Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Czy można oderwać seks od miłości? Tak – gdy sami go spłycamy, używając kogoś, odrywamy się od miłości. Nie, bo wiążemy się z tym kimś niewidoczną nicią, oplatamy siecią emocji, „chemii”, pamięci.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Miłość bez seksu
Jest czymś naturalnym. Tak wyglądają prawie wszystkie nasze relacje. Tak kochamy naszych rodziców, dzieci, babcie, brata. Znamy tylko taką miłość, gdy dorastamy. Do czasu, gdy pojawia się ona lub on.
Poznajemy się, tego „obcego”, z całkiem „odległej galaktyki” rodzinnej, płciowej, niekiedy kulturowej. To właśnie ta osoba z czasem staje się bliższa niż jakakolwiek inna osoba na świecie. To właśnie ta relacja została podniesiona – jako jedyna – do rangi sakramentu. I tylko ta ma kontekst seksualny.
Czy może istnieć seks bez miłości?
Odpowiedź wydaje się, na pierwszy rzut oka, oczywista. Pewnie nie trzeba daleko szukać, by znaleźć przykłady z własnego otoczenia. Bez wątpienia, jeśli ktoś przełamie pewne bariery, łatwiej będzie mu przełamać i kolejne. Można w życiu poprzestać na płytkich, przygodnych relacjach. Nie zdając sobie nawet sprawy, jakie zagrożenia albo po prostu jakie ograniczenia sami sobie przez to narzucamy. A może za czym tak naprawdę gonimy?
Chemiczny koktajl
Zatrzymajmy się na początku tylko na poziomie fizjologicznym. Podczas intymnego zbliżenia w ciele człowieka dokonuje się prawdziwa chemiczna eksplozja. Są endorfiny, dające poczucie radości, przyjemności i satysfakcji – jak po dobrze wykonanym treningu.
Jest również uzależniająca dopamina – pobudzająca ośrodek nagrody w mózgu, ten sam, który aktywuje również kawa, czekolada czy kokaina. W końcu oksytocyna, „miłość” w roztworze, która w naszym mózgu wzmacnia poczucie intymności i więzi, przywiązania. Czy to do dziecka podczas karmienia piersią, czy do partnera podczas współżycia.
Dwie historie, dwa dramaty
Przypomina mi się historia sprzed wielu lat, gdy pewna znajoma zadzwoniła z płaczem po rozstaniu z chłopakiem. Nieudolnie próbowałam ją pocieszyć, tłumaczyć na spokojnie, pokazać szerszą perspektywę. W odpowiedzi usłyszałam tylko: „Ty nic nie rozumiesz, on był moim pierwszym…!”. Tu było źródło bólu. Związali się mocniej, więc i poranili się mocniej. Zdrada uczucia, zaufania, wstyd odartej intymności. Na etapie, na którym można było sobie tego spokojnie oszczędzić, bo – choć ona oczyma wyobraźni widziała już ich wspólny dom i gromadkę dzieci – nie byli przecież nawet zaręczeni.
Pamiętam też inną rozmowę, z inną koleżanką. Wałkowałyśmy temat relacji z pewnym mężczyzną. Jej skrajne odczucia, które przeżywała, mając świadomość, że nic poważnego z tego nie będzie, że „z tej mąki chleba nie będzie”, ale… Emocje, poczucie związania z nim było bardzo silne.
Nawet w kiepskiej relacji seks podtrzymuje więź. Nawet gdy związek nie jest zobowiązujący, seks już jest. Oczywiście, to „tylko” seks i sam nie wystarczy na dłuższą metę. Niepotrzebnie jednak wydłuża i mami tam, gdzie można by już skończyć. Utrudnia obiektywizm. To prosty i znany mechanizm – im więcej zainwestujesz, tym trudniej będzie ci się wycofać.
Coś więcej niż tylko ciało
A przecież człowiek to nie tylko fizjologia, nie samo ciało. To istota duchowa. Dlatego seks może być nie tylko aktem, zjednoczeniem fizycznym, ale również spotkaniem dwóch osób. Z całą mnogością ich charakterów, potrzeb, temperamentów. Z całym bogactwem ich ducha. Pozwoleniem komuś i sobie na bycie sobą, tak po prostu i tak do końca. Nagim ciałem, nagim duchem, nagim ja. Bez udawania.
W takiej intymności zjednoczenie ciał może iść w parze z niesamowitym zjednoczeniem ducha, umacniającym jedność w wielu innych aspektach. Jednocześnie taki wymiar jest nieosiągalny „z byle kim, byle gdzie”. Wtedy to rzeczywiście jakby „tylko” seks. Mógłby być „aż”, ale sami siebie tego pozbawiamy.
Czy więc można oderwać seks od miłości? Tak – gdy sami go spłycamy, używając kogoś, odrywamy się od miłości. Nie, bo wiążemy się z tym kimś niewidoczną nicią, oplatamy siecią emocji, „chemii”, pamięci. Warto się nad tym zastanowić, zanim się w te nici wplącze.
Czytaj także:
Czy seks powinien być priorytetem w małżeństwie?
Czytaj także:
Seksualność bez seksu. Co z nią zrobić przed ślubem?
Czytaj także:
Słownik kobiet: seks