Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Pan Bartłomiej jest jednym z siedmiu mieszkańców Mieszkania Wspomaganego im. Teresy Dłuskiej, prowadzonego przez Warszawskie Koło Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną (PSONI) przy ul. Hożej w Warszawie.
Od 10 lat mieszkają w nim te same osoby: dwie kobiety i pięciu mężczyzn, wszyscy z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym lub znacznym. – To właśnie różni mieszkanie wspomagane od treningowego, że mieszkają w nim cały czas te same osoby. Wszyscy są w wieku czterdziestu, pięćdziesięciu lat. Niektórzy z nich mają rodziców i jeżdżą do nich na weekendy, a niektórzy nie mają już takiej możliwości. Chodzi właśnie o to, aby przygotować mieszkańców i ich rodziców na bezpieczną przyszłość, aby mieszkańcy mogli żyć niezależnie, i aby osiągnęli jak największą samodzielność – mówi Klaudia Majewska-Bielska, asystentka, osoba wspierająca mieszkańców z Hożej oraz pracowniczka warszawskiej Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej (APS).
Rzecznicy własnych praw
Mieszkańcy z Hożej, przy wsparciu asystentów, razem z Kołem Naukowym Edukacji i Rehabilitacji Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną IDEM w APS realizują projekt, który promuje self-adwokaturę „APS: Akademia Promuje Self-adwokaturę”. Self-adwokat to osoba z niepełnosprawnością, która jest rzecznikiem własnych praw i potrafi decydować o sobie oraz wypowiadać się na forum i pomagać osobom z niepełnosprawnością. – Realizujemy wspólnie warsztaty na temat self-adwokatury, uczymy się m.in. wystąpień publicznych i poruszamy różne tematy związane z dorosłością – mówi Klaudia Majewska-Bielska. To pierwszy taki projekt w Polsce, gdzie osoby z niepełnosprawnością intelektualną zapraszane są na uczelnię na cykl warsztatów.
– Bardzo lubię mieszkanie na Hożej, bo jest fajnie i uczę się samodzielności. Nauczyłam się sprzątać, gotować, rozmawiać. Lubię kroić cebulkę, czosnek, rozstawiać talerze. I sama dojeżdżam na Rydygiera, piętnastką – mówi jedna z mieszkanek, Anna Stanisławska.
Na ul. Rydygiera mieści się ośrodek wsparcia dziennego, do którego pani Anna codziennie dojeżdża. Dwa razy w tygodniu wychodzi wcześniej, bo na Hożej uczestniczy w ćwiczeniach gimnastycznych – to bardzo ważne ze względu na jej zdrowie. Na weekendy pana Anna jeździ do rodziców.
Codzienność mieszkańców z Hożej na zdjęciach – kliknij w galerię:
Zwykła codzienność
Mieszkańcy Hożej większość domowych obowiązków wykonują sami: gotują, chodzą na zakupy, sprzątają. – Bardzo dobrze mi się mieszka na Hożej. Rano wstaję około szóstej, myję się, szykuję sobie śniadanie w domu i do ośrodka. Potem idziemy na przystanek tramwajowy przy Marszałkowskiej i wsiadamy w numer na przykład 22, 7, 24 i jedziemy do Zielenieckiej. Tam przesiadamy się w trójeczkę i jedziemy już pod sam ośrodek. Mamy gimnastykę o dziewiątej, a potem o dziesiątej trzydzieści śniadanie już każdy w swojej pracowni. Potem mamy zajęcia i wracamy do domu – opowiada Bartłomiej Witkowski.
Oprócz tego Bartłomiej Witkowski pracuje na pół etatu jako lobby partner w kawiarni sieciowej. – Ścieram stoliki, dokładam papier, wykonuję prace porządkowe. Bardzo lubię moją pracę, a najbardziej podoba mi się atmosfera. Jesteśmy dla siebie bardzo tolerancyjni – mówi. Inna mieszkanka Hożej pracuje jako wolontariuszka w Centrum Doradztwa Zawodowego i Wspierania Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie – Centrum DZWONI w Warszawie. Jest z tego bardzo dumna i liczy na umowę o pracę.
Na Hożej są 4 osoby wspierające mieszkańców. Codziennie ktoś z asystentów jest w mieszkaniu i wspiera niepełnosprawnych w wykonywaniu obowiązków domowych. W weekendy, gdy mieszkańcy nie chodzą na zajęcia do ośrodków, asystent jest tam cały czas.
– Wspólnie układamy menu, mieszkańcy decydują, co chcą gotować przez cały tydzień. Organizujemy też wspólne spacery, wyjścia do kina, na Starówkę czy inne wydarzenia kulturalne. Uczymy niezależności głównie przez trening samodzielności i rehabilitację społeczną i zawodową. Choć nie lubię słowa rehabilitacja, to bardziej jest w tym przypadku habilitacja. To stały proces nabywania i rozwijania umiejętności, i wspieranie rozwoju osób z niepełnosprawnością intelektualną w kierunku samostanowienia, aktywności i maksymalnie pełnego uczestnictwa w życiu społecznym – mówi Klaudia Majewska-Bielska.
Jak w każdej społeczności, tak i wśród mieszkańców Hożej zdarzają się tarcia. – Są spiny, czasami wystarczy, że ktoś popatrzy nie tak i już jest awantura. Jak jest siedem osób, to nie może nie być konfliktów – zauważa Bartłomiej Witkowski.
Postawić w 100 procentach na niezależne życie
Często rodzice dorosłych osób z niepełnosprawnością są nadopiekuńczy, w obawie przed tym, że ich dzieci popełnią błędy. – Boją się w stu procentach postawić na to niezależne życie czy pozwolić swoim dzieciom na popełnianie błędów. Tymczasem to spojrzenie w duchu Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami wskazuje, że popełnianie błędów jest naturalne. Dlatego też w naszym projekcie o self-adwokatach myślimy o profilaktyce. Jeśli, na przykład, ktoś podpisze umowę czy da się wciągnąć w jakieś nieuczciwe działania, to uczymy tego, że te sytuacje da się rozwiązać. Na tym właśnie polega wspierane podejmowanie decyzji – nie możemy niczego nakazać danej osobie z niepełnosprawnością intelektualną, powiedzieć, że ma zrobić tak czy inaczej. Naszym zadaniem jest pokazywać różne strony rzeczywistości i wspierać, ale nie wyręczać i decydować – mówi Klaudia Majewska-Bielska.
Przytacza przykre sytuacje, które wciąż spotykają osoby z niepełnosprawnością. – Kiedy szliśmy ulicą całą grupą, ktoś krzyknął w naszą stronę z okna bloku „downy”. Jesteśmy dziesięć lat od ratyfikacji Konwencji ONZ oraz przybliżania idei niezależnego życia, a takie zachowania wciąż się zdarzają – konstatuje.
Jednym z elementów niezależnego życia jest właśnie mieszkalnictwo wspomagane. Jest alternatywą do instytucji opiekuńczych, jak np. domy pomocy społecznej. Mieszkalnictwo wspomagane zakłada życie w lokalnej społeczności, tak jak na Hożej. Najważniejsze jest to, by to same osoby z niepełnosprawnością mogły zadecydować, gdzie chcą mieszkać i otrzymały odpowiednie dla siebie wsparcie.