Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Dobre królestwo?
Zazwyczaj, kiedy myślimy o jakimkolwiek królestwie, przed oczyma wyobraźni stają nam zamki z warownymi wieżami i obronnymi murami lub wystawne pałace pełne służby, wyszukanych obyczajów, hucznych zabaw, wykwintnych potraw i dostojnej szlachty.
Zwykle łączymy te obrazy z jakąś formą hierarchicznej organizacji, na której czele znajduje się zasiadający na tronie władca, a wokół niego gromadzi się dwór z całą gamą relacji, zależności i wzajemnych podległości, które występują między sprawującymi władzę ludźmi. Innymi słowy – monarchia w pozytywnym bądź negatywnym wydaniu.
O pozytywnym wymiarze monarchii możemy mówić, gdy władca, którego sobie wyobrażamy, jest idealny – moralnie doskonały, sprawiedliwy, wprowadzający pokój, miłosierny, a zarazem silny, dający poczucie bezpieczeństwa i mocy. Wówczas również międzyludzkie relacje panujące w królestwie kształtują się pod wpływem przykładu władcy i zgodnie z jego wolą.
Oczywiście, taki obraz królestwa nie jest możliwy do wprowadzenia na ziemi. To raczej utopia – efekt naszych marzeń i ukrytych pragnień. W rzeczywistości historia wielokrotnie dawała nam przykłady raczej odwrotne – mniej lub bardziej negatywne obrazy monarchii opartych na zawodnych, ułomnych władcach i pełnych dworskich intryg relacjach międzyludzkich.
Królestwo Boże
Może dlatego wciąż tak bardzo tęsknimy za ideałem zasiadającym na złotym tronie. Nie tylko zresztą my. W czasach Jezusa ta tęsknota była jeszcze silniejsza.
Nie tylko ze względu na to, że powszechne były wówczas rozmaite formy ustrojów monarchicznych, ale także dlatego, że Izraelici oczekiwali potężnego, politycznego wybawcy, który pokona rzymskich okupantów i ustanowi realne, nieprzemijające królestwo Izraela, w którym rządzić będzie na wieki w sposób doskonale sprawiedliwy. Takie było właśnie ich wyobrażenie Mesjasza.
Nic dziwnego, że od samego początku w samym centrum nauczaniu Jezusa staje motyw bliskości nadchodzącego królestwa niebieskiego, czy też – królestwa Bożego. Jezus wspomina o nim często i w różnych kontekstach, lecz im więcej mówi, tym bardziej okazuje się, że to, co chce przekazać, różni się nie tylko od ówczesnych wyobrażeń jego ziomków, ale także od naszych, skażonych feudalnym myśleniem fantazji na ten temat.
Nie chodzi o pałace
Znamienny pod tym względem przykład znajdziemy w dwóch sąsiadujących ze sobą przypowieściach, które – według relacji św. Mateusza – Jezus przekazał słuchającym Go tłumom, nauczając o tym, czym faktycznie jest zapowiadane przez niego królestwo.
Pierwsza z nich, to przypowieść o skarbie, druga – o perle. Pojęcie: βασιλεία τῶν οὐρανῶν (basileia tōn ouranōn) – królestwo niebieskie, czy też, mówiąc precyzyjniej, królestwo niebios – pojawia się w obu przypowieściach w specyficznym kontekście.
W pierwszej z nich Jezus porównuje owo królestwo do skarbu ukrytego w roli, który znajduje pewien człowiek i w konsekwencji, sprzedaje wszystko, co ma, aby go posiąść (Mt 13, 44). W drugiej, królestwo niebieskie to sam człowiek (tym razem kupiec), który – znalazłszy drogocenną perłę – sprzedaje wszystko, aby ją kupić.
Jezus nie mówi więc o pałacach, zaszczytach, hierarchii czy dworze. Nie buduje żadnej utopijnej feudalnej struktury. Wskazuje natomiast na dwa aspekty, które definiują najgłębszy kształt królestwa niebios: wartość i postawa względem niej.
Wartością (skarbem, perłą), jest sam Bóg, który w Jezusie staje się dla nas dostępny – ofiaruje nam siebie wraz z całą swoją miłością. Postawa, to nasza odpowiedź na ten dar – radykalna decyzja wyboru Go, pójścia za Nim, przylgnięcia do Niego i podporządkowania Mu całego swojego życia.
Nic dziwnego. Królestwo Boże, królestwo niebios to nie miejsce na ziemi lub w zaświatach; to stan – więź człowieka z Bogiem, która zaczyna się już w doczesności, a trwać będzie w wieczności. I wszyscy, bez wyjątku, jesteśmy do niej zaproszeni.