separateurCreated with Sketch.

Kiedy zaczyna się nadużycie w relacji księdza i osoby świeckiej?

KSIĄDZ TRZYMA KRZYŻ
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wprowadzanie drugiego człowieka w stan permanentnego poczucia winy sprawia, że łatwiej jest nim manipulować. Duchowni muszą wystrzegać się nadużywania władzy i sumienia.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Księży i świeckich nie musi dzielić przepaść, a ołtarz nie musi być barykadą. By jednak możliwa była bliskość jednych i drugich, trzeba chronić rolę każdego z nich. Właśnie po to, by nie dochodziło do nadużyć.

Uderzające jest, że Franciszek w swoim niedawnym Liście do Ludu Bożego w jednym zdaniu wymienił kilka powiązanych ze sobą nadużyć. Pisał o ofiarach „wykorzystywania seksualnego, władzy i sumienia z ręki kapłanów”.

Gdyby odwrócić kolejność w tym zestawieniu, wiele dowiemy się o relacji, na końcu której znajduje się przestępstwo czy krzywda. To właśnie manipulowanie sumieniem i nadużywanie władzy prowadzi do całej reszty. Dlatego kluczowym byłoby wypracowanie jasnego określenia, czym jest relacja księdza i osoby świeckiej.

Kapłan i świecki tworzą relację z definicji asymetryczną. Nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniami, formułowanymi w nurcie bardzo dziś potrzebnego określenia na nowo, kto jest kim w Kościele, że ksiądz to „zwykły facet” i tak powinien być traktowany przez innych. Wiadomo, że nie jest Bogiem i że ma słabości, ale nie jest też kumplem.

Asymetria relacji księdza i człowieka świeckiego, który do niego przychodzi, wynika z roli, jaką jeden odgrywa dla drugiego. Jeden z nich z urzędu chroni i opiekuje się tym drugim – i tych ról nie powinno się odwracać (pisał o tym wnikliwie ks. Krzysztof Grzywocz).

Podobnie jak w zawodzie terapeuty czy lekarza, skośność tej relacji ma zapobiegać nadużyciom. Jeśli jednak ta skośność jest rozumiana opacznie, zamiast chronić przed nimi, wręcz im sprzyja.

Nadużywanie sumienia pojawia się na przykład tam, gdzie dochodzi do pomieszania roli kierownika duchowego i pracodawcy – i to ksiądz ma obowiązek strzec granic tych ról. Podobnie dzieje się, gdy ksiądz-opiekun, spowiednik czy duszpasterz – oczekuje pomocy w oszustwie czy też wyłudza korzyści materialne.

Również wszędzie tam, gdzie posługuje się kryterium „woli Bożej”, wymagając, by drugi człowiek zachował się zgodnie z jego własnymi pragnieniami – łamiąc w ten sposób jego wolność.

Ten rodzaj nadużyć dotyka i narusza coś zupełnie fundamentalnego, czym jest zaufanie. Przychodząc do kapłana, który na mocy sakramentów jest z nami w bardzo intymnych przestrzeniach naszego życia musimy ufać, że nas nie skrzywdzi. Ta zależność sprawia, że penitent czy wierny w zakrystii zakłada, że działanie księdza jest słuszne i sprawiedliwe.

Po stronie księdza leży więc odpowiedzialność, gdy to zaufanie używane jest do spraw nieuczciwych czy dla własnych korzyści, tak materialnych, jak dla jakichkolwiek innych.

Do nadużywania władzy i sumienia dochodzi też wtedy, gdy ksiądz nieustannie mówi o grzechu i oczekuje, by wierni przyjmowali perspektywę siebie jako osób niewiele znaczących, niedoskonałych, niezorientowanych czy wręcz przeszkadzających mu w życiu – do czego, niestety, dochodzi w parafiach.

Wprowadzanie drugiego człowieka w stan permanentnego poczucia winy oraz poczucia, że jest kimś niewiele wartym sprawia, że łatwiej jest nim manipulować. Stąd miewamy do czynienia z parafiami wręcz sterroryzowanymi przez apodyktycznych proboszczów, którzy nadużywają nadprzyrodzonych argumentów, by łatwiej zarządzać społecznością skupioną wokół własnego kościoła.

Nadużywanie władzy i sumienia odwraca rzeczywistą rolę kapłana: przestaje on być tym, który chroni, a zaczyna być tym, który krzywdzi. Zostawiając przy tym człowieka z poczuciem pomieszania, wstydu, często braku rozeznania, co naprawdę jest dobre, a co złe, zwłaszcza gdy relacja przeradza się w długotrwałą wzajemną zależność.

By Kościół odnawiać, nie trzeba znosić asymetrii w relacji księdza z osobą świecką – potrzeba bardzo wrócić do jej źródeł. Te zaś pięknie i wymownie opisuje Ewangelia, gdy Jezus umywa nogi swoim uczniom i wtedy, gdy mówi o przełożeństwie jako służbie. Wreszcie wtedy, gdy opowiada o tym, że największa miłość do przyjaciela wyraża się w oddawaniu za niego życia, co potem potwierdza na krzyżu.

Księża mogą ocalać Kościół, gdy przyjmują drugiego człowieka z życzliwością („nazwałem was przyjaciółmi” J 15,15), pragnąc służyć mu i chronić go. Także przed swoim własnym egoizmem. Znam księży, którzy przeżywają tak swoje powołanie i jestem im za to wdzięczna.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.