„Nasz wspaniały synek począł się tego okropnego dnia. Jest darem, który pomaga nam obojgu dojść do siebie” – pisał Jeff Christie.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Może nasz syn został poczęty w wyniku gwałtu, ale jest darem od Boga – wspaniałym darem, który wypełnił lukę w naszej rodzinie, a o której istnieniu wcześniej nie wiedzieliśmy. On sprawił, że jesteśmy kompletni” – mówią Jennifer i Jeff Christie. Ich najmłodsze dziecko urodziło się 22 lata po ślubie.
Gwałt
Mroźny styczeń 2014 roku. Jennifer Christie żegna się z rodziną i wyjeżdża w podróż służbową. Będzie tłumaczem migowym na jednej z konferencji. Po pracy wchodzi do hotelu. Nim zamknie za sobą drzwi pokoju, kładzie na podłodze kilka toreb. Odwraca się. W progu stoi on – duży, nieznajomy. Jennifer nie czuje strachu, tylko zdziwienie. Nim zdąży się odezwać, dostaje pięścią w głowę.
Nie wie, jakim cudem znalazła się na hotelowej klatce schodowej. Nieprzytomna, w poszarpanej bieliźnie. Budzi ją krzyk pokojówki, która się nad nią pochyla.
Czytaj także:
“Spotkałam się z tym, który mnie zgwałcił. Chciałam spojrzeć mu w oczy”
Testy na rzeżączkę, kiłę, HIV, chlamydię, opryszczkę i inne rzeczy, których nazw nie pamięta, są negatywne. Dziękuje Bogu. Od policjantów słyszy, że na złapanie gwałciciela nie ma praktycznie żadnej szansy. Dzieciom (a ma ich czworo) mówi, że rany, które są na jej ciele, powstały podczas wypadku samochodowego.
Kilka tygodni później wyrusza na rejs po oceanie. Podpisała umowę miesiące wcześniej i nie chce rezygnować z tej pracy. Ma nadzieję, że zmiana otoczenia przyniesie jej odrobinę oddechu. Na statku zaczyna czuć się źle. Lekarka podejrzewa niedrożność jelit i kieruje ją na USG. Na monitorze Jennifer widzi malutką kropeczkę. Są walentynki.
Ciąża w wyniku gwałtu. Aborcja?
Dzwoni do męża. „Jestem w ciąży” – Jeff słyszy w słuchawce. „OK, wszystko jest w porządku – ten odpowiada po sekundzie. – Poradzimy sobie. Będziemy mieli kolejne dziecko… Kochanie, ono jest darem od Boga. Przecież kochamy dzieci. Jesteśmy w stanie to zrobić” – zapewnia Jeff. Od tej pory mówi „nasze dziecko”.
Ja i moja ukochana jesteśmy jednością. Jeśli ona jest w ciąży, MY spodziewamy się dziecka.
Jennifer opowiada lekarzom skróconą wersję wydarzeń. Patrzą na nią ze współczuciem, przytulają. Zapewniają, że dostanie tabletkę, wróci do domu i upora się z problemem. Ale Jennifer mówi: „Jeśli będziecie kiedykolwiek zastanawiać się, co się ze mną stało, wiedzcie, że jesienią 2014 r. mnie i mojemu mężowi urodziło się piękne dziecko”. Zapada cisza. W oczach jednej z lekarek, która do tej pory nie pokazywała na twarzy żadnych emocji, pojawiają się łzy. Jennifer zaczyna rozumieć, że przy pomocy jej historii Bóg zdziała prawdziwe cuda.
Czytaj także:
Mogły nie urodzić
W ciąży pojawiają się komplikacje, stan przedrzucawkowy. Na dodatek część rodziny zrywa z nią kontakt. Nie chcą, by splamiła ich nazwisko. Przyjaciele namawiają na aborcję – póki nie będzie za późno.
