Aleteia logoAleteia logoAleteia
wtorek 30/04/2024 |
Św. Piusa V
Aleteia logo
Dobre historie
separateurCreated with Sketch.

Legenda MMA opowiada o swojej drodze do Boga. „Kocham Jezusa i staram się mieć Jego charakter”

Vitor Belfort

Shutterstock

Vitor Belfort

Anna Gębalska-Berekets - 01.01.24

„Kocham Jezusa oraz staram się go naśladować w moim życiu. Chcę żyć zgodnie z zasadami, których nauczał” - mówi Vitor Belfort, mistrz MMA, pseudonim „The Phenom”.

Sukces za sukcesem

„The Phenom”, Vitor Belfort, to były mistrz największej na świecie organizacji w kategorii ciężkiej oraz półciężkiej. Vitor ma w swoim dorobku dwadzieścia sześć walk w UFC, osiem w legendarnej organizacji Pride oraz jedną w Strikeforce. Debiutował w 1996 r. i przez lata zawodowej kariery mierzył się z takimi zawodnikami jak: Randy Couture, Wanderlei Silva, Kazushi Sakuraba, Chuck Liddell, Tito Ortiz, Alistair Overeem, Dan Henderson, Jon Jones, Anderson Silva, Anthony Johnson.

Mężczyzna próbował swoich sił także w boksie. Także i tu odnosił sukcesy. Coraz częściej jednak zastanawiał się, dlaczego tak się dzieje, że ludzie cierpią. Myślał nad tym, co mógłby zrobić, aby być lepszym człowiekiem. Jego relacja z Bogiem zaczęła się rozwijać.

W poszukiwaniu sensu życia

„Nie jestem idealnym człowiekiem, czasami robię głupie rzeczy, ale najważniejsze jest to, że zawsze staram się rozwijać w każdej dziedzinie mojego życia” – tłumaczy Belfort. Wspomina, że jako młody mężczyzna pozwalał na to, by presja wygranej na nim ciążyła. W pewnym momencie powiedział STOP.

„Są dwa sposoby na dotarcie do Boga, przez ból lub przez miłość. Moja prowadziła przez ból” – przyznaje 46-latek.

Belfort opowiada, że od dzieciństwa słyszał o Bogu. W pierwszej oficjalnej walce obiecał wiernie Mu służyć, jeśli tylko Bóg pozwoli mu wygrać. Po triumfie szybko zapomniał o złożonej obietnicy. „Gdy tylko zdobyłem mistrzostwo, nie od razu poszedłem za Bogiem” – wspomina legenda MMA.

W wieku 20 lat Vitor doznał poważnego urazu szyi. Lekarze zapewnili Belforta, że będzie musiał porzucić karierę sportową. „Płakałem, byłem zdesperowany” – podkreśla.

Mężczyzna pamięta ten dzień, kiedy jechał swoim samochodem. Nagle zobaczył beznogiego mężczyznę, z którym postanowił nawiązać rozmowę. „Wiele osób, które tu przejeżdżają, myśli, że jestem bezwartościowy, ponieważ nie mam nóg. Mogę ci zagwarantować, Vitor, że jestem szczęśliwszy niż wielu ludzi, którzy przejeżdżają tędy swoimi wielkimi samochodami. Mam Jezusa, a Jezus może odmienić twoje życie”– wyjaśnił mu żebrak.

Po tym spotkaniu Belfort poczuł, że Bóg przemawia do jego serca. Nie był to jeszcze moment nawrócenia. W 2004 r. została porwana jego ukochana siostra. Rodzina nie wiedziała o niej nic przez trzy lata. Elaine Paiva miała rzekomo zostać porwana do niewoli, aby spłacić długi narkotyków.  Kobieta przyznała się wtedy do pomocy handlarzom narkotyków w porwaniu i zabiciu siostry Vitora – Priscilli. Vitor był kompletnie załamany.

„Jeśli straciłaś męża, jesteś wdową. Jeśli straciłaś rodzica, jesteś sierotą. Ale jeśli straciłaś dziecko, nie mamy na to nazwy. To takie bolesne. To tak bolesne, że nie mają nawet na to nazwy” – opowiada 46-latek.

On, jak i cała rodzina są przekonani, że Priscilla dalej żyje. Jej ciało nie zostało odnalezione. Belfort szukał zemsty. Jego serce stało się zatwardziałe i pozbawione jakiejkolwiek empatii. W tych tragicznych chwilach pomyślał ponownie o Bogu.

Nawrócenie i spotkanie z Bogiem

„Moje serce stawało się coraz cięższe i zacząłem być coraz bardziej zgorzkniały. Wszystko, co widzę, chcę tylko zemsty, zemsty. Byłem zraniony. Chciałem rozwiązania mojego bólu. Chciałem lekarstwa. Zacząłem się modlić. Rozpaliłem silny ogień z Bogiem. Wtedy Bóg przemówił do jego serca ”Synu, nie ma znaczenia, co myślisz i jak myślisz o swoim życiu. Twoja siostra należy do Mnie”. Te słowa pomogły (…) To był największy dotyk prawdziwej relacji z Jezusem i Duchem Świętym” – tłumaczy mężczyzna.

Vitor założył szczęśliwą rodzinę. Z żoną Joanną Prado mają trójkę dzieci. „Mam wspaniałą rodzinę i wspaniałą relację z Bogiem. Moje serce jest spokojne. Dzięki temu uciskowi jestem nowym człowiekiem. Jestem silnym mężczyzną. Jestem dojrzały. Nie jestem doskonały” – podkreśla Vitor.

Przyznaje, że wciąż zmaga się z wieloma rzeczami. „Jestem w trakcie tego procesu. Każdego dnia staram się przejść przez ten proces (…) Będziesz przegrywał, będziesz wygrywał. Nie martw się. Najważniejsze to być zwycięzcą (…) Każdego dnia dziękuję Bogu. Jestem szczęśliwy. Jestem zdrowy. Najważniejsze jest to, jak traktujesz życie, a ono odwdzięczy ci się tym samym. Upewnij się, że jesteś szczęśliwy z tego, co dzieje się w twoim życiu” – dodaje Belfort.

„Kocham Jezusa”

Mężczyzna wyjaśnia, że kluczem do życia jest po prostu być szczęśliwym, z tego co jeszcze przed nami. „Decyzja o moim życiu należy do Boga i Bóg wie, co jest dla mnie najlepsze” – zaznacza Vitor.

Były zawodnik UFC chętnie opowiada o swojej wierze w wywiadach. Dzieli się w nich miłością Boga i relacją z Nim.

Przywiązanie do wiary chciał wykorzystać jeden z jego przeciwników, aby mocno go sprowokować. Michael Bisping, podczas ceremonii ważenia wykrzykiwał do Belforta, że ”nie ma Jezusa”. Nie sprowokował jednak Brazylijczyka. Walka okazała się jednak najgorszym koszmarem Bispinga. W starciu na ringu Belfort uszkodził mu prawe oko.

Vitor mówi, że ma w sobie Boży ogień. „Tak więc, aby Jezus mógł wejść do twojego życia, musisz otworzyć drzwi do swojego serca. W przeciwnym razie nigdy nie wejdzie” – mówi Belfort.

Mężczyzna zaznacza, że każdego dnia człowiek powinien stawać się lepszą wersją samego siebie. Nie powinien też spełniać wszystkich oczekiwań, aby zadowolić innych ludzi. „Nigdy nie można zadowolić wszystkich, więc sposób, w jaki żyję, jest tym, co mogę zrobić najlepiej dzisiaj. Wszystko w moim życiu jest dzisiaj. Jak mogę zrobić coś lepiej dzisiaj, aby mogło to wpłynąć na moje jutro” – podkreśla.

„Widzę siebie tak, że każdy dzień to nowy dzień. I to jest szansa, którą mam, którą dał mi Bóg, aby być lepszym – nie tylko jako zawodnik, ale jako osoba, jako ojciec, jako istota ludzka” – dodaje.

Belfort nie wstydzi się publicznie opowiadać o swojej miłości do Boga. „Kocham Jezusa i staram się mieć jego charakter w moim życiu i staram się żyć zgodnie z zasadami, których nauczał. Nie uważam się za filozofa, ponieważ myślę, że nie wiem nic o filozofii. Ale wiem, kto wie dużo o filozofii. Myślę, że Jezus nauczył nas wielu rzeczy i staram się je stosować w moim życiu – w moim codziennym życiu” – tłumaczy 46-latek.

Źródła: opoka.org.pl; mma.pl; Vitor „The Phenom” Belfort/Facebook.

Tags:
nawróceniesportwiara
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail