separateurCreated with Sketch.

S. Matylda Getter. W ciszy ratowała tysiące ludzi

MATYLDA GETTER
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Matka Matylda mocno wierzyła w to, że Bóg wzywa ją do niesienia pomocy najsłabszym.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

W czasie II wojny światowej zorganizowała potężną siatkę pomocy dla uciekinierów z warszawskiego getta. Zarządzała czterdziestoma domami w prowincji warszawskiej. I zawsze powtarzała, że „ktokolwiek przychodzi na nasze podwórko w imię Chrystusa, nie wolno nam odmawiać”. Dziś jej historię wskrzesza Alina Petrowa-Wasilewicz* w najnowszej książce biograficznej pt. Uratować tysiąc światów, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit.

Matka Matylda Getter to polska siostra ze zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Kobieta niezłomna. W trakcie II wojny światowej otworzyła drzwi domu zgromadzenia przy ulicy Hożej 53 dla wszystkich potrzebujących – dzieci, żołnierzy, księży oraz żydowskich uciekinierów z getta. Wraz z ok. 120 innymi siostrami uratowała tysiące ludzkich istnień.

„Z dokumentów i świadectw nie dowiemy się, kiedy przełożona generalna Ludwika Lisówna i przełożona warszawskiej prowincji Matylda Getter porozumiały się, jak będzie wyglądać ich współpraca w ratowaniu zagrożonych całkowitą zagładą współobywateli. Obie matki kontaktowały się ze sobą bezpośrednio po wycofaniu się Armii Czerwonej i zajęciu przez Niemców w roku 1942 wschodnich terenów Polski, okupowanych od roku 1939 przez Rosjan. Matka Lisówna, która w czasie okupacji wizytowała prowincję warszawską, miała odpowiednie warunki do odbycia poufnych rozmów, przekazywania poleceń i snucia wspólnych planów” – opisuje w książce autorka, Alina Petrowa-Wasilewicz.

„Zarówno dla niej, jak i dla Matki Matyldy było oczywiste, że trzeba zorganizować pomoc dla Żydów, tak samo jak oczywiste było, że trzeba zaopiekować się sierotami, starcami, wypędzonymi, więźniami politycznymi. Ta działalność różniła się jednak od pozostałych. W razie dekonspiracji trzeba było płacić za nią życiem, w lżejszej wersji – wywózką do obozu koncentracyjnego, która także oznaczała w większości przypadków powolną lub nagłą śmierć. Zagłada miała postać zaplanowanej drobiazgowo akcji i niosła ze sobą przewyższające wszystko zagrożenie” – dodaje.

Każda osoba, która się w tę pomoc angażowała, musiała zadać sobie pytanie, czy jest gotowa na śmierć? Czy jest przygotowana na ryzyko? Ryzyko, które nie dotyczy tylko jej osobiście, ale może narazić całą wspólnotę na zagładę. Matka Matylda jednak mocno wierzyła w to, że Bóg wzywa ją do niesienia pomocy najsłabszym.

„Być może decyzja o ratowaniu każdego z żydowskich współobywateli, który zwracał się po pomoc, zawierała w sobie rzeczywiście element szalonego ryzyka, pewne jest jednak, że w tym szaleństwie była metoda. Wybitna organizatorka, której powołaniem było przywracanie porządku i harmonii, musiała dobrze te działania zorganizować. Nakaz ratowania był niezwykle trudnym do wykonania zadaniem. Trzeba było opracować logistykę, zorganizować perfekcyjną akcję ukrywania, przygotować do tego większość włączonych w nią domów prowincji warszawskiej i lwowskiej. Aby akcja ratowania żydowskich dzieci mogła się udać – w atmosferze nieustających obław, rewizji, łapanek, całego zorganizowanego przez Niemców aparatu terroru, oraz w środowisku, w którym wciąż groził donos ze strony Polaków szantażystów, tak zwanych „szmalcowników” wyspecjalizowanych w tropieniu Żydów, czy też ze strony zwykłych, przerażonych, walczących o przetrwanie obywateli – trzeba było stworzyć odpowiednie warunki” – pisze Alina Petrowa-Wasilewicz.

Książka Uratować tysiąc światów stanowi nie tylko szczegółowy opis życia siostry Matyldy, ale również zbiór świadectw tych, którzy dzięki pomocy siostry ocaleli. Poznajemy historię włocławskiego księdza Piotrowskiego, który znalazł schronienie w domu sióstr po ucieczce z niemieckiego obozu, losy Lei Balint, ukrytej przed niemieckim żołnierzem w koszu z jajkami czy Małgosi Acher, małej dziewczynki, która uciekła z getta.

*Alina Petrowa-Wasilewicz – dziennikarka, autorka kilkunastu książek. Publikowała m.in. na łamach „W drodze” czy „Gościa Niedzielnego”. Przez dwadzieścia lat pracowała dla KAI. Jest laureatką nagrody dziennikarskiej imienia biskupa Jana Chrapka „Ślad”.

Wydawnictwo Esprit / Warszawa

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!