Chłopiec przychodzi na świat cały i zdrowy. Mówią, że oczy ma po mamie.
Jestem ojcem tego dziecka
Jeff jest dla chłopca najlepszym ojcem. Zabiera go do parku i biblioteki, a wieczorami walczy z potworami, wymyślając głupkowate piosenki i robiąc show ze skarpetkowych pacynek.
Czytaj także:
Czy te ubrania są winne gwałtu? Ta kampania zmusza do myślenia
Przyznaje, że przez kilka tygodni po gwałcie starał się być dla żony prawdziwą opoką. Ale stojąc pod prysznicem, walił pięściami w ścianę. Obarczał się odpowiedzialnością. Pytał: „Dlaczego nie sprawdziłem, czy jej pokój w hotelu jest blisko recepcji?”, „Dlaczego nie pojechałem do niej z niespodzianką?”, „Obiecywałem ją chronić. Miałem być przy niej na dobre i złe”.
Jeff wie, że nie powinien porównywać swojego cierpienia z tym, co przeżywa Jennifer. Wspiera żonę, zwłaszcza w jej zaangażowaniu w Save the 1. To organizacja stworzona przez Rebeccę Kiessling dla kobiet o podobnych historiach. Jeff mówi o nich:
Prawdziwe bohaterki. Słysząc ich inspirujące historie, nie mogę wydobyć z siebie głosu. Muszę potrząsnąć głową, kiedy słyszę, jak ludzie mówią, że nie wszystkie kobiety są wystarczająco silne, aby przyjąć dziecko w takiej sytuacji lub po takiej traumie. Nie zgadzam się. Widziałem, jak moja żona rodziła pięć razy. Obserwowałem, jak trzyma głowę wysoko w sytuacjach, w których mężczyźni z żelaza by się rozpadli. Nigdy nie należy lekceważyć siły kobiet.
Dziecko przypomina o gwałcie?
Jennifer bała się, że dziecko będzie przypominało jej o gwałcie. Tak się jednak nie stało. Jak mówi, nie jest ofiarą, ale ocaloną. Bo to właśnie syn ją uzdrawia.
Wie przy tym jednak, że szybko nie uwolni się od traumy. Kiedy listonosz staje w drzwiach, szuka drogi ucieczki. Podobnie kiedy idzie ulicą sama z obcym mężczyzną. Boi się jeździć samochodem w pojedynkę. I uczy się wybaczać. Każdego dnia, od nowa.
Czytaj także:
Ciąża po gwałcie. Gdzie szukać pomocy?
Co stało się z tym, który ją zgwałcił?
Nigdy nie dowiedziała się, jak nazywał się ten mężczyzna. Dwa lata po gwałcie odebrała telefon od FBI. Usłyszała, że kolejna zgwałcona – i tym razem zamordowana – kobieta, miała na ciele ślady tego samego DNA. Dwa miesiące później znów zadzwonił telefon. I potem kolejny. Wszystkie kobiety – tak jak ona – miały rude włosy.
Świadomość, że człowiek, który ją zgwałcił (i prawdopodobnie chciał zabić), jest na wolności, spędzała jej sen z powiek. W końcu jednak dowiedziała się, że Amerykanin nie żyje. Został zamordowany przez brata swojej 13-letniej ofiary.
Jennifer i Jeff nie oceniają kobiet, które poczęły dziecko w wyniku gwałtu i decydują się na aborcję. Robią jednak wszystko, co w ich mocy, by pokazać, że z Bożą pomocą można dokonać tego, co po ludzku niepojęte. Dzielą się swoim świadectwem, wspierają. I zapewniają, że żadna ze spotkanych przez nich zgwałconych kobiet, która przyjęła dziecko, nie żałuje swojej decyzji.
Źródła: „The Irish times women’s podcast”, lifesitenews.com, Live Action News, wywiad radiowy Rosy & Joego Hopkinsów, huffingtonpost.com