Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ks. Sławomir pracuje na co dzień ze studentami w Duszpasterstwie Akademickim. Jedna ze studentek, Marysia, miała wątpliwość co do Maryi. Tutaj przeczytasz, co odpowiedział jej ks. Sławek.
A poniżej przeczytasz dalszy ciąg rozmowy ze studentami.
Bożonarodzeniowe prezenty
W duszpasterstwie akademickim dziś wrzało. Czuć było klimat zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Studenci opowiadali gdzie będą spędzać święta, ile spraw muszą jeszcze pozałatwiać przed wyjazdem do domów. Wadzili się, czy będą to kolejne święta bez śniegu czy może jednak pogoda sprawi tę rzadką niespodziankę mieszkańcom Wielkopolski. Najwięcej emocji jednak wzbudził temat prezentów.
– U mnie jest zwyczaj, że prezenty robimy sobie symboliczne, do 10 złotych maksimum – powiedziała Zosia.
– Do 10 złotych?? – wykrzyknęła Agata. – Co można kupić za 10 złotych?
Zosia cierpliwie tłumaczyła:
–Wiadomo, niewiele. Postanowiliśmy, że ma to zachęcić nas do rękodzieła. Czyli, że każdy ma zrobić coś sam. Ja daję bliskim obrazki, które sama maluję.
–No tak, dla ciebie to pryszcz, studiujesz malarstwo – odrzekła Agata. – Ja nie wiem, co mogłabym zrobić bliskim. Chyba nic nie umiem.
– Pieczesz najlepsze ciastka, jakie kiedykolwiek jadłam – wtrąciła się Marysia. – I umiesz je pięknie ozdobić. Na pewno rodzina ucieszyłaby się z takich prezentów. Ja na pewno bym się ucieszyła. I także uważam, że najlepszy prezent to taki, który samemu się zrobiło. A w ogóle to uwielbiam dawać prezenty. Lubię też dostawać, ale dawać lubię jeszcze bardziej – powiedziała z wypiekami na twarzy.
Najlepszy prezent dla księdza
– A ksiądz co lubi dostawać? Jakie prezenty cieszą księdza? – zapytała Paulina. Studenci natychmiast zamilkli i dostrzegłem kątem oka ich zaciekawione spojrzenia utkwione we mnie. Za długo jestem księdzem, aby nie wiedzieć, że na tak postawione pytania trzeba odpowiadać bardzo roztropnie. Kiedyś, w poprzedniej parafii, powiedziałem studentom, że bardzo lubię koty i że chciałbym mieć kota. Studenci zapamiętali to i przy każdej najmniejszej okazji zaczęli mi znosić w prezentach różne kocie gadżety. Na końcu oznajmili, że jeśli sam sobie nie kupię kota, to kot będzie ich następnym prezentem dla mnie. Więc wolałem się dobrze zastanowić, co odpowiem.
– Pytacie mnie, jakie prezenty, jakie kiedykolwiek dostałem, najbardziej mnie ucieszyły?
– Taak! – odpowiedzieli chórem. Odrzekłem:
– Pierwsza odpowiedź nie będzie dla was zaskoczeniem. Cieszą mnie prezenty, które są ofiarowane szczerze, z miłości, z dobrego serca. Choćby to były drobiazgi, ale żeby było tam włożone serce.
– No tak, takie to każdy lubi dostawać – powiedziała Amelia. – A jaka jest druga odpowiedź?
– Druga odpowiedź jest taka, i nigdy na to nie wpadniecie, że najbardziej cieszyłem się, ilekroć dostawałem od ludzi Margaretki.
– Co to są Margaretki? To chyba jakieś kwiaty? – ktoś zapytał.
– Jak znam księdza, to pewnie jakieś czekoladki… – ktoś inny się zaśmiał.
– Nie – odpowiedziałem śmiejąc się w duchu. – Margaretki to nie są ani czekoladki, ani ciasteczka ani nic do jedzenia…
– Już wiem! – wykrzyknął Łukasz. Z triumfującą miną zaczął czytać z ekranu swojego telefonu: – Otóż, według Wikipedii, margaretka to „potoczna nazwa jastrunu właściwego i podobnych roślin ogrodowych z rodziny astrowatych, o dużych biało-żółtych kwiatostanach przypominających stokrotki”.
– Czyli jednak kwiaty – powiedziała Julia. – Ksiądz najbardziej lubi dostawać kwiaty!
– Pewnie dlatego na księdza profilu na Facebooku jest stokrotka na niebieskim tle – zaśmiała się Amelia.
Czułem, że muszę się wtrącić.
–Owszem, margaretka to jest kwiat, ale nie o kwiaty tu chodzi. Margaretka to zwykła kartka, a kryje się za nią wielki dar. Na kartce wypisane są dni tygodnia i nazwiska siedmiu osób. Każda z nich zobowiązuje się modlić za kapłana do końca życia w jego intencji w wybranym przez siebie dniu tygodnia. To jest prezent, który najbardziej mnie raduje.
Studenci patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami.
– O żesz… do końca życia… trudno w to uwierzyć… Naprawdę ksiądz dostał taką Margaretkę? – wyszeptała Olga. Marysia weszła jej w słowo:
– Jeśli to prawda, to naprawdę trudno wyobrazić sobie, co mogłoby być większym prezentem.
Odpowiedziałem:
– A jednak każdy z nas dostał jeszcze większy prezent niż kapłan, który dostaje Margaretkę. Zgadniecie co to jest?
Widziałem pytające i zarazem wątpiące spojrzenia młodzieży. Część z nich zastanawiała się, czy ich przypadkiem nie wrabiam.
– Ja nigdy nie dostałam żadnego większego prezentu niż ksiądz, za którego siedem osób będzie się modlić aż do śmierci. Tego jestem pewna. Więc nie wiem, co ma ksiądz na myśli – powiedziała stanowczo Agata.
Marcin próbował zgadywać:
– Czy ma na myśli ksiądz dar życia od Boga? To, że istniejemy, że nas Bóg stworzył?
– Życie to bez wątpienia wspaniały dar, który w pełni docenimy dopiero po śmierci, kiedy spotkamy się z Bogiem w Niebie. Ale mam na myśli coś innego. A raczej kogoś innego… – powiedziałem i zawiesiłem głos. Olga zaczęła nerwowo zagryzać wargi i powiedziała:
– No niech ksiądz wreszcie powie!
Najwspanialszy Prezent
– Ten najwspanialszy prezent, jaki dostał każdy człowiek żyjący na ziemi, to… Maryja. Tak, dostaliśmy ten dar od samego Boga. On najlepiej wie, co jest nam potrzebne. I możemy być pewni, że dał nam ten Prezent z miłości – powiedziałem uroczyście.
Studenci wyglądali na zaskoczonych. Wydaje się, że zastanawiali się nad odpowiedzią. Na serię kolejnych pytań nie trzeba było długo czekać. Widziałem, że moja odpowiedź poruszyła szczególnie mocno Marysię, studentkę, która oznajmiła mi niedawno, że postanowiła bliżej poznać Maryję.
– Logicznie rzecz ujmując, to ma ksiądz zapewne rację. Mówił ksiądz niedawno, że Bóg stworzył Maryję najpiękniejszą i najdoskonalszą spośród ludzi, żeby pokazać nam swoją miłość.
Byłem zdumiony, jak precyzyjnie Marysia powtórzyła z pamięci treść wysłanej przeze mnie do niej wiadomości. Widocznie długo nad nią myślała, skoro tak mocno i dokładnie zapisała się w jej pamięci. Marysia jednak ciągnęła dalej:
– Idąc jednak takim tokiem rozumowania, to czy jednak Jezus nie powinien być nazywany najlepszym prezentem dla każdego człowieka, jaki dostaliśmy od Boga? Przecież to On umarł za nas na krzyżu, On otworzył dla nas Niebo. On daje się nam w Komunii Świętej. Wiec dlaczego uważa ksiądz, że to Maryja jest tym najlepszym prezentem?
Cdn…