Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jest ich trzech, ale kiedy zaczynają śpiewać, brzmią niemal jak cały chór albo orkiestra. To męskie trio Vies Bonum. Jaka jest ich chrześcijańska interpretacja Jingle Bells? Posłuchaj!
Kiedy śpiewają Tyś miłością mą jedyną jest, nie wiadomo, co robi na słuchaczach większe wrażenie. Imponujące głosy czy aranżacja, w której pobrzmiewają wschodnie (cerkiewne?) inspiracje. A może urokliwa kresowa wymowa.
Posłuchajcie tej pieśni po polsku i po białorusku:
Było ich trzech…
Trio Vies Bonum to: Szymon Burankow (tenor), Edward Orłowski (baryton) i Andrzej Szczarbakow (bas). Wszyscy trzej pochodzą z Białorusi, ale mają polskie korzenie. Wychowali się w salezjańskiej parafii św. Jana Chrzciciela w Mińsku. W 2012 roku przyjechali do Warszawy na rekolekcje u dominikanów. Byli wtedy studentami. Szymon i Andrzej studiowali kierunki muzyczne, a Edward ekonomię.
Pięknie śpiewali, więc ktoś im podpowiedział, że mogą dorobić do skromnych studenckich budżetów występując na warszawskiej starówce. Nie zarobili wtedy dużo, ale tak zaczęło się ich wspólne muzykowanie.
Obecnie od kilku lat mieszkają w Polsce. Edward pracuje w logistyce. Szymon jest menadżerem w restauracji serwującej sushi. Andrzej jako jedyny zajmuje się zawodowo muzyką. Napisał po rosyjsku podręcznik do emisji głosu. Razem z żoną, kompozytorką, udziela prywatnych lekcji i prowadzi kanał na YouTubie. Oprócz tego występują czasem w kościołach.
Pomagają ukraińskim żołnierzom
„Przyjeżdżamy na cały dzień i śpiewamy na wszystkich mszach. Części stałe, psalm i pieśni liturgiczne. A po mszach sprzedajemy naszą płytę” – opowiada Edward. Cena? Dobrowolna ofiara. Czasem ktoś wrzuci do koszyczka np. 40 zł. Ale jak ktoś ma mało pieniędzy albo zupełnie go nie stać na zapłacenie za płytę, to też ją dostanie. „Do tej pory nigdy nie byliśmy na minusie” – mówi Edward.
Na płycie, oprócz pieśni religijnych i kolęd, znalazły się też utwory ludowe. Część dochodu ze sprzedaży płyty jest przeznaczona na pomoc żołnierzom ukraińskim broniącym swojej ojczyzny. Teraz chłopaki zamierzają kupić noktowizory i odzież termiczną.
Przyjazd do Polski i śpiewanie na mszach zmieniło ich relacje z Panem Bogiem. Nie lubią się rozwodzić na ten temat, ale Szymon wcześniej rzadko bywał w kościele. Dopiero w Warszawie zaczął regularnie praktykować. Andrzej, który pochodzi z protestanckiej rodziny, przyjął sakramenty w Kościele katolickim. Edward, który jako jedyny z trójki jest od dziecka człowiekiem wierzącym i praktykującym, mówi, że służenie Panu Bogu śpiewem to dla niego radość i zaszczyt.
„Jingle bells” – chrześcijańska wersja
Coraz trudniej pogodzić im pracę i inne obowiązki ze śpiewaniem. Nadal jednak zdarzają się okresy, np. w lecie, kiedy śpiewają w każdą niedzielę. W ostatnie wakacje spędzili kilka tygodni nad morzem. Zapraszano ich do różnych parafii. Wiele zaproszeń dostają też w okresie bożonarodzeniowym i wielkanocnym. Śpiewają na ślubach.
Macie już po dziurki w nosie Jingle bells, którymi katusze w sklepach zaczynają się długo przed Adwentem? Na odtrutkę posłuchajcie znacznie lepszej, jak mi się wydaje, wersji w wykonaniu Vies Bonum. Piosenkę w ich aranżacji można nazwać prawdziwie bożonarodzeniową. Jej słowa mówią nie o przejażdżce saniami, tylko o narodzeniu się Zbawcy świata:
„Dzwońże, dzwoń, głośno dzwoń, głos swój wszędzie nieś
I rozgłaszaj wszystkim ludziom tę radosną wieść
Że to Pan przyszedł dziś, drogi Jezus Pan
Jako małe Dziecię w żłobie Zbawcą jest nam dan”