Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Przy wyborze opata zawsze trzeba mieć na uwadze tę zasadę, że naznacza opata albo zgoda całego zgromadzenia, ożywionego bojaźnią Bożą, albo wybiera go pewna część zgromadzenia, gdyż ma trafniejsze rozeznanie. Przy wyborze należy brać pod uwagę zasługi i mądrą wiedzę wybieranego, choćby był ostatnim w szeregach zgromadzenia. Gdyby zdarzyło się nieszczęście, że całe zgromadzenie zgodnie obrało człowieka pobłażającego ich występkom, to jeśli takie nadużycia dojdą do wiadomości biskupa diecezji, w której leży klasztor albo do wiadomości opatów i chrześcijan w sąsiedztwie, to niech nie dopuszczą, by zmowa niegodziwych triumfowała. Niech wyznaczą godnego zarządcę dla domu Bożego i niech wiedzą, że jeśli uczynią to w dobrej intencji i zbożnej gorliwości, to zasłużą na dobrą nagrodę, a przeciwnie – zgrzeszą, jeśli tego zaniedbali.
Rozdział 64, 1-6*
Władza opacka nie powinna być światowym absolutyzmem
Z ustrojowego punktu widzenia zasada władzy w klasztorze jest połączeniem bardzo „monarchicznego” charakteru rządów opata i bardzo „republikańskiej” elekcji owej władzy najwyższej. W trakcie sprawowania władza opata jest – tyle mówi Reguła – niczym zewnętrznie nie ograniczona (jedynym ograniczeniem przewidzianym przez świętego Ojca Benedykta jest bojaźń Boża i obiektywna miara praw Bożych – zresztą właśnie to ograniczenie wewnętrzne i odgórne czyni z tej władzy auctoritas, a nie absolutną potestas). Ale wykonywanie tej najwyższej władzy powierza wspólnota swemu wybrańcowi. Wszyscy zaś wiedzą, że ani władza opacka nie powinna być światowym absolutyzmem, ani wybór wspólnoty nie jest znakiem „suwerenności (mniszego) ludu”.
Wypada dorzucić, że mimo dość jasnej formuły Reguły w ciągu różnych wieków i w różnych miejscach ustanawiano opatów także na inne sposoby. Spośród nich nominacja przez papieża jest co prawda mniej „republikańska”, a bardziej „monarchiczna”, ale zgodzimy się, że mieści się w jakimś spektrum wykonywania prymatu jurysdykcyjnego Stolicy Apostolskiej. Nominacja biskupa diecezjalnego też się zdarzała – ale jest to już raczej nadużycie. Podobnie niestosownym wydaje się naznaczanie następcy przez poprzednika. Na tle wszystkich tych i podobnych przypadków wybór dokonywany przez wspólnotę jest normą Reguły.
Rozdział „o wyborze opata” zaczyna się jednak od pewnego zrelatywizowania czysto formalnych wymiarów jego wyboru. Co prawda ideałem jest wybór przeprowadzony przez „zgodę całego zgromadzenia”, czyli jednomyślny – lecz zaraz potem dopuszcza się wybór wcale nie większościowy, gdy zdecyduje „pewna część zgromadzenia, gdyż ma trafniejsze rozeznanie”, saniore consilio. Jest to bardzo ryzykowny moment w zarządzeniach Reguły – i może nie jest dziwne, że Stolica Apostolska wymaga od dawna, żeby o wyborze decydowała po prostu większość liczbowa. Wydaje się, że tradycja benedyktyńska nie wynalazła żadnego rozważnego sposobu zinterpretowania racji tego wyboru przez „pewną część zgromadzenia”, tak aby uratować to rozwiązanie jako roztropne, skuteczne i nie tworzące klimatu sprzyjającego schizmom wewnątrz wspólnoty. W końcu idzie się albo w kierunku przekonywania, że w przypadku rozproszenia głosów decyduje rzeczywiście któraś z mniejszości (ale wtedy przecież nie wiadomo, czy to ona reprezentuje „trafniejsze rozeznanie”), albo w stronę rozumienia, że przy niepowodzeniu głosowania z udziałem całej wspólnoty należy wybór powierzyć jakiejś elicie doświadczonych mnichów, o „trafniejszym rozeznaniu” (ale wtedy to i tak inne rozwiązanie niż to opisane w Regule).
Tak czy inaczej jest jasne, że władza wybieranego opata z jednej strony wymaga jakiegoś realnego oparcia we wspólnocie, a z drugiej – jako auctoritas nie bierze się po prostu z tej społecznej legitymizacji: dla Reguły opat o bardzo silnej legitymacji elektoralnej – wybrany „zgodnie przez całe zgromadzenie” – ale „pobłażający ich występkom”, jest nie tylko powodem szkody i źródłem zgorszenia, ale też kimś, kogo również autorytety spoza klasztoru (!) powinny pozbawić władzy. W opisanym przypadku działanie biskupa diecezjalnego, innych opatów i w ogóle „chrześcijan w sąsiedztwie” jest ich obowiązkiem: muszą mieć odwagę przeciwstawienia się „zmowie niegodziwych” (Reguła ma tutaj: consensus pravorum).
Uczciwe kryteria wyboru
Jesteśmy więc dość daleko od bezwzględnego respektowania procedur wyborczych lub bezwzględnego zaufania do „konsensu” wspólnoty. Nie są to nadrzędne świętości, mimo że widzimy, jak Reguła stara się im nie szkodzić. Nadrzędną zasadą jest jednak wyznaczenie wspólnocie władzy w osobie kogoś, kto wyróżnia się pozytywnie „zasługą życia i mądrością nauki”, co tłumaczymy ze słów: vitae merito et sapientiae doctrina. Czasami jest takich wielu – wybór wskaże jednego z nich: jednego z najlepszych i wśród nich w czymś rzeczywiście najlepszego, a w czymś innym zapewne gorszego. A czasami jest jeden naprawdę wybijający się nad poziom wszystkich – i może ma wśród swych zalet i te, które czynią podstawę do bycia „godnym zarządcą domu Bożego”, czyli po łacinie domui Dei dignus dispensator. Reguła wcale nie wyklucza, że może to być któryś z „ostatnich w kolejności”, czyli młodszych – zatem kryterium starszości wcale nie ma panować nad wyborem.
Nie wyobrażajmy sobie bajki, w której opatem zostaje zawsze najlepiej dysponowany do tego. Czasami zostanie może ktoś przeciętny – a wiara nadal każe właśnie w nim widzieć zastępcę Chrystusa w tej wspólnocie. Dopiero gdyby okazało się, że opat – może nawet wcale nie pośledni, lecz po prostu bezwolny, lękliwy, konformistyczny – systematycznie „przyzwala na wady” swej wspólnoty, trzeba dążyć do jego zmiany.
* Fragment "Reguły" św. Benedykta w tłumaczeniu o. Bernarda Turowicza OSB opublikowany w serii Źródła Monastyczne pt. "Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta"