Aleteia logoAleteia logoAleteia
sobota 27/04/2024 |
Św. Zyty
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

Naraziła własne życie, by ratować 30 Ukraińców. Polska dziennikarka bohaterką!

Monika Andruszewska

Monika Andruszewska | Facebook

Redakcja - 10.03.22

„Jeden z wojennych korespondentów na miejscu napisał potem w swojej relacji, że «niestety nie wszyscy zdołali uciec i wiele ciał zostało na zimnym asfalcie». Ja nie mogłabym żyć dalej ze świadomością, że mogłam sprawić, by tych ciał zostało mniej, a nie sprawiłam” – pisze Monika Andruszewska, 30-letnia dziennikarka, która wywiozła część mieszkańców bombardowanego miasta.

Monika Andruszewska od czasu Euromajdanu (2013-14) relacjonuje sytuację w Ukrainie, zwłaszcza na terytoriach podlegających rosyjskiej agresji. Mimo młodego wieku nie raz wykazywała się wielką dojrzałością, odwagą i uważnością na drugiego człowieka.

Kilka dni temu zrobiła coś, co sama uznaje za sytuację, w której “nie ma się nad czym zastanawiać po prostu”, za żadne “specjalne bohaterstwo”. Świat ma jednak inne zdanie.

“Dzielna Polka, moja przyjaciółka Monika Andruszewska, świetna dziennikarka i reporterka wojenna, ale przede wszystkim Człowiek. Według świadectwa ukraińskich żołnierzy na zdjęciu (chyba ochotników) uratowała ok. 20 rodzin pod zbombardowanym przez Rosjan mostem w Irpieniu k. Kijowa. Kiedy zagraniczni dziennikarze kręcili materiał dla swoich stacji, ona odstawiła kamerę i rzuciła się na pomoc ludziom. Brawo!” – napisał na Facebooku Nedim Useinow, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Poruszony postawą Moniki Andruszewskiej był też Dawid Wildstein.

Korespondentka TVP na Ukrainie (TVP World), przy okazji moja, co piszę z dumą, przyjaciółka, Monika Andruszewska, ryzykując swoje życie, uratowała 30 Ukraińców, wywożąc ich z ostrzeliwanego Irpienia. Bohaterka. Tyle chciałbym napisać, ale jakieś to błahe.

Sama dziennikarka tak opowiada o całej sytuacji:

Wydaje mi się, że gdy Rosja traktuje cywili jako cel, to jest skrajna sytuacja i każdy tu podejmuje swoje wybory.

Przedwczoraj, gdy dojechaliśmy z kolegą do Romaniwki, pod Irpinem, okazało się, że na miejsce przedziera się masa cywili z Buczy i Irpina. Ludzie starali się uciec spod ostrzału i nadciągających wojsk rosyjskich. Spanikowane rodziny z dziećmi, staruszkowie, zwierzęta… Szli przez zawalony most, nieopodal waliła artyleria. Nie wystarczało samochodów do ich ewakuacji. Rzuciliśmy się wywozić i po całej masie kursów udało się ewakuować do Kijowa łącznie ze 30 osób i parę zwierzaków. Ci ludzie byli skrajnie wyczerpani, wielu z nich spędziło ostatnie dni w piwnicach. W międzyczasie w jedno z miejsc, w którym wcześniej zabieraliśmy ludzi, walnęła bomba. (…)

Dostaję dużo naprawdę ciepłych wiadomości, w tym prośby o występowanie w mediach i opowiadanie o tym. Sorry, ale nie. Robiłam po prostu to, co było trzeba i nie ma co się z tym świecić teraz po mediach. Dziękuję Wam, ale tu serio nie ma nic szczególnego. Ja serio przyzwyczaiłam się do jazd pod ostrzałami przez ostatnie lata i specjalnie nad tym nie myślałam.

Jak dodaje, bohaterską postawą wykazywali się raczej ci, o których nie mówi się w mediach.

Dla mnie o wiele bardziej bohaterska była kobieta, która wykrzykiwała «zabierzcie jeszcze mamę», i zmusiła nas, by poczekać aż jej starsza matka dojdzie do auta. Mój kolega, który jeździ ze mną jako kierowca i sam ma jaja ze stali, ale nie pochwali się tym nigdzie w mediach, bo pochodzi z terenów Donbasu pod rosyjską okupacją. Wiktoria, dziewczyna, która zamiast sama uciekać, przyciągnęła tam ze sobą dwa psy, w tym gigantycznego malamuta. Czy jej sąsiad, który zostawił u nas Wiktorię, a sam zawrócił pieszo do Irpina po cudze dzieci. Przekonywałam go, by został. Nie było dyskusji. Podjął już decyzję. Poszedł. Nie wrócił.

Tags:
Ukrainawojna
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail