W listopadzie 2019 premiera kolejnego filmu o przygodach agenta brytyjskiego wywiadu Jamesa Bonda. Zanim to nastąpi, przeczytaj o tajemnicach agenta 007.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Najnowszy obraz będzie nosił tytuł „Shatterhand”. Choć nie ma jeszcze oficjalnego komunikatu w tej sprawie, niemal pewne jest, że w rolę najsłynniejszego szpiega wcieli się ponownie Daniel Craig. Bond gości na ekranach kin już ponad 50 lat, ale nadal na światło dzienne wychodzą tajemnice jego działalności. Oto pięć z nich, o których mogliście nie wiedzieć.
Miejsca urodzenia… nieznane
W biografii Iana Fleminga „The Life of Ian Fleming”, autorstwa Johna Pearsona, możemy przeczytać, że postać agenta pojawiła się na kartach powieści 3 stycznia 1952 roku, na Jamajce, w gabinecie willi Goldeneye, należącej do pisarza. Jak zanotował Pearson, autor powieści o agencie 007 w trakcie pisania ubrany był w białe szorty, kolorową, plażową koszulę i czarne sandały. Miarowe uderzenia klawiszy maszyny do pisania (marka Imperial, sprzedana w 1995 roku za 50 tys. funtów) nie zwiastowały, że przygodami agenta w tajnej służbie jej królewskiej mości będą emocjonować się czytelnicy i widzowie przez kolejne 65 lat!
Miejsce narodzin bohatera powieści owiane jest tajemnicą. Fleming dopiero po filmach z udziałem Connery’ego zadecydował, że to właśnie Szkocja (kraj pochodzenia aktora) będzie także miejscem narodzin agenta 007. W oficjalnej biografii Bonda, która ukazała się po restarcie serii w 2006 roku, czytamy, że miejscem urodzin 007 są Niemcy. Jaka jest więc prawda?
Czytaj także:
Roger Moore. Kiedy już umrę, chciałbym, żeby ludzie mówili: “Żył dłużej niż wszyscy nasi znajomi”
Kto grał Bonda, a kto miał go zagrać?
Ian Fleming zaakceptował Seana Connery’ego w roli Bonda, jednak nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Fleming uważał, że agent nie może wyglądać jak przerośnięty kaskader. Po pięciu filmach z Connery’m, który zmęczył się rolą szpiega, producenci chcieli, aby w postać 007 wcielił się Clint Eastwood, jednak ten tłumaczył, że nie chce brać roli, w której świetnie sprawdził się Connery. Poza tym uważał, że brytyjskiego agenta powinien zagrać ktoś urodzony na Wyspach. Podobnie uważał Burt Reynolds, brany pod uwagę przez producentów. Podobno przez moment jako agenta widziano też Christophera Lee, który był kuzynem Fleminga, ale rolę dostał australijczyk George Lanzby.
Dyskusje nad tym, kto ma być kolejnym Bondem przypominały nasze rozterki przy obsadzie „Potopu” w latach 70. i urastały do rangi sprawy narodowej. Po erze siedmiu filmów Rogera Moore’a i dwóch Timothy’ego Daltona, publiczność zelektryzował pomysł, aby w rolę agenta wcielił się Pierce Brosnan. Wielu nie podobał się ze względu na zbyt ładną (czyt. niemęską) twarz i fakt, że jest zbyt irlandzki, cokolwiek to miało znaczyć. Daniel Craig, który zastąpił Brosnana w 2006 roku był atakowany za blond włosy, natomiast potencjalny następca Craiga – Idris Elba, za to, że jest czarnoskóry.
Czytaj także:
Meteory. Klasztory zawieszone między niebem a ziemią [zdjęcia]
Jak przez Bonda Fidel Castro mało brody nie stracił
Podobno do największych fanów Bonda należał prezydent John F. Kennedy. Lekturę powieści Iana Fleminga podsunęła mu prawdopodobnie żona Jacqueline. Premiera pierwszego z filmów z przygodami 007 przypadła na szczególnie gorący okres jego prezydentury: konflikt z ogarniętą rewolucją Kubą oraz polityczne zapasy ze Związkiem Radzieckim. Większość czasu prezydent spędzał, zajmując się strategią wobec całego Bloku Wschodniego i niezwykle wojowniczo nastawionego sąsiada.
