Rodzicom czasem trudno jest nadążyć za wirtualną rzeczywistością, w której żyją ich dzieci. Niektóre słowa wydają się kolejnymi z młodzieżowego slangu, tymczasem kryją się za nimi niebezpieczne zjawiska. W naszym słowniczku wyjaśniamy znaczenie kilku z nich.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Internet to okno na świat. Jeszcze nigdy wiedza nie była tak prosta do zdobycia – nieskończona ilość informacji jest dostępna na kliknięcie. To także niezawodny sposób na rozrywkę – gry, filmy czy media społecznościowe skutecznie zajmują wolny czas. Ale internet to także zagrożenia, na które szczególnie narażeni są młodzi ludzie. Statystyki pokazują, że 20 do nawet 50% z nich staje się ofiarami jakiejś formy cyberprzemocy.
Zdarza się, że konsekwencje są dramatyczne – media niejednokrotnie informowały o samobójstwach nastolatków, dręczonych przez rówieśników w internecie. Wielu innych młodych ludzi zmaga się z depresją, stanami lękowymi lub staje się ofiarami molestowania seksualnego.
Rodzicom czasem trudno jest nadążyć za wirtualną rzeczywistością, w której żyją ich dzieci. Słowa „flaming”, „challenge” czy „proana” wydają się kolejnymi z młodzieżowego slangu, tymczasem kryją się za nimi niebezpieczne zjawiska. W naszym słowniczku wyjaśniamy znaczenie kilku z nich.
Słownik internetowy
Cyberbullying – to najszersze z pojęć. Oznacza powtarzające się akty przemocy, które stosowane są z wykorzystaniem nowoczesnych technologii – internetu i telefonów komórkowych. Ofiara poddawana jest różnym formom nękania – może dostawać groźby czy nienawistne wiadomości prywatne, może być publicznie ośmieszana i upokarzana. Powszechność telefonów z aparatami i kamerami sprawia, że coraz częściej młodzież nagrywa zdjęcia lub krótkie filmy, czasami dodatkowo obrabiając je, aby jak najsilniej ośmieszyć ofiarę, a potem umieszcza je w serwisach społecznościowych. Cyberbullying może też przybrać formę wykluczenia – ofiara zostaje usunięta z klasowego forum internetowego, przez co nie docierają do niej istotne informacje o życiu społeczności.
Flaming – choć kojarzy się z pięknym, różowym ptakiem, to w wirtualnym świecie oznacza „flame war”, czyli wojnę na obelgi. Zwykle zaczyna się od drobnej różnicy zdań pomiędzy uczestnikami internetowej dyskusji, która szybko przechodzi w pełną agresji kłótnię. W pewnym momencie przestaje się liczyć temat rozmowy – ważne jest, kto komu mocniej „dowali”.
Grooming – „Cześć, jestem Ania, mam 12 lat, szukam koleżanek i kolegów. – Cześć Aniu, jestem Wojtek, też mam 12 lat” – reklama społeczna o takiej treści pojawiła się w sieci już – notabene – 12 lat temu. W „12 – letniego Wojtka” wcielał się dorosły mężczyzna, usiłujący uwieść dziewczynkę. „Nigdy nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie” – brzmiało hasło kampanii Fundacji Dzieci Niczyje (dziś Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę). To właśnie modelowy przykład groomingu – dorosły zaprzyjaźnia się z dzieckiem, oswaja je ze sobą, aby stopniowo zmanipulować je i wykorzystać.
Niekoniecznie musi do tego udawać rówieśnika – równie dobrze może przyciągać dziecko, pokazując mu zdjęcia słodkich kociaków albo wdać się z nim w dyskusję na forum Minecrafta czy innej gry komputerowej. Ważne, że oprawca stopniowo zyskuje zaufanie dziecka, a później wprowadza do rozmowy wątki seksualne, namawia do masturbacji przed monitorem czy zaprasza na spotkanie. Zmanipulowanemu dziecku trudno się bronić: sprawca – któremu przecież ufa! – grozi mu utratą przyjaźni albo nieszczęściem, które spotka kogoś bliskiego, jeśli nie spełni jego oczekiwań.
Seksting – polega na wysyłaniu wiadomości o charakterze seksualnym. Mogą to być zdjęcia, filmy albo naszpikowane wulgarnością treści. Często młode dziewczyny namawiane są do wysyłania swoim chłopakom „dowodów miłości” – swoich intymnych zdjęć.
Challenge – popularne sieciowe wyzwania. Polegają na wykonaniu ściśle określonego zadania i umieszczenia oznaczonego odpowiednim hashtagiem filmu z jego realizacji w internecie. Bywały wyzwania charytatywne – takim był w założeniu Ice Bucket Challenge, który polegał na wylewaniu sobie wiader zimnej wody lub lodu na głowę i połączony był z wpłacaniem pieniędzy na cele charytatywne. Był – bardzo potrzebny – Trash Challenge: internauci zachęcani byli do wyszukiwania zaśmieconych obszarów w lasach czy na plażach, robienia im zdjęć a następnie sprzątania i prezentowania światu fotografii „przed” i „po”.
Niestety większość sieciowych wyzwań jest, delikatnie mówiąc, głupich, a bywają i takie skrajnie niebezpieczne. Ostatnio głośno było o „Tide Pod Challenge” – uczestnicy wyzwania mieli za zadanie włożyć do ust kapsułkę do prania. Skończyło się licznymi zatruciami i poparzeniami gardła i przełyku…
Niebezpieczne zadania – ich przykładem mogą być głośne„niebieski wieloryb” czy „laleczka Momo”. Drastyczna „zabawa” przypomina nieco challenge, bo też wiąże się z wykonywaniem narzuconych zadań, które stopniowo stają się coraz bardziej ryzykowne. Jednocześnie jednak uczestnik straszony jest, że jeśli nie zrealizuje misji, to coś złego przytrafi się jemu lub jego bliskim. Początkowo niewinne polecenia z czasem stają się coraz drastyczniejsze, kończy się na zachętach do samookaleczania czy nawet samobójstwa.
Pro – ana, pro – mia – to z kolei strony promujące zaburzenia odżywiania: anoreksję i bulimię. Dziewczyny, określające siebie „motylkami”, uznają je nie za chorobę, ale za swój świadomy wybór, do którego namawiają swoje rówieśniczki. Na stronach czy grupach facebookowych dzielą się radami, jak przetrwać ataki głodu czy w jaki sposób ograniczyć liczbę spożywanych kalorii. Ich niebezpieczeństwo polega na tym, że dotknięte anoreksją czy bulimią dziewczyny (a coraz częściej także chłopcy) mają poczucie przynależności do elitarnego grona, a rodziców czy lekarzy traktują jako swoich wrogów. Dostając wsparcie od rówieśników, nie podejmują walki z chorobą, która może doprowadzić do śmierci lub poważnego wyniszczenia organizmu.
Stawka jest wysoka
To tylko część z czyhających na młodych ludzi wirtualnych zagrożeń. Internet jest żywy, ciągle się rozwija – ciągle przybywają też nowe niebezpieczeństwa. Niestety nie istnieje jeden pewny sposób ochrony przed sieciowym ryzykiem. Na pewno jednak wiedza rodziców i dyskretna kontrola nad poczynaniami dzieci w cyberświecie daje szansę na szybkie rozpoznanie problemu i podjęcie walki. A stawka jest duża – bywa nią nawet życie dzieci…
Czytaj także:
Sekretne podziemie anorektyczek. Przerażający ruch pro-ana
Czytaj także:
Dlaczego ludzie z instagramowej fotki wydają ci się szczęśliwsi od ciebie?
Czytaj także:
Krótka historia poprzedników „LOL-a”, czyli jak skracano wiadomości, zanim powstał internet