Praktykując ten zwyczaj, unikniesz wojny z małżonkiem.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Małżeństwo jest przygodą, jest jak wyprawa wojenna – G.K. Chesterton
Kiedy wychodziłam za mąż, zdawało mi się, że ten cytat z Chestertona jest zabawny. Chciałam umieścić go na zaproszeniach ślubnych albo namalować na ścianie w salonie – był taki świetny! Śmieszny i prawdziwy!
Czytaj także:
Małżeństwo? Nie korzystać!
Prawda o małżeństwie?
Ach, niewinność młodości. Z biegiem lat zrozumiałam, że słowa te są zabawne i prawdziwe, a czasem po prostu prawdziwe. Niekiedy to wręcz jedyna prawda o naszym małżeństwie – cała wiedza o nim sprowadzona do jednego, gładkiego zdania, które kiedyś uważałam za śmieszne.
Miesiąc temu „Washington Post” pisał o naukowcu z uniwersytetu stanowego Florydy, który poświęcił dwie dekady badaniom nad efektami modlitw proszalnych w małżeństwie. Frank Fincham chciał wiedzieć, czy codzienna modlitwa o boską miłość, dobrobyt i błogosławieństwa dla partnera przynosi kochającym się ludziom jakieś obiektywne, wymierne skutki.
Zbadał wiele rozmaitych par – od młodych, nie pozostających w związkach małżeńskich, głównie białych studentów po starsze pary afroamerykańskie o wieloletnim stażu – i znalazł potwierdzenie: ten rodzaj modlitwy ma wielki wpływ na relacje.
By upewnić się, że wnioski będą prawidłowe, naukowcy starannie opracowali eksperyment, losowo wybierając uczestników do dwóch grup. Różnice między grupami można było w ten sposób przypisać efektom modlitwy w intencji ukochanego, a nie innym czynnikom. Grupa kontrolna podejmowała rozmaite działania, które mogły teoretycznie poprawić sytuację w związku, np. modlitwa we własnej intencji, lektura poradników, udział w programach wspierających małżeństwa i pozytywne interakcje społeczne z partnerami. W porównaniu z grupą kontrolną, ci, którzy modlili się w intencji partnera, obserwowali stały, pozytywny wpływ na ich związek.
Czytaj także:
Wspólna modlitwa = większa miłość?
Zbawienny wpływ modlitwy
Fincham dołożył wszelkich starań, by uniknąć powszechnej pułapki w badaniach społecznych – tendencyjności wynikającej z zastosowania miary samoopisowej. Ktoś, kto wierzy na tyle mocno, by modlić się codziennie, raczej nie przyzna, że jego modlitwa nie działa, zatem Fincham włączył w swoje badania niezależnych obserwatorów, którzy monitorowali zachowanie uczestników przed i po testach. Ich spostrzeżenia potwierdziły rezultaty badań – pary w grupie „modlitewnej” miały lepsze wyniki, doświadczane i dostrzegane przez osobę modlącą się i tę, za którą się modlono.
Wśród tych korzyści wymienić można większe zaangażowanie w kwestie dotyczące zdrowia fizycznego, ale moją uwagę zwróciło co innego.
Modlitwa w intencji partnera sprawiła, że pary były bardziej zadowolone z poświęceń na rzecz drugiej osoby, w przeciwieństwie do grupy kontrolnej, w której notowano większy poziom niechęci wobec ukochanego/ukochanej.
Czytaj także:
6 sposobów, jak modlić się za swojego męża
Stawanie codziennie po stronie współmałżonka
Małżeństwo jest jak wyprawa wojenna. Nieważne, jak dopasowane, przygotowane, uprzywilejowane będą pary – czeka je całe życie w walce. Samo życie jest w pewnym sensie walką, a w małżeństwie dźwiga się nie tylko własny ciężar. A kiedy do tego równania doda się dzieci, waga bitew rośnie radykalnie.
Prawdziwe niebezpieczeństwo może pojawić się wtedy, kiedy przestaniecie walczyć ramię w ramię, a zaczniecie walczyć przeciwko sobie. Kiedy małżeństwo staje się wojną, nie jest już przygodą. Jest bitwą o przetrwanie, w której przegrywa każdy.
Członkowie grupy kontrolnej Finchama skupieni byli na sobie, nie na współmałżonku.
Nic dziwnego, że nie skorzystali – jeśli skupisz się na tym, co dajesz, robisz i poświęcasz w małżeństwie, zamiast na pytaniu, dlaczego i dla kogo to robisz, frustracja może być obezwładniająca.
Dlatego modlitwa proszalna może mieć wymierne skutki dla małżeństw. Jest stawaniem codziennie na nowo po stronie współmałżonka. To przypomnienie, że jesteście w tym razem, i że pracujecie dla wzajemnej korzyści – nawet jeśli ponosicie z tego powodu jakiś własny koszt. Zwłaszcza wtedy, kiedy ponosicie własny koszt. Przecież o to w małżeństwie chodzi.
Czytaj także:
Rekolekcje małżeńskie są niebezpieczne. Wiesz dlaczego?
Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia