Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Samobójstwo jest zawsze aktem drastycznym, który zwraca uwagę nie tylko na tego, kto je popełnia, ale również na jego ostatni przekaz. Niektórzy targnięcie na własne życie uważają za równoznaczne z wiecznym potępieniem. Są też tacy, którzy uznają je za akt odwagi, a czasami nawet bohaterstwo. Co na ten temat mówi Kościół katolicki?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wśród wierzących chrześcijan długo panowało przekonanie, że samobójcy nie powinni mieć kościelnego pogrzebu, winni być chowani w niepoświęconej ziemi, najlepiej gdzieś pod płotem cmentarza. Wszak popełniając samobójstwo dopuścili się grzechu śmiertelnego, więc nie mają co liczyć na zbawienie.
Jednak zanim jeszcze nauka wypowiedziała się na temat stanu, w jakim ludzie dopuszczają się targnięcia na swoje życie, znaleźli się w Kościele ludzie, którzy nie byli przekonani o tym, że samobójcy automatycznie i na sto procent lądują w piekle. Na przykład św. Jan Maria Vianney, słynny proboszcz z Ars żyjący w XIX w., gdy pewien człowiek rzucił się z mostu do rzeki, tak pocieszał jego zapłakaną żonę: „Między mostem a wodą miał jeszcze dość czasu, aby prosić o Boże miłosierdzie”.
Samobójstwo Sokratesa
Teolog i socjolog ks. Andrzej Zwoliński w książce „Samobójstwo jako problem osobisty i publiczny” przypomina historię samobójstwa Sokratesa. Przed wypiciem trucizny poprosił on przyjaciela, aby w jego imieniu spłacił dług (dokładnie chodziło o koguta). Komentując tę opowieść, ks. Zwoliński wskazuje, że w swej prośbie filozof zawarł prostą prawdę: wszystko jest ważne dla umierającego. Zostawia on testament, aby uregulować swe niedokończone sprawy i działania.
Samobójca często kreśli ostatnie słowa w formie listu czy haseł, które mają wyjaśnić jego działanie, niekiedy usprawiedliwić. Zawsze takie słowa dla tych, którzy pozostali, są ważne, bo są świadectwem ostatnich myśli umierającego – zauważa.
W tym kontekście samobójstwo jest czasami wybieraną przez niektórych ludzi drogą, aby zwrócić się do innych z ważnym przesłaniem, które bez tak drastycznego aktu pozostałoby niedostrzeżone lub przemilczane. Pojawia się jednak pytanie o moralny aspekt takiego aktu.
Katechizm o samobójstwie
Katechizm Kościoła katolickiego kwestią samobójstwa zajmuje się w artykule poświęconym piątemu przykazaniu Dekalogu – „Nie zabijaj”. Przypomina, że nie jesteśmy właścicielami życia, które Bóg nam powierzył. „Nie rozporządzamy nim” – stwierdza stanowczo.
Odrzuca też zdecydowanie pogląd, że „Targnięcie się na własne życie leży w ludzkiej naturze”, który można znaleźć np. w popularnej książce Paulo Coelho „Weronika postanawia umrzeć”.
Jest dokładnie odwrotnie. „Samobójstwo zaprzecza naturalnemu dążeniu istoty ludzkiej do zachowania i przedłużenia swojego życia”. Co więcej, jest głęboko sprzeczne z właściwie pojmowaną miłością siebie, o której mówi przykazanie wskazane przez Jezusa jako najważniejsze, zaraz po przykazaniu miłości Boga. Jest także naruszeniem przykazania miłości bliźniego, „ponieważ w sposób nieuzasadniony zrywa więzy solidarności ze społecznością rodzinną, narodową i ludzką, wobec których mamy zobowiązania”. Przede wszystkim jednak samobójstwo jest sprzeciwem wobec miłości Boga żywego.
Samobójstwo zdecydowanie złe
Święty Jan Paweł II w encyklice Evagelium vitae traktującej „o wartości i nienaruszalności życia ludzkiego” nie tylko uznał samobójstwo za zawsze moralnie niedopuszczalne w takiej samej mierze, jak zabójstwo, ale przypomniał, iż Tradycja Kościoła niezmiennie je odrzucała jako czyn zdecydowanie zły (odesłał do dzieł św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu).
Tej obiektywnie negatywnej oceny samobójstwa nie zmieniają według papieża uwarunkowania psychologiczne, kulturowe i społeczne, które mogą skłonić człowieka do jego popełnienia, choć mogą one złagodzić lub wyeliminować „odpowiedzialność subiektywną”. Katechizm dodaje, że mogą ją zmniejszyć ciężkie zaburzenia psychiczne, strach lub poważna obawa przed próbą, cierpieniem lub torturami.
Samobójstwo – bohaterstwo czy ucieczka?
Od czasów starożytnych aż do dziś można spotkać poza chrześcijaństwem opinie, że samobójstwo jest nie tylko czymś godziwym i dopuszczalnym, ale nawet traktowanie go jako przejawu odwagi i bohaterstwa. Tego typu poglądy były w Kościele bardzo ostro odrzucane.
Wybitny polski teolog, filozof i pedagog o. Jacek Woroniecki OP, w drugim tomie Katolickiej etyki wychowawczej nie przebierał w słowach:
Ludzie są nieraz skłonni widzieć w samobójstwie bohaterstwo i dowód wielkiego męstwa. Rzeczywiście, aby zadać sobie śmierć, potrzeba pewnej dozy panowania nad sobą, nad strachem przed tym, co czeka po śmierci, nad odrazą do bólu. Ale motywem każdego samobójstwa jest zawsze ucieczka przed czymś, czego się człowiek obawia bardziej niż zadania sobie śmierci. Z konieczności należy więc dojść do wniosku, że jest ono w istocie zawsze raczej aktem tchórzostwa i małoduszności, przy pewnych pozorach męstwa i odwagi”.
Moralista z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego, ks. Antoni Bartoszek tłumaczył kiedyś, że samobójstwo nie jest przejawem odwagi, lecz zawsze jest aktem desperacji. Przejawem tego, że człowiek nie widzi innego wyjścia w swoim życiu.
To może wynikać z lęku przed odpowiedzialnością albo ze strachu przed okolicznościami, w jakich człowiek się znalazł – wyjaśnił.
Nadzieja zbawienia dla samobójców
Rozwój psychologii sprawił, że w podejściu Kościoła do samobójstwa nastąpiło przesunięcie akcentów. O ile dawniej koncentrowano się przede wszystkim na złamaniu piątego przykazania Bożego, o tyle aktualnie bierze się pod uwagę, że liczne czynniki, które popychają człowieka do zamachu na własne życie, sprawiają, iż rodzą się wątpliwości, czy faktycznie w momencie tym działał on w pełni świadomie.
Konsekwencją tej zmiany podejścia jest nie tylko odprawianie pogrzebów samobójców i chowanie ich w poświęconej ziemi. Katechizm wskazuje:
Nie powinno się tracić nadziei dotyczącej wiecznego zbawienia osób, które odebrały sobie życie. Bóg, w sobie wiadomy sposób, może dać im możliwość zbawiennego żalu. Kościół modli się za ludzi, którzy odebrali sobie życie.
To logiczne i zrozumiałe, ponieważ – jak stwierdził papież Franciszek dokładnie w dniu drugiej rocznicy wyboru na Stolicę Piotrową – „nie ma żadnego grzechu, którego Bóg nie może przebaczyć”.
Czytaj także:
Ponad 100 samobójstw rocznie. Dlaczego młodzi ludzie odbierają sobie życie?
Czytaj także:
Choroba psychiczna. Dla medycyny wciąż tajemnica, dla nas wciąż tabu
Czytaj także:
Dla kogo jest pogrzeb katolicki?