separateurCreated with Sketch.

7 rzeczy, które Kościół wie o biznesie, ale nie wie, że wie!

POMYSŁ NA BIZNES
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Mikołaj Foks - 17.01.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Wiele firm nie radzi sobie z tworzeniem efektywnego zespołu. Inne robią to wydatkując ogromne środki. Tymczasem Kościół ma to w swoim DNA, tylko kościelni zarządcy przeważnie o tym nie wiedzą.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Lubię rozmowy z szefami, takie „tylko między nami”. Lubię słuchać, gdy opowiadają o trudnościach w zarządzaniu. Nieważne, czy są to szefowie „kościelni” (proboszczowie, przełożeni zakonni, biskupi), czy szefowie świeccy (managerowie, dyrektorzy, prezesi). Jedni i drudzy skarżą się z grubsza na to samo. Różnica polega na tym, że ci pierwsi nie wiedzą, że mają coś, o czym ci drudzy mogą tylko pomarzyć.

 

Najcenniejszy zasób

Szef może zrobić naprawdę wiele, żeby jego instytucja dobrze działała. Jednak to, co w firmie najcenniejsze, to ludzie, którzy ją tworzą. Ogromnym wyzwaniem jest stworzenie zgranego zespołu. Przeważnie tworzy się go latami, a i tak nie każdy potrafi to zrobić.

Oczywiście, jest kilka elementów, które pomagają stworzyć zgraną drużynę, wytrwale dążącą do strategicznych celów przedsiębiorstwa. Niestety, wiele firm nie radzi sobie z tworzeniem efektywnego zespołu. Inne robią to wydatkując ogromne środki. Tymczasem Kościół ma to w swoim DNA, tylko kościelni zarządcy przeważnie o tym nie wiedzą.


MŁODZI LUDZIE W BIURZE
Czytaj także:
Pora zdobywać dla Chrystusa salony, giełdy i sale konferencyjne

 

Strategiczne cele

Jeśli wiesz po co tu jesteś i dokąd zmierzasz, to samemu pracujesz efektywniej i lepiej współpracujesz z innymi. Przedsiębiorstwa stosują szereg zabiegów, by pracownicy znali i identyfikowali się z celami strategicznymi.

W Kościele cel strategiczny (życie wieczne z Bogiem) jest oczywisty. Tu rzeczy pozornie niemożliwe przeważnie udają się dlatego, że dla wspólnego celu ludzie są gotowi swoje cele postawić na drugim miejscu.

 

Motywacja wewnętrzna 

Jeśli pracujesz nie z przymusu, ale dlatego, że chcesz, to zrobisz więcej i dokładniej niż inni. Jednak marchewka i kij wielu pracodawców są niczym w porównaniu z wewnętrznym napędem do działania, jaki masz w sobie.

Dziś do Kościoła ludzie przychodzą nie dla pieniędzy czy prestiżu. Dla innych zalet tej organizacji potrafią znieść jej (często nie małe) wady. Idą bo wierzą, że warto – o takiej motywacji biznes może tylko marzyć.


FINANSE W KOŚCIELE
Czytaj także:
Pieniądze w Kościele. Masz gęsią skórkę? Przeczytaj ten tekst!

 

Rotacja pracowników

Zwolnienia, czyli sposób na rozwiązanie problemów? W nowoczesnych firmach (np. turkusowych) dobrze wiadomo, że jest to droga donikąd – relacje pracownicze postrzega się na wzór relacji rodzinnych.

Kościelne przekonanie, że: nie buduje się na krótką metę, cel nie uświęca środków, a ludzie są chciani dla nich samych i że z pokładu schodzi się tylko w sytuacjach ostatecznych – to jedyna droga do zespołu, który stanie się społecznością.

 

Efekt synergii

Trudno jest zbudować firmą przypominającą Arkę Noego. A jednak taka organizacja ma niezwykłą moc, moc różnorodności jej członków, moc, której efektem jest synergia!

Przyciąganie różnorodności (kultur, środowisk, stanów itp.) pod jeden kościelny dach, tworzy gigantyczny potencjał. Pogodzenie tej różnorodności sprawiło, że chrześcijaństwo to największa religia świata.

 

Godziwa zapłata

Comiesięczna godziwa pensja, to wynagrodzenie za trud. Ale nie tylko o pieniądze chodzi. Docenienie i wdzięczność za wykonaną pracę, to ważny aspekt współpracy.

„Godzien jest robotnik zapłaty swojej” – ten biblijny fragment doskonale potwierdza, że Kościół dużo wie o biznesie, ale często nie wie, że wie!

 

Błędy budują

Dziś błędy uznawane są za zasób firmy. Wiemy, co poszło nie tak, więc możemy to naprawić i zrobić lepiej. Jeśli o nich nie wiemy, to pracujemy w oparciu o błędne przesłanki, a błąd generuje kolejny błąd…

Przyznawanie się do błędu i ocenianie czynu, ale nie piętnowanie człowieka. Przebaczenie i pomoc po porażce. To przecież część kościelnej tożsamości, której dziś próbuje nauczyć się biznes.

 

Coś więcej

Strach przed opinią i władzą innych. Mówienie półprawd i niewychylanie się z tym, w co się mocno wierzy. Takie postawy to pochodna obawy o własny los, nad którym władzę ma ktoś inny. A przecież oficjalnie firmy szukają ludzi odważnych i szczerych…

Przekonanie ludzi wierzących, że jest Coś Więcej – daje im niezwykłą siłę do działania. Jeśli nie boisz się codzienności i wiesz, że Coś Więcej nad tobą czuwa, to odważniej stawiasz czoła przeciwnościom. Kościół ma większy od biznesu dostęp do ludzi, którzy się nie boją.  

 

Wierność własnemu DNA

To nie jest pełna lista cech, które Kościół ma w swoim DNA. To DNA (a można je odczytać z Ewangelii), to doskonały podręcznik zarządzania na nasze czasy. Niestety, kościelni zarządcy (i pracownicy też), często myślą, że Ewangelia i zarządzanie nie mają ze sobą wiele wspólnego. Mylą się nawet nie wiedząc, jak wiele potencjału marnują. Dlaczego się mylą? Odpowiedź na to pytanie, to już zupełnie inna historia.


MILIONER
Czytaj także:
Katoliccy miliarderzy – dlaczego nie ma ich w Polsce i jak bardzo są potrzebni?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.