Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Nazywaliśmy go księżykiem”
Józef Kurzeja urodził się w 1937 r. we wsi Zasadne, która leży w Gorcach. Był siódmym dzieckiem Stanisława i Zofii. Była to pobożna rolnicza rodzina. Dzień zaczynali od Godzinek, a kończyli wspólnym różańcem.
Ojciec nie pytał, czy jesteśmy zmęczeni, czy nie – pacierz wspólny i cząstka Różańca obowiązywały nas co wieczór – wspomina brat Józefa – Franciszek.
Wychowanie religijne w domu przyniosło owoce. Dwie siostry Józefa – Stefania oraz Anna – wstąpiły do żeńskich zgromadzeń zakonnych. O poświęceniu się Bogu marzył także Józek.
Jeszcze na długo przed narodzeniem się Józia nasza mama mówiła nam, że będzie miała syna, i że ten syn zostanie księdzem. Z tego powodu, kiedy był jeszcze bardzo mały, nazywaliśmy go księżykiem, czasem czule, ale częściej z ironią. Myślę zresztą, że nasza mama byłaby najszczęśliwsza, gdyby wszystkie jej dzieci poszły na służbę Bogu – wspomina siostra ks. Józefa – Zofia.
Aby spełnić marzenie, Józef opuścił dom rodzinny, gdyż w Zasadnem nie było siedmioklasowej szkoły. Szkołę ukończył po opieką służebniczek w Wilamowicach.
Kiedy wreszcie dotarł do Wilamowic, była druga w nocy – Józek, jak zawsze delikatny i nieśmiały, nie chciał budzić sióstr. Przerzucił więc przez ogrodzenie swój tobołek, potem sam przeskoczył i na schodach, pod zamkniętymi drzwiami, przespał do rana. Tak go znalazła Róża, która sprzątała u sióstr – wspomina przybrana ciotka Józefa – Helena Bliczewska.
Seminarium
Po ukończeniu szkoły podstawowej rozpoczął formację kapłańską. Zaczął w Niższym Seminarium Duchownym w Krakowie, a studia kontynuował w Wyższym Seminarium Duchownym Archidiecezji Krakowskiej. Dał się poznać, jako głęboko wierzący kleryk.
W przerwach między wykładami mieliśmy zwyczaj udawania się na krótką modlitwę do kaplicy seminaryjnej. Wtedy to zwrócił on na nas uwagę, a raczej bardziej my na niego. Józek, o niespotykanej na swój wiek tuszy, pierwszy zazwyczaj biegł po schodach do kaplicy i klęczał obok ławek bez żadnego oparcia, jakby przeniesiony w inny świat. (…) Zainteresował mnie ten młody, o wyglądzie bardzo poważnym, człowiek, prowadzący takie kontemplacyjne życie – ks. Stanisław Jałocha we „Wspomnieniach o przyjacielu”.
Swoją formację podstawową ukończył przyjmując święcenia od samego Karola Wojtyły, 12 czerwca 1962 r. na Wawelu. Po kilku dniach przybył do rodzinnej miejscowości, by odprawić mszę prymicyjną. Było to dla wsi wielkie wydarzenie. To pierwszy ksiądz z ich wspólnoty po 150 latach.
Jako wikary pracował w Mucharzu, Grojcu, Sierszy i Raciborowicach. W końcu otrzymał najważniejszą misję – parafię w Raciborowicach.
„Zielona budka’
Do parafii w Raciborowicach należały Mistrzejowice. Miało tam powstać 40-tysięczne osiedle bez Boga. Ks. Józef Kurzeja wiedział, jaki jest plan komunistów, ale był głęboko przekonany, że drugi kościół w Nowej Hucie (pierwszy to słynna Arka Pana) jest niezbędny. Na pomysł zgodził się kard. Karol Wojtyła i ks. Kurzeja rozpoczął pracę.
W nocy postawił pomalowany na zielono barak, w którym zorganizował salkę katechetyczną i zwierzył dzieło Maksymilianowi Kolbe, który nie jeszcze nawet beatyfikowany. Mieszkańcy nazwali ją „zieloną budką”. Ks. Józef rozpoczął katechizację dzieci. Pokonywał opór mieszkańców. Wkrótce zaczął odprawiać msze i udzielać sakramentów.
To właśnie mieszkańcy Tysiąclecia pierwsi zaczęli brać u nas śluby i chrzcić swoje dzieci. Byliśmy im głęboko wdzięczni. Proszę zrozumieć, ślub to wielkie, jedyne przeżycie i każdy chciałby nadać mu jak najpiękniejszą oprawę. Zwłaszcza w Krakowie, gdzie jest tak głębokie przywiązanie do tradycji i tyle pięknych kościołów. Decydując się na ślub w Zielonej Budce, ci młodzi ludzie narażali się na to, że będą stać w błocie i na deszczu. To był z ich strony przede wszystkim akt solidarności z ks. Józefem. Oni udowodnili, że są, że czują się członkami tej formalnie przecież nieistniejącej parafii – wspomina ks. Eugeniusz Nycz.

Parafia męczeństwa
Działania ks. Józefa Kurzei, delikatnie ujmując, nie podobały się komunistom. Był nękany za samowolę budowlaną i nielegalne zgromadzenia. 20 razy był wzywany na wielogodzinne przesłuchania, przebywał w areszcie, grożono mu bronią, wytoczono 10 spraw sądowych i 8 razy nakazano rozebranie „zielonej budki”. Ks. Kurzeja był tak zaangażowany w posługę w Mistrzejowicach, że zaniedbał obowiązki z Raciborowicach. Nowy proboszcz nakazał mu zatem opuścić plebanię. Ks. Józef przeniósł się do „zielonej budki”, gdzie pomieszkiwał w złych warunkach, aż otrzymał mieszkanie na ul. Kanonierów.
Ks. Kurzeja nie miał gdzie mieszkać, co dzień u kogo innego, a w końcu sypiał w zielonej budce kilka nocy, ale tam nie miał spokoju, bo ktoś nocą zaczął dobijać się do drzwi. Przyjął księdza na mieszkanie nasz sąsiad, ale i tam go dopatrzono i musiał się wynosić – opowiada Barbara Pinas, mieszkanka os. Tysiąclecia.
Szykany ze strony władz, praca pod siły a na dodatek choroby serca przyczyniły się do śmierci ks. Józefa Kurzeja, który zmarł, mając zaledwie 39 lat, 15 sierpnia 1976 r. Doczekał się pozwolenia na budowę kościoła i rozpoczęcia prac, ale nie ujrzał poświęconego kościoła.
Pomnik świętego księdza
Pogrzeb był manifestacją. Przewodniczył mu abp Karol Wojtyła. Za trumną szedł wielotysięczny tłum.
Wszyscy szli pieszo na daleki cmentarz w Grębałowie – matki z dziećmi i młodzież, ludzie starzy i sterani życiem, ludzie zmęczeni całodzienną pracą. Szli osiem kilometrów, modląc się i odmawiając Różaniec. Wszyscy byli smutni, wielu płakało – wiedzieli, kogo żegnają, wiedzieli, dlaczego idą – wspomina siostra ks. Józefa, Anna.
Budowę, zgodnie z daną obietnicą, dokończył jego przyjaciel, ks. Mikołaj Kuczkowski. Budowniczy kościoła – Mieczysław Krzywdzińskie, wspomina, że na dwa dni przed śmiercią ks. Józef powiedział mu:
Mieciu, bardzo źle się czuję, pamiętaj, żebyś tej budowy nikomu nie oddał, żebyście ją z kanclerzem [ks. Mikołajem Kuczkowskim – przyp. red.] doprowadzili do końca.
Kościół został poświęcony przez papieża Jana Pawła II. W uroczystość wzięło udział ok. 400 tys. osób. Ojciec Święty w homilii zwrócił się do nieżyjącego już ks. Józefa:
Księże Józefie! Umiłowany księże Józefie! Pierwszy proboszczu mistrzejowicki, który dałeś duszę za tę cząstkę Kościoła krakowskiego... który już od siedmiu prawie lat spoczywasz w grobie: naprzód na grębałowickim cmentarzu, a teraz tutaj, w mistrzejowickim kościele. Niech Chrystus zmartwychwstały pozwoli ci, umiłowany księże Józefie, radować się tą naszą dzisiejszą, niezwykłą, paschalną uroczystością.
4 maja 2005 r. rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. 3 kwietnia 2025 r. zakończył się etap diecezjalny.
Modlitwa o beatyfikację sługi Bożego ks. Józefa Kurzei
Miłosierny Boże, Ty napełniłeś serce Twego Sługi, ks. Józefa, żywą wiarą, dzięki której odważnie kroczył drogą Ewangelii i poświęcił swe życie na służbę Twemu ludowi.
Budując kościół parafialny i tworząc wokół niego wspólnotę modlitwy stał się znakiem Twojej obecności pośród nas. Udziel nam, dobry Boże, za jego wstawiennictwem łaski, o którą prosimy...
Pomóż pokonywać trudności, jakie spotykamy w życiu osobistym, rodzinnym, zawodowym i parafialnym.
Przymnóż nam wiary, odwagi i miłości potrzebnych do budowania ewangelicznego środowiska w naszym otoczeniu.Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Źródło: adonai.pl, fabs.org.pl, Stacja7. Cytaty za „Pochwalony Jezus Chrystus. Ks. Józef Kurzeja. Życie” oraz „Sługa Boży ks. Józef Kurzeja”.