– Przez lata naszego grania skwer Hoovera stał się dla wielu ważnym miejscem, gdzie mogą na własny sposób włączyć się w przeżywanie świąt narodowych – mówią chłopaki z zespołu Ferajna z Hoovera.
Z okazji Dnia Niepodległości poznajcie bliżej Ferajnę z Hoovera – zespół dziewięciu chłopaków, którzy w rocznice ważnych dla Polski wydarzeń z wyjątkową energią i pasją aranżują patriotyczne piosenki na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Są laureatami konkursu BohaterON – wyróżniającego osoby, które dbają o podtrzymywanie pamięci historycznej.
Marta Rapcewicz: Nie jesteście jedynymi, którzy lubią pośpiewać z gitarą patriotyczne piosenki. Ale większość nie wychodzi z tym na skwery… Dlaczego akurat wy?
Łukasz Kosiński (ŁK): Wyszliśmy na ulicę, bo nie było wtedy takiej tematyki w przestrzeni publicznej. Chcieliśmy, żeby tradycja śpiewania i mądrość tych pieśni na nowo zabrzmiały w społeczeństwie.
Jan Adamiec (JA): Było to dla nas dość naturalne, bo byliśmy razem w harcerstwie i śpiewaliśmy piosenki patriotyczne przy ogniskach. A pomysł, żeby to zabrzmiało na ulicy, pojawił się najpierw w mniejszym gronie, na rocznicę śmierci Kaczmarskiego. Potem uznaliśmy, że to rocznica Powstania Warszawskiego jest momentem, o którym warto szczególnie pamiętać.

Jesteście ferajną – paczką znajomych i braci. A dlaczego akurat ze skweru Hoovera?
JA: Pierwszy raz ekipą dziewięciu osób z instrumentami poszliśmy na Krakowskie Przedmieście 1 sierpnia 2014 roku. To był piątek. Widzieliśmy, że jest odzew, więc w niedzielę wyszliśmy znowu. Pozytywny odbiór naszego występu nas zaskoczył! Wtedy stwierdziliśmy: „Dobra, wszyscy się pytają, kim jesteśmy – to nazwijmy się!”. Staliśmy właśnie na skwerze Hoovera, więc tam zostaliśmy.
Ferajna z Hoovera: Wspominamy powstania i mówimy „Polska jest ważna”
Patrząc na was, ubranych w mundury z dawnych lat, łatwiej sobie wyobrazić, że bohaterowie tych piosenek byli ludźmi z krwi i kości. Jesteście współczesnymi patriotami?
ŁK: Myślę, że każdy z nas przez wychowanie w rodzinie i harcerstwo czuje miłość do Polski, choć nie jest to czarno-białe. Różnimy się natężeniem uczucia patriotyzmu. Natomiast nie są to aż takie różnice, żebyśmy nie mogli wspólnie tworzyć tego dzieła.
JA: Pojęcie patriotyzmu jest na pewno bardzo pojemne. Z jednej strony kojarzy się z wszystkim powstaniami, bojem narodowo-wyzwoleńczym przez lata zaborów i raczej trudną historią Polski. Ale myślę, że coraz więcej osób, w tym i ja, odchodzi od tego patrzenia – i nie do końca pasuje im historia o walce, o tym, że trzeba krew przelewać.

Hasło „Bóg, honor, ojczyzna” coś jeszcze dzisiaj znaczy?
ŁK: Patrząc z dzisiejszej perspektywy, łatwiej było powstańcom mieć to hasło w sercu i żyć nim w tamtych czasach. A dzisiaj – jak pokazać honor? Nie wszyscy powstańcy byli wierzący, ale wówczas Bóg w tym haśle nikomu nie przeszkadzał. Dziś na pewno wielu ludziom może nie pasować. Część tych, którzy nas słuchają, to ludzie, którzy sami uczestniczyli w walce o Polskę. Dla nich to hasło jest pewnie wciąż aktualne. Natomiast dla młodych może już nie być.
JA: Dla mnie osobiście honor jest już przestarzałym pojęciem. I nie chciałbym być łączony z ruchami nacjonalistycznymi, a z nimi często kojarzy się patriotyzm. My jako Ferajna na pewno unikamy utożsamiania z jakąś opcją polityczną. Bo jedni powstańcy opowiedzą się po stronie dzisiejszej opozycji, a inni po stronie bardziej prawicowych partii. Natomiast my te powstania wspominamy, honorujemy ich walkę i mówimy: „Polska jest ważna”. A z tym stwierdzeniem zgodzi się raczej każdy polityk.

Ferajna z Hoovera: Nasze piosenki pomagają poczuć klimat tamtych czasów
Wasza działalność wpisuje się w nowy trend „odkurzania” patriotyzmu – to raczej potańcówki czy wspólne śpiewanki niż marsze „ku czci”.
ŁK: Wiemy od ludzi, że przez lata naszego grania skwer Hoovera stał się dla wielu ważnym miejscem, gdzie mogą na własny sposób włączyć się w przeżywanie świąt narodowych, bo niekoniecznie chcą iść na marsz czy uczestniczyć w rządowych obchodach.
JA: Ja bardzo lubię to nasze „kolorowanie” czarno-białych zdjęć sprzed lat 70., które kojarzyły mi się zawsze z dawną przeszłością, czymś archaicznym. A te piosenki i sposób, w jaki je ożywiamy, pomagają przybliżyć i poczuć klimat tamtych czasów.
ŁK: To jest fenomen muzyki – że ma łatwość przenikania do różnych grup społecznych. I dlatego dbamy o to, żeby nie utożsamiać się z żadną partią, bo każdy może stanąć, przez chwilę posłuchać. I nie ma tu żadnej polityki, jest pamięć o ludziach.
JA: Bardzo też lubimy to zróżnicowanie: przychodzi dziewięćdziesięciolatek, powstaniec, staje z tyłu i płacze, słuchając tych piosenek. I obok stoją nastoletnie, no, głównie dziewczyny… To zwraca uwagę i myślę, że wyróżnia nas na Krakowskim Przedmieściu.
Ferajna z Hoovera: Jeśli publiczność żywo reaguje, nasz występ jest trzy razy lepszy
Część waszej publiczności to spacerowicze, którzy w wolny dzień wyszli na miasto. Ale macie też wierną ekipę. Kto wraca was słuchać?
JA: Ja bym powiedział, że część z takiej wracającej publiczności, to ludzie…
ŁK: Z naszych rodzin (śmiech).
JA: Na początku trochę sztucznego tłumu musiało być (śmiech). Ale ci, którzy wracają, a także angażują się w mediach społecznościowych, to często osoby, które dojeżdżają godzinę, czasem dwie spoza Warszawy, żeby nas posłuchać. Lubimy też to, że w trakcie kilkugodzinnego występu publiczność się zmienia. Od odbioru wiele zależy, bo jeśli publiczność żywo reaguje, nasz występ jest trzy razy lepszy.

Jak was odbierają kombatanci, uczestnicy walk za Polskę?
ŁK: Myślę, że te najbardziej wzruszające spotkania nie były zaplanowane. Powstańcy przypadkowo trafiali na nas na ulicy i podchodzili po koncercie, opowiadając swoją historię. Niektórzy ze łzami w oczach mówili, że są dumni, że młodzi faceci robią coś takiego. To zawsze jest największą nagrodą za to, co robimy.
JA: Dostajemy też zaproszenia od różnych organizacji, które dbają o kombatantów. Wiele razy śpiewaliśmy pod oknami powstańca, który obchodził dziewięćdziesiąte czy dziewięćdziesiąte piąte urodziny. W pandemii były organizowane obiady dla powstańców, w których uczestniczyliśmy. Jest to dla nas ważna część naszej działalności, która przypomina, że nie tylko przekazujemy historię młodemu pokoleniu, ale też wyrażamy wdzięczność żyjącym jeszcze powstańcom.
Ferajna z Hoovera: Będzie płyta!
Kiedy można was usłyszeć na skwerze Hoovera?
JA: 3 maja, 1 sierpnia, 15 sierpnia, 11 listopada. Czasem 1 września, ale nie zawsze, bo nie ma wtedy święta państwowego. Dostajemy też dużo zaproszeń, więc niestety na ulicy jesteśmy coraz rzadziej.
Będzie z tego płyta?
ŁK: Bardzo byśmy chcieli – jest nadzieja, że już na początku przyszłego roku.
Która piosenka wzbudza największy odzew wśród słuchaczy?
JA: Zdecydowanie Serce w plecaku!
ŁK: Ale jest też kilka innych spokojniejszych, np. Warszawo ma, która ma najwięcej wyświetleń na YouTubie.
Dziewięciu przystojnych chłopaków w mundurach… Nie wierzę, że dziewczyny są na to obojętne! Jest jakaś nadzieja dla czytelniczek?
JA: Jeden jest jeszcze wolny!
