Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Szereg badań naukowych wydaje się potwierdzać tezę, że osoby biedne chętniej dzielą się tym, co posiadają i chętniej pomagają znajdującym się w trudnych sytuacjach niż ludzie bogaci. Czy rzeczywiście jednak istnieje „żelazne prawo” uzależniające poziom empatii od statusu materialnego? Przyjrzyjmy się bliżej temu ciekawemu zagadnieniu…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Zróżnicowanie reakcji człowieka wobec nieszczęść i niedostatków otaczających go ludzi jest problemem niemal tak starym, jak historia świata. Dotyczy on nieuchronnego składnika naszej kondycji, jaką stanowi panująca nierówność. Z drugiej strony, wiąże się z naszą konstrukcją psychologiczną i wyznawanymi wartościami moralnymi. Nierówność nie dotyczy wyłącznie płaszczyzny materialnej, a szczególnie finansowej. Na jej definicję składają się również możliwości intelektualne, stan zdrowia i wrodzone predyspozycje.
Wszystkie te czynniki wiążą się z kolei z naszym statusem społecznym. W dużej mierze mamy na niego zazwyczaj ograniczony wpływ. Nie od nas zależy, czy przyszliśmy na świat w rodzinie milionerów i arystokratów, czy też nasi rodzice to biedni, ledwie wiążący koniec z końcem pracownicy najemni. Różnie bywa także z naszymi siłami fizycznymi i psychicznymi. Są ludzie, którzy dzięki samozaparciu i determinacji potrafią osiągnąć bardzo dobre warunki życia. Inni z kolei wyrośli w takich cieplarnianych warunkach i traktują je jako coś naturalnego. Jeszcze inna grupa, pomimo wielkich wysiłków, może nigdy nie przebić „szklanego sufitu” sukcesu i dostatku.
Rzadko kiedy zwracamy jednak uwagę, że na nasz status społeczny wpływ mają również ludzie żyjący obok nas. Gdy w przysłowiowy sposób „powinie nam się noga”, możemy przekonać się o empatii i bezinteresownej pomocy ze strony otaczających nas osób: rodziny, przyjaciół, a czasem osób zupełnie nieznajomych. Przypomnijmy sobie sytuacje, w których takiej pomocy doświadczyliśmy. Czy częściej pomagali nam ludzie o wysokim statusie materialnym, czy biedni?
Czytaj także:
Czy bogactwo to błogosławieństwo Boga?
Czytaj także:
Można zarabiać mało i żyć w obfitości. W czym tkwi prawdziwe bogactwo?
Przykłady z Ewangelii
Odpowiedzi na powyższe pytanie będą zróżnicowane. Wielu z nas może zwrócić uwagę, że decydujące znaczenie ma tutaj nie fakt, czy pomagający ludzie nam byli biedni lub bogaci. Liczyło się raczej to, że w danym momencie potrafili oni, na tyle ile mogli, otworzyć się na nasze potrzeby i przejąć się naszymi kłopotami. Na ten ciekawy problem wydaje się zwracać uwagę Chrystus w przynajmniej w czterech fragmentach Ewangelii. Mam tu na myśli przypowieści o wdowim groszu (Łk 21,1-5), bogaczu i ubogim Łazarzu (Łk 16,19-30), a także w słowa o trudności w wejściu bogaczy do królestwa niebieskiego (Łk 18,24-27) i bogatym młodzieńcu (Łk 18,18-23).
Każdą z tych historii możemy traktować jako błyskotliwą obserwację rzeczywistości społecznej. Osoby gromadzące bogactwa są tak pochłonięte samymi sobą i własnym dostatkiem, że mogą zupełnie stracić z horyzontu widzenia potrzeby swoich gorzej sytuowanych bliźnich. Ewentualnie, co w kontekście poprzedniej postawy wydawać się może nieco mniej szkodliwe, potrafią przekazać innym tylko to, co mają na zbyciu. Nikt jednak nie potrafi zdobyć się na szczery dar i ofiarę płynącą z serca. Na gest, który dwadzieścia wieków później papież Benedykt XVI w encyklice Caritas in veritate określi mianem „bezinteresownej logiki daru”.
Czy więc bogaci są rzeczywiście z definicji niezdolni do dzielenia się z potrzebującymi? Jezus nie daje tu wiążącej odpowiedzi. Jednoznacznie wskazuje jednak, że zbytnie skoncentrowanie na sukcesie i dostatku materialnym może trwale zamknąć nasze serca i sumienia na innych. Nie mówiąc już o przypadku obsesyjnego gromadzenia dóbr. Konsekwencją tego będzie zniszczenie naszej empatii i wrażliwości. A to właśnie od nas i naszej wrażliwości zależy, czy potrafimy angażować się w pomoc i dawanie innym.
Czytaj także:
Czy jesteś wiernym zarządcą? Co Biblia mówi o finansach
Co mówią naukowcy?
Na łamach renomowanego periodyku naukowego Basic and Applied Social Psychology badacze z londyńskiego Queen Mary University opublikowali niedawno wyniki interesującego eksperymentu. Uczestnikom ćwiczenia przypisali określoną kwotę pieniędzy. Jedni musieli na nią w odpowiedni sposób zapracować, innym przydzielono mniejsze środki na zasadzie przypadkowości. Uzyskano w ten sposób grupę odzwierciedlającą w zbliżeniu przekrój społeczny – od biednych do bogatych. Po rozdzieleniu środków badani musieli podjąć decyzję: ile z nich pozostawić dla siebie, a ile przekazać do wspólnej kasy. Pod koniec eksperymentu również ta pula miała zostać rozdysponowana wśród uczestników.
Wyniki pokazały, że ci, którzy musieli na swoją sumę odpowiednio zapracować oraz ci, którzy na drodze losowania (a więc zupełnie przypadkowo) weszli w posiadanie dużych kwot, wkładali do wspólnej puli mniej niż ci, którzy albo poprzez wysiłek, albo losowanie dysponowali mniejszymi pieniędzmi. Naukowcy tłumaczyli to jednak nie altruizmem, ale prostym mechanizmem interesownej kooperacji. Ci, którzy mieli mniej, nawiązali współpracę z równymi sobie. Spodziewali się bowiem, że przyniesie im to per saldo więcej korzyści niż przekazanie od razu większej sumy do puli.
Nieco odmiennie wyniki podobnego eksperymentu zinterpretowali psycholodzy społeczni z Uniwersytetu w Berkeley w Kalifornii pod kierownictwem prof. Paula Piffa. Tam jednak organizatorzy badania arbitralnie przydzielili uczestnikom zróżnicowane środki. Niektórym przekazali oni np. 10 dolarów, a innym znacznie większe sumy. Każdy z badanych mógł zrobić z tymi pieniędzmi, co tylko zapragnął. W grupie, która otrzymała najmniej środków, o 44 proc. osób więcej spontanicznie przekazało otrzymane sumy innym, np. zupełnie nieznajomym spotkanym na ulicy, żebrakom, dzieciom lub przyjaciołom. Amerykanie podkreślili, że osoby, które dostały mniej, wykazały się większą empatią i swobodą w wykorzystaniu otrzymanych zasobów. Druga z grup w większości myślała bowiem o nabyciu nowych artykułów gospodarstwa domowego, samochodu, elektronicznych gadżetów, wyjeździe na luksusowe wakacje. Popularny był wśród nich również pomysł zainwestowania środków na wysoko oprocentowanych lokatach bankowych.
Wyniki amerykańskiego eksperymentu poszły nieco w poprzek popularnego myślenia, że to, co przychodzi nam z łatwością i bez wysiłku, możemy bez wahania oddać innym.
Czytaj także:
Chłopie, po co ci wspólnota? Dziesięcina, spowiedź, spotkania. A gdzie w tym żona?
Biedni i bogaci – rzeczywistość paradoksów
Czy wyobrażaliście sobie kiedyś, że wygraliście na loterii “grube miliony”? Czy w takim wyobrażonym scenariuszu przekazaliście je na cele charytatywne lub pomoc potrzebującym? Marzenia jednak sobie, a rzeczywistość – sobie. Jedna z polskich gazet lokalnych przeprowadziła kilka lat temu badania wśród studentów. Zadano im proste pytanie: co zrobiliby z główną wygraną w kulminacji w Lotto. Tylko 2 proc. ankietowanych wskazało, że niesprecyzowana dokładnie część nagrody zostałaby przekazana na cele charytatywne – fundacjom, Kościołom lub osobom prywatnym. 98 proc. pytanych twierdziło, że wydałoby kwotę na luksusowe towary, wyjazdy i zabawę.
Naukowcy zajmujący się problematyką społeczną wskazują, że mitem jest również przeświadczenie, iż osoby, które z mozołem i dzięki wytężonej pracy uzyskały satysfakcjonujący poziom bogactwa, w szczególny sposób rozumieją tych, którzy znajdują się w gorszej sytuacji materialnej lub potrzebują pomocy. Na negatywny proces rozwarstwienia globalnych dochodów i poziomu życia zwracają uwagę raporty organizacji OXFAM. Wskazuje ona, iż od lat postępuje ogromna rozpiętość pomiędzy poziomem życia wąskiej elity oraz aspirującej do osiągnięcia lepszego poziomu życia klasy średniej i w końcu, znajdującej się na dole drabiny społecznej, rzeszy ubogich.
Pragnący polepszenia swojego statusu materialnego i mający aspiracje zrobienia szybkiej kariery, często w pogardliwy i wykluczający sposób myślą o słabszych. Postrzegają ich jako życiowych nieudaczników lub wręcz leniów. Kierując się tym myśleniem, sądzą oni, że wszelka pomoc, szczególnie ze strony państwa, będzie działaniem nieuzasadnionym oraz marnotrawstwem zasobów i kapitału. Paradoksalnie jednak, to osoby znajdujące się na szczytach światowego bogactwa oraz coraz bardziej kurcząca się arystokracja (np. członkowie rodzin królewskich) włączają się dzisiaj w projekty charytatywne i zwalczające ubóstwo. Przekazują oni celowe dotacje na pomoc biednym chętniej niż skoncentrowani na osiągnięciu materialnego sukcesu i dążący do zrobienia kariery przedstawiciele klasy średniej. Ci drudzy widzą wokół siebie nie tyle osoby, którym należałoby pomóc, ale konkurentów do podziału dóbr.
Brytyjskie organizacje charytatywne już w 2004 r. przeprowadziły ogólnokrajowe badanie, które dotyczyło poziomu wsparcia charytatywnego w kilkudziesięciu największych miastach Zjednoczonego Królestwa. Jego wyniki były bardzo ciekawe. W czołówce znalazło się 10 miast, których średnie dochody mieszkańców były najniższe. Bardziej skąpi okazali się mieszkańcy bogatych aglomeracji w rodzaju Londynu lub Manchesteru.
Czytaj także:
Ubogi może ubogacić, czyli nie szukajmy wymówek
Jaki zamysł na bogactwo ma Pan Bóg?
Te niejednoznaczne obserwacje potwierdzają tezę, że za brak empatii bogatych w stosunku do biednych nie są odpowiedzialne same pieniądze. Równie dużą rolę odgrywają nastawienie moralne i wciąż popularna ideologia bezwzględnego sukcesu. Sama bieda może, choć nie musi, być doświadczeniem pozwalającym nauczyć się postaw altruizmu i bezinteresowności. Jedynym, choć trudnym i mozolnym rozwiązaniem tego dylematu, jest uświadomienie sobie, że Boży zamysł stworzył nas do życia we wspólnocie. Wymaga to prostego zauważenia, że żyjemy obok innych ludzi, którzy oczekują naszej przyjaźni i chrześcijańskiej miłości. Także tej wyrażanej poprzez pomoc materialną.
Czytaj także:
Jak katolicy wynaleźli… kapitalizm
Źródła: wyniki badań Queen Mary Univesity, Rozmowa z prof. Piffem, thecharitynetwork.com, acevo.org.uk