Aleteia logoAleteia logoAleteia
sobota 27/04/2024 |
Św. Zyty
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Matka Boża tuląca Orła Białego. Niezwykła historia Maryi z Lichenia

Obraz Matki Bożej Licheńskiej w sanktuarium w Licheniu Starym

Ewe100pa | Shutterstock

Agnieszka Bugała - 02.07.23

Sanktuarium maryjne w Licheniu, 12 kilometrów od Konina. Niektórzy uważają, że to jedna z tych budowli sakralnych wybudowanych w ostatnich latach, której nie udało się uniknąć kiczu. Inni cenią to miejsce jako dobry adres na mapie duchowych pielgrzymek. Abstrahując od wizji współczesnych architektów i estetycznych rozwiązań w samym sanktuarium – ważne jest to, dlaczego powstało. Jakie są korzenie maryjnego kultu w Licheniu?

Żołnierz woła Maryję

Wszystko zaczęło się od… modlitwy żołnierza. Był październik 1813 roku, dobiegała końca wielka bitwa narodów pod Lipskiem, w której zginęło, lub zostało rannych niemal dziewięćdziesiąt tysięcy ludzi. Bezsprzeczna klęska Napoleona i jego armii oddaliła nadzieje Polaków na odzyskanie niepodległości. Był wśród napoleońskich wojaków Polak, Tomasz Kłossowski, kowal z Izabelina. Niestety, został ciężko ranny i liczył się z tym, że nie wróci do domu i umrze na polu walki. Walcząc z bólem i cierpieniem zaczął modlić się gorliwie i wołać Maryję, dotykając raz po raz zawieszonego na szyi medalika.

I wtedy Ją zobaczył. Stanęła przed nim smutna, choć ukoronowana. Nadzwyczajnie piękna, choć zupełnie na to nie zwracająca uwagi – pokorna i wpatrzona w Tomasza. Miała ciemną, amarantową suknię i złoty płaszcz. Zobaczył też umierający żołnierz, że Maryja tuli do piersi Orła Białego, takiego, jakiego z dumą czcił i za jakim tęsknił walcząc pod napoleońskim sztandarem.

Pochyliła się nad nim Chrystusowa Matka i obiecała mu, że nie tylko nie umrze pod Lipskiem, ale cały i zdrowy wróci do domu. Poprosiła go też, aby odszukał na ojczystej ziemi obraz, na którym przedstawiona jest dokładnie tak, jak teraz, gdy ją widzi – w amarancie, w złotym płaszczu, w koronie i z Białym Orłem przytulonym do piersi.

23 lata poszukiwań

Miała rację, przeżył i wrócił. Szukał Jej w kościołach i w kapliczkach, ale nigdzie nie była taka, jak wtedy, pod Lipskiem. Udał się nawet we wrześniu 1836 r. na pielgrzymkę na Jasną Górę, ale nie znalazł w drodze żadnej podpowiedzi. Dopiero wracając, w miejscowości Lgota zobaczył na drzewie Maryję w wizerunku przypominającym Matkę z jego widzenia, sprzed dwudziestu trzech lat.

Co zrobił? Z radości zabrał Ją do domu! Minęło osiem lat aż wreszcie, na wyraźny znak, który otrzymał od Maryi, wyniósł wizerunek Maryi tulącej do piersi orła z domu i zawiesił w puszczy koło Grąblina. Był rok 1844, a Grąblin był oddalony od Lichenia o zaledwie półtora kilometra.

Maryja objawia się w lesie

Ale to jeszcze nie koniec historii Maryi w cudownym wizerunku. Sześć lat później, w maju 1850 r. pod kapliczką w grąblińskim lesie stanął Mikołaj Sikatka. Był dworskim pastuchem bydła, lubił modlić się pod leśną kapliczką i robił to często, ale od maja, gdy Maryja objawiła się Mikołajowi, wszystko w jego życiu uległo zmianie. Była bardzo konkretna, postawiła jasne wymagania. Jej orędzie przypomina to, które usłyszały dzieci we francuskim La Salette: potrzebne jest nawrócenie, poprawa życia i pokuta, ponieważ trwanie w grzechu ściąga na ludzi kary, popełniając zło – uruchamiają zło. To nie Bóg karze ludzi, to oni sami wystawiają się na działanie zła.

Maryja przekazała też Mikołajowi, że Polacy są szczególnie drodzy jej Sercu. W jednym z trzech objawień poprosiła Mikołaja, aby poszedł do wsi, do ludzi i przekazał im Jej stanowczą prośbę. Chciała też, aby zamówił msze święte przebłagalne za grzechy, popełniane przez mieszkańców okolicznych wiosek. Ale dworski pastuch Mikołaj Sikatka się bał. I nie poszedł. Nie chciał być uznany za wariata, przerażała go myśl, że stanie się pośmiewiskiem dla wszystkich. Rzeczywiście, gdy jakiś czas później, nękany wyrzutami sumienia jednak poszedł i przekazał im orędzie Maryi, wzbudził gromki śmiech i lekceważenie.

Opowiedział o spotkaniu z Najświętszą Panienką proboszczowi, wójtowi i naczelnikowi powiatu, ale mężczyźni przerazili się i zamknęli Sikatkę w izolacji. Bali się, że jest chory psychicznie. Wtedy, gdy nie było Polski na mapie Europy, obietnica, w której Maryja mówi o szczególnej trosce, jaką otacza Polaków, mogła brzmieć niebezpiecznie, gdyby dotarła do uszu zaborców.

Zobacz zdjęcia z sanktuarium w Licheniu: kliknij w galerię!

Obietnica spełniona

Nic jednak nie dzieje się bez przyczyny. Maryja ostrzegała swoje dzieci, bo wydaje się, że wiedziała, co nadciąga. A czy może być dla człowieka coś gorszego, niż nagła śmierć w grzechu ciężkim, bez spowiedzi? Epidemia cholery przyszła nagle, dziesiątkowała wioski, na chorobę nie było ratunku.

I właśnie wtedy ludzie przypomnieli sobie orędzie, które przyniósł im Mikołaj, pasterz z grąblińskiego lasu. Ci, którzy uwierzyli, natychmiast ruszyli do kapliczki zawieszonej na drzewie i tam, u stóp Bolesnej Królowej Polski odzyskiwali zdrowie. Zdrowi nieśli chorych, niektórych już w stanie agonalnym – wszyscy wracali na własnych nogach. Wieść o Maryi, która uzdrawia i ratuje od śmierci szybko się rozchodziła.

Rzesze pielgrzymowały pod Licheń, do lasu, żeby chociaż na Nią popatrzeć. Już w 1852 r., po badaniach przeprowadzonych przez specjalnie powołaną komisję kościelną, wizerunek Maryi uznano za łaskami słynący i przeniesiono go do miejscowego kościoła. Wiara ludzi w szczególne orędownictwo Matki w amarantowej sukience, z Orłem Białym na piersi, trwa.

Tags:
Maryjasanktuarium
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail