Aleteia logoAleteia logoAleteia
środa 08/05/2024 |
Św. Stanisława
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

A gdyby Etty Hillesum mogła nauczyć cię modlitwy?

ETTY HILLESUM

Public domain

Edifa - 05.05.21

„Czyż nie jest prawdą, że można modlić się wszędzie, w baraku z desek i kamiennym klasztorze i, szerzej mówiąc, wszędzie na Ziemi, gdzie Bogu spodoba się rzucić swe stworzenia w tych wzburzonych czasach?”.

Od momentu ukazania się w latach 80. jej dziennika i kilku listów, Etty Hillesum nie przestaje budzić zainteresowania i ciekawości aż do tego stopnia, że stała się przykładem na nasze czasy. Dominikanin o. Yves Bériault wyjaśnia, dlaczego i w jaki sposób ta młoda holenderska żydówka może nauczyć nas modlitwy.

W jaki sposób Etty Hillesum, młoda żydowska agnostyczka, odkryła Boga i tę jedność z Nim, jaką jest modlitwa?

Etty to młoda dziewczyna, inteligentna, wykształcona, „nowoczesna”. Odczuwa w sobie egzystencjalną pustkę, tak głęboką, że ma ochotę z tym skończyć, uciec od tej wewnętrznej rzeczywistości, która stała się nieznośna, tym bardziej, że i otaczające ją wydarzenia są przytłaczające. Jest świadoma, że nie potrafi kochać tak, jak by tego pragnęła, że żyje w konflikcie z rodzicami, zwłaszcza z matką. Pragnie wyzwolić się ze swego egocentryzmu i z braku wyznaczonego kierunku, który dręczy ją i deprymuje – jednak nie bardzo wie, jak tego dokonać. Decyduje się więc poprosić o pomoc. Z polecenia swego terapeuty zaczyna medytować pół godziny dziennie każdego ranka. Julius Spier zachęca ją, by otworzyła się na to życie wewnętrzne, które nosi w sobie, nawet jeśli na początku jest ono miejscem napięć i lęków.

Etty Hillesum: Godzina pokoju

Czy medytacja przynosi owoce?

Tak, medytacja pozwala jej zasmakować pewnych rzeczy, próbować ich, uczy ją przyjmować życie, które ją otacza, zamiast ciągłych prób analizowania i oceniania wszystkiego. Ten czas ukojenia staje się jej codziennym ćwiczeniem, podczas którego nabiera sił i które nazywa swoją „godziną pokoju”.

To nie była jeszcze modlitwa?

Jeszcze nie, ale to przyjmowanie życia stopniowo staje się przyjmowaniem Boga, który jest Życiem. Celem ćwiczenia stanie się „sprawić, by Bóg nieco wszedł do niej” – posługując się jej słowami. Etty wątpiła w swoje umiejętności kochania, a oto kosztuje miłości, która stopniowo wyprowadza ją z niej samej, prowadzi ją do otwarcia oczu na nieszczęścia świata. Ta przemiana jest prawdziwym nawróceniem: Etty zanurza się coraz bardziej w działaniu Boga w niej samej, w tej nowej intymności, która w pewien sposób ocala ją od niej samej i od śmiertelnej spirali.

Czy modlitwa staje się dla niej konieczna?

Nieodzowna. Ta odnowa, dzięki której Etty odbudowuje swoje siły, działa nieprzerwanie: „To tak, jakby coś we mnie było skoncentrowane na nieustannej modlitwie i nie przestawało się modlić, nawet kiedy ja się śmieję lub żartuję”. Ta modlitwa serca, intensywna, nieprzerwana była odnajdywaniem Boga w najmniejszych cząstkach dramatu, który rozgrywał się wokół niej. Znajdowała w niej odwagę i głęboki pokój, który pozwalał jej mierzyć się z zawirowaniami epoki, nieznanymi dotąd w Europie.

Etty Hillesum – ona stała się modlitwą

Co jej modlitwa mówi chrześcijanom?

Etty jest żydówką, choć niepraktykującą. Nie wypowie nigdy imienia Chrystusa, choć możemy sądzić, że to On w niej mieszkał. Jednakże w jej modlitwie możemy odnaleźć wiele akcentów i „sposobów” chrześcijańskiej modlitwy. To, co mnie porusza, to że modlitwa w niej wzrasta, ponieważ ona uznaje swoje ubóstwo: jest świadoma swojej kruchości i słabości. Dlatego całkowicie powierza siebie w dłonie Boga.

Modli się zawsze i wszędzie?

W każdym miejscu. Wspomina o tym, kiedy dowiaduje się o grupie karmelitów i karmelitanek przybyłych do Westerborku, wśród których znajdowała się Edyta Stein, niemiecka żydówka, nawrócona na katolicyzm. Dowiedziawszy się, że zakonnicy snują się pomiędzy barakami, modląc się na różańcu, napisała: „Czyż nie jest prawdą, że można modlić się wszędzie, w baraku z desek i kamiennym klasztorze i, szerzej mówiąc, wszędzie na Ziemi, gdzie Bogu spodoba się rzucić swe stworzenia w tych wzburzonych czasach?”.

W istocie Etty nie odmawia modlitw, ona staje się modlitwą…

Dokładnie. Można powiedzieć, że ona modli się tak, jak oddycha! A radość staje się nieodłącznym składnikiem tej modlitwy, niezależnie od burz: „Życie postrzegam jako piękne, a sama czuję się wolna. We mnie rozwijają się niebiosa, tak potężne, jak niebo nade mną”. Kiedy Etty wyjeżdża z obozu w Westerbork do Auschwitz, staje się mistyczką, napełnioną Bogiem. „Alleluja” nie schodzi z jej ust, niczym pieśń serca. Jej modlitwa staje się nieprzerwana, pełna żywej świadomości, że Bóg jest przy niej i że ona jest z Nim, niezależnie od tego, jak potężne są ciemności, w których pogrąża się aż do swej ostatecznej ofiary. 

Opracowane przez Luca Adriana

Tags:
historiamodlitwa
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej