separateurCreated with Sketch.

3 rodzaje krytyków w internecie – obyś nie znalazł się w tym gronie

KOMENTARZE NA FACEBOOKU
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Katarzyna Wyszyńska - publikacja 14.03.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Bez trudu ogłaszamy płomienne manifesty, ostre osądy, emocjonalne wpisy i deklaracje bycia po (według nas) „jasnej stronie mocy”. Gdy ktoś z naszych znajomych ma odmienne poglądy, przestajemy go obserwować, bo po co mamy się denerwować.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Dziś zabawię się w Don Kichota na miarę naszych czasów. Moją Manchą zostanie Facebook, a wiatrakami… komentarze w internecie. Tak, przyznaję, lubię je czytać w dyskusjach na wallach znajomych czy pod artykułami na profilu Aletei. Wśród komentarzy widzę trzy typy, które znajdą się w prawie każdej kontrowersyjnej dyskusji. Mam nadzieję, że jak najmniej czytelników naszego portalu odnajdzie się w tym niechlubnym gronie.

 

Monopolista prawdy

Jego argumenty to użycie słów “bzdura” lub “fanaberie”. Pan Bóg wie wszystko, ale on wie wszystko lepiej. Doświadczenie własne lub jego bystry, zero-jedynkowy osąd sytuacji, jest jedynym słusznym i prawidłowym, o który będzie walczył bez litości.

Brakujący gadżet – lupa, ponieważ brak mu dosłownie i w przenośni zbliżenia do osoby, którą krytykuje. Skupiony na ogólnych, jednoznacznych wyrokach, nie stara się zrozumieć złożoności i odrębności jednostkowej sytuacji.

 

Mędrzec ludowy

Swoje rozumowanie i ocenę opiera na wyłącznie jednostkowym doświadczeniu. Czy swoim, czy cudzym, nie dopuszcza do siebie argumentów naukowych czy neutralnych faktów, bo jak to papierosy mogą szkodzić, skoro dziadek palił, a umarł ze starości. A sąsiadka, taka dbająca o zdrowie nie paliła, a zmarła na raka piersi.

Bardziej niż statystyczny, ceni dowód epizodyczny. Jak ciotkę bolała głowa, to brała lek na nadciśnienie, więc skoro mnie boli, to i mi pomoże. Brakujący gadżet – rakieta, by zyskać szerszy kadr, dystans potrzebny na całościowy ogląd sytuacji, dalszy niż czubek własnego nosa.

 

Weteran wojenny

To ten, który wiele przeszedł, z niejednego pieca chleb jadł i na niejednym forum dyskusyjnym wyszczerbił sobie miecz. Niezależnie od wieku brzmi jak zrezygnowany, zmęczony życiem senior. “Ty masz źle? Nie masz pojęcia, co to znaczy trudności. Gdy ja byłem w twoim wieku…” albo “Przeszliśmy przez to, a nawet jeszcze gorsze rzeczy, ale my nie narzekaliśmy”.

Skoro było ciężko kiedyś, to i teraz tak być powinno. Dobrze, że nie jest ich tak wielu, bo zgodnie z ich logiką, nie ma sensu walczyć z niesprawiedliwością, nie można pragnąć zmiany na lepsze. Zamiast go kształtować, trzeba zacisnąć zęby i znosić co przyniesie los. Brakujący gadżet – eliksir młodości. Świeży powiew mocy i siły, zdrowego buntu. Albo chociaż niech odda te nożyczki, którymi podcina skrzydła innym.

 

Czy da się dogadać w internecie?

Żadna ze skrajności nie jest dobra, a już na pewno negowanie odczuć lub przeżyć drugiego człowieka. Nie tędy droga do porozumienia, to raczej skrót do polaryzacji, która coraz wyraźniej jest w internecie widoczna. Tak wyjątkowo łatwo tu zająć bezkompromisowe stanowisko. To, czego w osobistej rozmowie byśmy nie powiedzieli, a przynajmniej dobieralibyśmy słowa z odpowiednią dozą delikatności, za szklanym ekranem wymyka się spod kontroli.

Bez trudu ogłaszamy płomienne manifesty, ostre osądy, emocjonalne wpisy i deklaracje bycia po (według nas) „jasnej stronie mocy”. Gdy ktoś z naszych znajomych ma odmienne poglądy, przestajemy go obserwować, bo po co mamy się denerwować. Potem kolejnego i jeszcze jednego, aż wydaje nam się, że „normalni” ludzie myślą tak jak my, a “nas” jest więcej, więc mamy rację.

W końcu dochodzimy do „czystej” poglądowo grupy, która poklepuje się po cyber-ramieniu, i zagrzewa do walki z oponentem. Tym, który w normalnych warunkach mógłby być naszym dobrym sąsiadem. Na różniące nas tematy po prostu byśmy nie gadali, ale cukier zawsze można byłoby pożyczyć. Do czasu, gdy jego zaangażowanie w internecie sprawiło, że nie chcemy już zatrzymywać się na pogawędki, skoro jest zagorzałym zwolennikiem przeciwnej do nas partii. Nie widać już, że i z tymi po drugiej stronie barykady, także mamy wspólne punkty styku.

Nie idźmy tą drogą.

Czytaj także:

Czytaj także:

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!