separateurCreated with Sketch.

„Żona do kochania jest, a nie do rozumienia” – ten dialog z „Rancza” to małżeńskie złoto

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Jarosław Kumor - 06.08.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W tym arcyprostym i na swój sposób pięknym stwierdzeniu bohatera serialu „Ranczo” pobrzmiewa mi gotowość bycia blisko swojej ukochanej, choćbyśmy jej kompletnie nie rozumieli. Prosta, męska miłość, która rezygnuje z siebie.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Niezawodne „Ranczo”

Ten dialog rozbawił mnie niemal do łez. To nie tylko kunszt aktorski Piotra Pręgowskiego, który moim zdaniem (laika bądź co bądź lub być może lepiej: zwyczajnego odbiorcy popularnego serialu) zagrał ujmującego w swej prostocie myślenia Patryka Pietrka w sposób mistrzowski.

To zresztą niejedyny przykład roli w „Ranczu”, która wg mnie wyszła poza serial i stała się jakby osobnym zjawiskiem. Wspomnieć wystarczy Solejukową, graną przez Katarzynę Żak czy podwójną rolę wójta i księdza w wykonaniu męża wspomnianej aktorki Cezarego Żaka.

Ten dialog to zatem nie tylko kunszt Pręgowskiego, ale i naturalnie geniusz scenarzystów Jerzego Niemczuka i śp. Roberta Bruttera.

Czy da się zrozumieć żonę?

Mamy skomplikowany pozornie problem małżeński jednego z bohaterów i jakże oczywistą odpowiedź, która rozkłada na łopatki swoją prostotą i celnością. Otóż Pietrek (w ósmym odcinku piątego sezonu „Rancza”) właściwym sobie raźnym krokiem wchodzi do wilkowyjskiej knajpy i wita swoich trzech kolegów ze sklepowej ławeczki (Solejuka, Hadziuka i pana Japycza) tradycyjnym: „Czołem, kompania”. Siada przy stoliku i na pytający o zafrasowaną minę Stacha Japycza wzrok otrzymuje odpowiedź Solejuka: „Żony nie może zrozumieć”

Dla zarysowania kontekstu: Żona pana Japycza – Michałowa, gospodyni na miejscowej plebanii – przebywa na zwolnieniu lekarskim, ale nie potrafi spokojnie się kurować, bo uważa, że księża sobie bez niej nie poradzą. Kiedy udaje się zorganizować gospodynię zastępczą, która w dodatku świetnie sobie radzi, pan Stach ma nadzieję, że to położy kres rozterkom jego żony. Michałowa jednak zaczyna się martwić jeszcze bardziej, bo uważa, że księża nie będą już chcieli jej z powrotem. W efekcie domowa atmosfera jest dla pana Japycza nie do zniesienia.

O małżeństwie w „Ranczu” – kultowy dialog

I oto wybrzmiewa odpowiedź Pietrka na przywołane „Żony nie może zrozumieć”: „Panie Stachu, bo żony zrozumieć się nie da. Żona to do kochania jest, a nie do rozumienia”.

„Ale przykro tak jakoś…” – odpowiada pan Japycz, który paradoksalnie jako najstarszy z całej czwórki bohaterów, legitymuje się najkrótszym, świeżo rozpoczętym, stażem małżeńskim.

„A pan Stach przed ołtarzem to co ślubował?” – nie odpuszcza Pietrek.

„No co? No miłość, wierność i że nie opuszczę aż do śmierci” – podejmuje pan Stach.

No a o rozumieniu coś było?” – pyta retorycznie Pietrek.

„Nie, nie było!” – odkrywczo konkluduje pan Japycz.

„No właśnie! To znaczy, że nawet tam na górze uważają, że kobietę trzeba kochać, ale zrozumieć się nie da” – dedukuje Pietrek.

Osłupiały wzrok przysłuchujących się dialogowi kompanów przykuwa pan Stach puentując wymianę zdań i wskazując palcem w górę: „A wiesz Pietrek? Może ty rację masz, że to wskazówka jest. Bo kochać to kocham, a że zrozumieć nie muszę, to kamień z serca!”.

Pietrek nie wdaje się w żadne dywagacje. On ma ten temat przemyślany i sprowadzony do prostego stwierdzenia. Nie ma tam żadnej tęsknoty za możliwością zrozumienia kobiety. Jest diagnoza („nie da się”) i bądź co bądź pewna mądrość życiowa: nie ma sensu tracić energii na zrozumienie spraw, których nie da się zrozumieć. Pragmatyka i „chłopski rozum” w pełnej krasie – wzmocniony dodatkowo treścią małżeńskiej przysięgi sakramentalnej, z czym trudno dyskutować. O rozumieniu rzeczywiście nic tam nie mamy.

Prosta, męska miłość

Nie rozstrzygam, czy kobietę tak całkowicie zrozumieć się da czy nie. Podejrzewam, że generalizacja jest w tym przypadku słabym doradcą. Pewne jest dla mnie jedno: miłość jest najpierw. Nastoletni staż małżeński pozwala mi to powiedzieć z przekonaniem. Rzeczywiście nie muszę rozumieć wszystkich komunikatów, jakie padają z ust mojej ukochanej. Ale to nie sprawia, że mogę być wobec tych komunikatów obojętny.

Stwierdzenie „żona jest do kochania” bardzo często sprowadza się dla mnie do umiejętności słuchania. Możemy nie rozumieć, ale zawsze możemy wysłuchać i po prostu być blisko.

W tym arcyprostym i na swój sposób pięknym stwierdzeniu bohatera serialu „Ranczo” pobrzmiewa mi właśnie to – gotowość bycia blisko swojej ukochanej, choćbyśmy nie zawsze ją rozumieli. Prosta, męska miłość, która rezygnuje z siebie. To w gruncie rzeczy wydaje się być całkiem celna interpretacja przysięgi małżeńskiej z punktu widzenia mężczyzny.

Czy da się zrozumieć kobietę? Nie wiem. Czy mam jako mężczyzna taki obowiązek? Nie sądzę. I „kamień z serca”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.