do życia łowców-zbieraczy nieśpiesznie przemierzających lasy w poszukiwaniu pożywienia. Doświadczanie rzeczy wyjątkowych było rzadkością.
Dawniej to, co nowe poznawano głównie przez opowiadanie. Dziś to, co mózg dostaje przed ekranem można porównać do sytuacji, w której przedszkolak zamieszkałby w fabryce czekolady. Każdy posiłek składa się z czekolady, a dziecko może jeść ile chce i kiedy chce. Cukier i dopamina mają sporo wspólnego. Nowości z ekranu dają strzał dopaminy, a mózg chce ciągle więcej.
Ten mechanizm jest tak silny, że nawet jego znajomość nie gwarantuje odporności. To dlatego młodzi ludzie bezwiednie chcą coraz więcej ekranu, a odmowa, której konsekwencją jest głód dopaminy, może wywoływać np. złość, smutek czy stratę. A jednak zwiększenie przywiązania do elektroniki wywołane pandemią można odczytać jako szansę!
Zawsze można się zatrzymać i wybrać inną drogę. Może nawet łatwiej zrobić to, gdy – tak jak obecnie – problem staje się coraz bardziej wyraźny. Jeśli szliśmy jakąś drogą zbyt długo, to zmiana będzie trudniejsza, ale nie jest niemożliwa. Oczywiście prostsza jest zgoda na to, co jest teraz. Czyli dalsze bezrefleksyjne uzależnianie naszych przeżyć i stanów od elektroniki.
Druga możliwość to uświadomienie sobie mechanizmów działających na styku mózgu i urządzeń elektronicznych. Rozmawianie o nich z dziećmi, pytanie, co o tym sądzą. Proponowanie sprawdzenia się, ile mogłoby wytrwać bez elektroniki i co chciałoby robić w zamian. Do czego komputer jest konieczny, a gdzie jest zbędny. To może być szansa do wspólnego wyciągnięcia ważnych wniosków.
Próba podjęcia dobrowolnego uporządkowania intensywności korzystania z elektroniki może być impulsem do wspólnych wniosków. Pomoże w tym uważna rozmowa o tym, jak to jest mieć „mniej”. Rozmowy o tym, jakie doświadczenia, uczucia i emocje się pojawiły. Z takiej rozmowy może płynąć jeszcze jeden wniosek. Może my, rodzice, też potrzebujemy elektronicznego detoksu. Może potrzebujemy odkryć nowe sposoby, jak mądrze zadbać o dobrostan swój i swoich bliskich.