Podczas jednej z kolacji Kennedy zapytał goszczącego u niego Iana Fleminga, co zrobić z Fidelem Castro. Pisarz odparł, że należy odebrać mu autorytet i ośmieszyć dyktatora. W tym celu należy pozbawić go sławnego atrybutu – czarnej brody. Dobrze, gdyby stało się to na oczach tłumów, najlepiej podczas przemówienia. W grę wchodziło napromieniowanie twarzy dyktatora, wtarcie silnego środka depilującego lub zatrucie El Comendante. I choć ostatecznie Fidel do końca życia chodził z brodą, to jednak w CIA na poważnie zastanawiano się nad pomysłem Fleminga.
Polska agentka inspiracją dla Bonda
Twórca agenta 007 wiele jego przygód pisał, czerpiąc z własnych doświadczeń i wspomnień z okresu służby w wywiadzie. Może dlatego z pytaniem o próbę zniszczenia Fidela Kennedy zwrócił się właśnie do niego. Pisarz rozpoczął współpracę z brytyjskim wywiadem niedługo przed wybuchem II wojny światowej. Podobno brał udział m. in. w próbach zdobycia maszyny szyfrującej Enigma. Kilka lat po zakończeniu wojny spotkał Marię Krystynę Skarbek, Polkę, zdemobilizowaną oficer brytyjskiego wywiadu, z którą nawiązał romans. Musiała wywrzeć na pisarzu ogromne wrażenie, bo jej biografia to gotowy scenariusz filmowy.
Jako kurier trzykrotnie przedostała się do okupowanej Polski, organizowała ucieczki internowanych na Węgrzech żołnierzy do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, zbierała informacje wywiadowcze, które pozwoliły Winstonowi Churchillowi w określeniu daty ataku III Rzeszy na Związek Radziecki. Pełniła służbę na Bałkanach, w południowej Francji i północnej Afryce. Podczas Powstania Warszawskiego próbowała przedostać się do kraju. Fleming uwiecznił Skarbek na kartach powieści „Casino Royale” jako jedną z pierwszych dziewczyn agenta 007 – Vesper Lynd.
Czytaj także:
Krystyna Skarbek. Ulubiony szpieg Churchilla, Bond w spódnicy, agentka doskonała
Od garniturów po gwiazdy
Przygody agenta 007 wywarły ogromny wpływ na całą popkulturę. Siła marki jest ogromna, a zysk ze sprzedaży produktów używanych przez Bonda wzrasta po każdej premierze filmu. Trudno się dziwić, że marketingowcy luksusowych produktów zabijają się o to, by choć przez chwilę znaczek ich towaru pojawił się w otoczeniu słynnego agenta.
Zegarki, kosmetyki, garnitury, samochody, alkohole – wszystko, czego tylko Bond używa, stanowi szansę na zaistnienie. Cierpi na tym fabuła zmieniająca kolejne sceny w klipy reklamowe. Podobno już 30 proc. budżetu kolejnych filmów stanowią kontrakty sponsorskie z największymi światowymi koncernami. To dlatego na jedną część serii Bond zamienił swojego słynnego Astona Martina na BMW (w jednym z filmów trzeba było rozbić kilkanaście aut tej marki), a gdy doskonalił swój szwedzki w towarzystwie pięknej tłumaczki, rozmawiał przez telefon pewnej skandynawskiej firmy. W ostatnim z Bondów agent delektował się polską wódką, co podobno rozeźliło Rosjan, którzy wmawiali światu, że tylko ich produkt godny jest udziału w superprodukcji. Nie ma się jednak co dziwić, skoro seria jest najlepiej zarabiającym cyklem filmów w historii kina.
Bond sięgnął też gwiazd. Na jego cześć nazwano planetoidę 9007, odkrytą 5 października 1983 roku. To nieprzypadkowa data. 5 października 1962 roku to dzień, w którym na ekrany kin wszedł pierwszy film z serii, a od 2012 roku tego właśnie dnia obchodzimy także Światowy Dzień Jamesa Bonda.
Czytaj także:
Janka Lewandowska. Jedyna kobieta zamordowana w Katyniu