separateurCreated with Sketch.

Biegnąc w ciemnościach… Opowieść o Joannie Mazur

Joanna Mazur
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Magdalena Galek - 26.07.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Jej wada wzroku jest tak rzadka, że nie ma nawet nazwy. Mimo to Asia od 15 lat wytrwale trenuje i udowadnia, że „nie widzi przeszkód”.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nakręcono o niej film zatytułowany „Wyjątkowa”. Nie bez powodu. Właśnie zdobyła złoto w biegu na 1500 m w Londynie. Wyjątkowa, bo pokonuje o wiele więcej przeszkód i własnych ograniczeń niż „zwykły” sportowiec. Asia Mazur trenuje bieganie ok. 15 lat. Mniej więcej tyle samo żyje w ciemności.

 

Początki

Miała 7 lat, gdy zauważyła, że coś jest nie tak. Zamykała jedno oko – widziała ciemniej. Zamykała drugie – widziała jaśniej. Pewnego dnia na półce przy łóżku postawiła misia. Jak wyznaje w wywiadzie dla Michała Pola z „Przeglądu Sportowego” – „Z dnia na dzień przestawałam go widzieć…”.

Jej wada wzroku jest tak rzadka, że nawet nie ma nazwy. Cierpi na nią kilka osób na świecie i nie odnaleziono na nią jak dotąd lekarstwa.

Gdy osłabiony wzrok utrudniał jej funkcjonowanie w szkole, mimo że była w klasie integracyjnej, nie mogła liczyć na kolegów i koleżanki. Wręcz przeciwnie – szydzili z niej, podstawiali jej nogi.



Czytaj także:
Niewidomy idzie na siedmiotysięcznik!

 

Pewnego dnia z płaczem powiedziała mamie, że więcej tam nie pójdzie. Wieczorem w telewizji usłyszała o szkole dla niewidomych i niedowidzących w Krakowie. Zdecydowała, że chce tam być. Mając 12 lat zamieszkała w internacie.

Taki był początek jej sportowej przygody. Choć przeżyła wtedy wiele strachu, bo świat znikał jej z oczu, to zmotywowała się do treningów. Tam każdy coś trenował, więc i Asia, która zawsze kochała sport, zamieniła piłkę na bieganie.

Na początku – podczas spacerów i truchtów – uczyła się słyszeć otoczenie. Nie obyło się bez siniaków i otarć. Ale jej determinacja była duża. Na tyle, by została zauważona przez nauczyciela WF-u. Zaczął zabierać Asię na zawody. Tam oswajała się ze stadionami.

Naukę w średniej szkole, a potem na studiach łączyła z bieganiem. Trenowała także będąc już pełnoetatową rehabilitantką i masażystką. Ale w którymś momencie ktoś widząc jej talent powiedział – Aśka albo będziesz robić to na poważnie, albo wcale.

 

Michał jest moimi oczami

Dzisiaj zawodniczka klubu Start Tarnów trenuje 2-3 razy dziennie. Poświęciła pracę na rzecz sportu. Jest to duże wyrzeczenie, zarówno dla niej, jak i jej przewodnika Michała Stawickiego – triathlonisty i byłego trenera kadry niepełnosprawnych. Michał zrezygnował z pracy w szkole, by wspierać karierę Asi. Trenują razem w sumie 270 dni w roku, więc na pracę zarobkową nie ma już czasu. Mają nadzieję, że za sukcesami przyjdą stypendia, które pozwolą im dalej trenować (za co oczywiście trzymamy kciuki).

Asia przyznaje, że bywają trudne momenty, bywają łzy. Wtedy zwraca się do Boga. „Żeby dał mi pomoc, żebym dała radę wytrwać w tym wszystkim, co się dzieje” – mówi w filmie „Wyjątkowa”. „Umiem też podziękować i staram się o tym pamiętać” – dodaje.


Jeff Bauman
Czytaj także:
Życie to maraton. Niezwykła historia Jeffa Baumana

 

Dziś, gdy cieszymy się z sukcesu Asi, wyrazy wdzięczności płyną także w stronę jej przewodnika i trenera, bez którego zwycięstwo kilka dni temu w Londynie nie byłoby możliwe. Michał jest czwartą osobą, z którą Asia trenuje. Poprzedni przewodnicy nie nadążali za nią, a w tej dyscyplinie ważne jest, by osoba towarzysząca była silniejsza niż zawodnik.

„Michał jest moimi oczami” – Asia często powtarza w wywiadach. To dzięki niemu wie, kiedy wejść w wiraż, kiedy z niego wyjść, kiedy biec po prostej. Ich ruchy muszą być zsynchronizowane, jak mówi Michał – tak jak w jeździe figurowej na lodzie.

 

Szarfa, złoto i brąz

Podczas wyścigu przewodnik nie może wyprzedzić zawodnika, więc Michał dba tylko o to, by Asia biegła po właściwym torze. Ich ręce są połączone szarfą, tak by ich ruchy były zsynchronizowane i nie utrudniały biegu.

Podczas Mistrzostw Świata Osób Niepełnosprawnych w Lekkiej Atletyce, które odbyły się w Londynie w dniach 14-23 lipca, mogliśmy zobaczyć ich idealne zgranie oraz taktykę, która zapewniła im złoto w biegu na 1500 m oraz brąz na 400 m.


Rick Hoyt razem ze swoim ojcem
Czytaj także:
Najtwardszy ojciec świata. Przebiegł 72 maratony z niepełnosprawnym synem

 

Oprócz Asi, w zawodach wzięło udział 48 zawodników z Polski. Drużyna wróciła ze wspaniałym wynikiem – 26 medali! 4 złote, 10 srebrnych i 12 brązowych, co dało Polsce 11. miejsce w klasyfikacji.

Zawody oglądała rekordowa liczba kibiców – ok. 230 tysięcy. O aktywne wsparcie lekkoatletów apelował sam książę Harry, a także kampania w mediach społecznościowych #FillTheStadium (z ang. wypełnij stadion).

Wierzymy, że nawet po zawodach, wsparcia w każdej postaci dla Asi i Michała nie zabraknie i trzymamy kciuki za ich dalsze sukcesy!

A oto zwycięski bieg na 1500 m (dla niecierpliwych – akcja zaczyna się w 6:20).

 

 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.