separateurCreated with Sketch.

Najstarsza zakonnica świata kończy dziś 118 lat. Ma jedno urodzinowe życzenie

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Siostra André Randon z Francji kończy dziś 118 lat. Choć porusza się na wózku inwalidzkim, niedowidzi i niedosłyszy, to jej umysł jest wciąż żywy. Z okazji swoich urodzin życzyłaby sobie jednego...

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Siostra André Randon z Francji kończy dziś 118 lat. Choć porusza się na wózku inwalidzkim, niedowidzi i niedosłyszy, to jej umysł jest wciąż żywy. Z okazji swoich urodzin życzyłaby sobie jednego…

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Siostra Andrzeja urodziła się jako Lucile Randon 11 lutego 1904 r. w Alès koło Nîmes w departamencie Gard. Jest najstarszą żyjącą Europejką i drugą najstarszą żyjącą osobą na świecie. Była guwernantką w Marsylii i nauczycielką w Wersalu, w tym u rodziny Peugeot, właścicieli fabryki samochodów. W wieku 40 lat wstąpiła do zgromadzenia sióstr szarytek, przyjmując zakonne imię Andrzeja. Przez kolejnych 28 lat pracowała w szpitalu w Vichy, opiekując się sierotami i osobami starszymi, a następnie w departamencie Drôme. Już na emeryturze przez 30 lat mieszkała w domu starców w Sabaudii, a gdy skończyła 105 lat, przeniesiono ją do podobnej placówki w Tulonie.

Najstarsza zakonnica świata: “Mam tu raj”

Trzy lata temu w urodzinowej rozmowie z rozgłośnią France Inter s. Andrzeja przyznała, że w wieku 115 lat trzeba znosić wiele niedogodności.

Nie jest się już wolnym. Nie mogę chodzić, nie mogę sama jeść, jestem całkowicie zależna. Nie podoba mi się to, bo byłam bardzo niezależna. To bardzo gorzka pigułka do przełknięcia. Poza tym nie śpię dobrze, bo ciągle coś boli. Nie mogę już zbyt wiele rozmawiać z opiekunkami i ludźmi wokół, bo wspomnienia niekoniecznie przychodzą mi głowy. Ale znalazłam tu dom i bez względu na te niedogodności mam tu raj, bo są tu ludzie niewyobrażalnej dobroci – wyznała sędziwa zakonnica.

Odnosząc się do faktu, że jest najstarszą Francuzką i drugą w kolejności wśród najstarszych osób na świecie, stwierdziła, że nie czuje z tego powodu żadnej dumy i wolałaby być najmłodszą, żeby jeszcze móc pracować. Doskwiera jej „bezczynność, niemożność czytania, haftowania, robienia na drutach”.

Brakuje mi tego. A nie jest możliwe, by cały czas ktoś mi dotrzymywał towarzystwa, tyle jest tu pracy. Jestem więc trochę samotna. Nie jest zabawne siedzieć samej w pokoju ze swoimi dolegliwościami – dodała s. Andrzeja.

Doskwiera jej bezczynność

Pytana o tajemnicę swej długowieczności, podkreśliła, że nie ma żadnej tajemnicy. Co więcej, trzykrotnie już była na krawędzi śmierci i udało jej się jej uniknąć, „nie wiadomo, dlaczego i jak”. W ub. roku siostrze udało się wyzdrowieć po zachorowaniu na COVID-19.

Kiedyś lubiła swe urodziny, gdyż oprócz mszy św., na którą ją zawożono, był świąteczny posiłek z udziałem rodziny i przyjaciół.

Ale teraz jestem zbyt zmęczona. Ciężko mi uśmiechać się do wszystkich przez cały dzień, zamienić z każdym słowo. 115 lat to nie jest spełnienie marzeń, zwłaszcza gdy powie się jakieś głupstwo, bo są chwile, gdy nie jest się już zbyt przytomnym – zwierzyła się najstarsza zakonnica.

Za najpiękniejszy dzień swego życia uznała ten, gdy dwaj jej bracia wrócili do domu z I wojny światowej, choć jeden z nich był ciężko ranny. Dzisiejszy świat uważa za „okropny”.

Myślę, że ludzie się nie kochają, nie znoszą się nawzajem, szuka się zaczepek, zamiast kochać się i sobie wzajemnie pomagać – oceniła s. Andrzeja.

Jedno życzenie siostry Randon

Na pytanie, czego można jej życzyć na 115. urodziny, odparła: „Przede wszystkim tego, żeby skończyły się wojny”. Wspomniała, że gdy pracowała w szpitalu w Vichy, przywieziono z wojny w Algierii młodego murarza, obok którego wybuchła wojna. Stracił rozum, nie poznawał nikogo.

Przystojny, uroczy, 22-letni chłopak. To było bardzo bolesne – dodała zakonnica.

Drugim jej życzeniem jest, by Bóg zabrał ją wkrótce do siebie. Chciałaby bowiem ulżyć ludziom, którzy się nią zajmują i spotkać swoją rodzinę i przyjaciół.

115 lat wystarczy. Mam nadzieję, że dobry Bóg zabierze mnie w tym roku – zakończyła swój ówczesny wywiad jubilatka.

 
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!