Będzie dobrze
Nadszedł dzień, na który nie da się przygotować, takie wiadomości przychodzą zawsze nie w porę, trzy słowa: nowotwór złośliwy, z przerzutami.
„Wtedy doktor wzięła głęboki wdech i przepraszająco powiedziała: Mówimy o kilku tygodniach. Może. Nawet nie potrafię wyjaśnić, jakie to uczucie. Byłam jedynie pewna, że trzymam jego ciepłą dłoń i w myślach miałam naszych pięcioro małych dzieci, i wiedziałam, że cokolwiek stanie się z Martinem, my wszyscy będziemy razem. Że nasza rodzina jest na zawsze i że będzie dobrze, bez względu na wszystko” – dzieliła się z internautami Emily.
Ten jeszcze nie tak dawno wyrzeźbiony kulturysta, już po chwili gasł w oczach. To dla niego Emily była dwa razy silniejsza. Dla niego odnalazła w sobie pokłady wiary, by nadal z pasją realizować swoje powołanie bycia żoną. Na swoim blogu napisała, że w podtrzymaniu małżeńskiego żaru pomaga im randkowanie. A wszystko po to, by przypomnieć sobie wzajemnie to, co jest w nich najlepsze. Taką też randkę w rocznicę ślubu zorganizowała swojemu ukochanemu na szpitalnym parkingu. Opuściła szyby, włączyła Michaela Bublé, by w powolnym tańcu mogli cieszyć się sobą.
Ich małżeńska miłość utkana była z detali. Sprawdzili na sobie, jak wielką moc ma trzymanie się za ręce, wybaczanie i zwykła, codzienna radość ze swojej obecności. To lekcja, którą biorę sobie do serca, by tak jak Emily kochać miłością silniejszą niż śmierć.
16 czerwca tego roku Martin odszedł do Pana. Emily pożegnała go słowami: „…pewnego dnia znowu będziemy razem. Lecz ci, którzy ufają Panu, nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły, biegną, a nie mdleją, idą, a nie ustają (Izajasz 40, 31). Do czasu, aż ponownie się spotkamy, tęsknię za Tobą, mój ukochany”.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Emily Meyers (@thefreckledfox)
Przeczytaj (niezwykły!) ciąg dalszy historii Emily: „I że Cię nie opuszczę aż do śmierci”