Jeszcze do niedawna zakład pana Adama Janasza odwiedzały 2 osoby dziennie. Teraz wpada ich kilkanaście. Przyznajcie się – mieliście w tym swój udział?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pan Adam Janasz załamuje ręce, gdy patrzy na buty, w których biegamy po bułki, bilety albo pocałunki. “Pepegi”, baleriny, sandały z sieciówek – większość z nich po jednym, góra kilku sezonach ląduje w koszu. Frazeologia płata nam figla, bo to właśnie dziś prawdziwy szewc w solidnych butach chodzi. Ale kto z nas chodzi do szewca? Być może za paręnaście lat ten zawód będzie brzmiał tak egzotycznie, jak teraz “repasaczka”.
Adam Janasz nie chciał zamykać zakładu, w którym spędził ostatnie 39,5 roku. Nie chciał też rozstawać się z zawodem, który wykonuje od 1956 roku – czyli tego, w którym świat szalał za Elvisem Presleyem i jego piosenkowymi niebieskimi zamszowymi butami.
Ale tęskniąc za ludźmi, którzy po prostu przyjdą i z uśmiechem dadzą mu coś do roboty, był coraz bliżej takiej decyzji.
Ja nie traktuję tego jako harówę. Mnie nie zależy, żebym ja tu zarobił Bóg wie ile, tylko żeby starczyło na opłaty i parę złotych zostało. Żeby nie dokładać do tego, żeby było zajęcie i kontakt z ludźmi. Wtedy dzień ucieka niewiadomo kiedy. A jak się siedzi bezczynnie, to… Nie dla mnie ten numer! Ja bym nie wytrzymał nerwowo! – mówi w filmie na kanale Reżyser Życia.
I kto wie, jak potoczyłyby się dalsze losy zakładu przy Śniadeckich 1/15, gdyby nie… internet!
Zakład szewski Adama Janasza
Spiritus movens całej akcji okazała się autorka bloga Agata4life, która kilka dni temu napisała na Facebooku:
Dzisiaj wyjątkowo zwracam się do Was wszystkich z prośbą… Pana Adasia znam -dzieści lat, bo moja Babcia była jedną z jego pierwszych klientek; Pan Adaś jest prawdopodobnie najstarszym warszawskim szewcem…niestety ma coraz mniej pracy… zachęcam Was do korzystania z jego usług szewskich bo jest wspaniałym fachowcem…a ja nie wyobrażam sobie ulicy Śniadeckich 1/15 bez Pana Adasia (wejście przez bramę i potem zaraz po prawej stronie) Godziny otwarcia 12-18 od pon. do pt. Gdyby nie było Pana Adama w zakładzie to przesiaduje u sąsiada Kaletnika.
Wystarczyła chwila, by w drzwiach zakładu pana Adama zaczęli stawać “kolejni klienci z Facebooka”, którzy – niczym poeta Bruno Jasieński – “zmarnowali podeszwy w całodziennych spieszeniach”. Szewc nie może się nadziwić, że stał się “celebrytą”, ale nie kryje przy tym radości. Teraz chyba nie ma zupełnie czasu, by przegryzać soczyste papierówki, które zabiera ze sobą latem do pracy.
Może i wy odnajdziecie takiego szewca w okolicy i wpadniecie do niego – jak nie z butami – to z radosnym “miłego dnia” na ustach? Albo opowiecie nam o nim w komentarzach i… my wpadniemy? 🙂
Czytaj także:
Żeby skończyć studia, czyścił buty. “Najsympatyczniejszy sędzia świata”
Czytaj także:
Ksiądz od 20 lat trzyma w piwnicy zużyte buty. Co z nimi robi?
Czytaj także:
Baba Lena, czyli kobieta – petarda. Ma 91 lat i zwiedza świat w pojedynkę