separateurCreated with Sketch.

Choroby dzieci – jak przetrwać trudny czas?

CHOROBA DZIECI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Gdy dzieci chorują, wyczerpani są wszyscy. Co zrobić, by ten czas nie nadwyrężył nas do granic możliwości?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Debiut naszego synka w przedszkolu okazał się katastrofą. Nie to, żeby mu się nie podobało, bo podobało się bardzo. Przez pierwsze pięć dni. Potem nadszedł czas chorób przerywanych jedno- lub góra dwudniowymi wizytami w placówce. Efekt? Kilka tygodni następujących po sobie chorób i ciągłej antybiotykoterapii. Pamiętam, że wyglądało to bardzo podobnie, gdy dwójka naszych starszych dzieci chodziła do przedszkola. Ten czas jaki się w moje głowie jako okres swego rodzaju ciemności. Dziś jednak, mam już trochę inne podejście. Wiem, że są sposoby, by sobie i swojej rodzinie w tym czasie pomóc.

Nie możesz zmienić? Zaakceptuj

Po pierwsze, pomaga akceptacja stanu rzeczy. Jednym z najbardziej wyzwalających momentów było dla mnie odkrycie, że - w odróżnieniu od innych instytucji - celem istnienia tej, którą jest rodzina nie jest wcale „efektywność”. Tu nie obowiązują zasady konkurencji, rywalizacji i skuteczności. Rodzina to miejsce, gdzie człowiek jest przyjęty takim, jakim jest i gdzie może liczyć na wsparcie, zwłaszcza gdy nie miewa się zbyt dobrze. Tu razem możemy szukać, co służy i pomaga każdemu z nas. Tu dla dobra wszystkich możemy i potrzebujemy wychodzić z perfekcjonizmu i pozbywać się wyśrubowanych ambicji.

Rodzina to też takie cudowne miejsce, gdzie dopasowujemy krok – czyli rytm naszego życia – do najsłabszego - „najmniejszego” członka. Widać to jak na dłoni, gdy w domu pojawia się noworodek. Niedojrzali rodzice nie porzucają dotychczasowego stylu życia i zachowują się tak, jakby nic się nie zmieniło. Jednak ludzie gotowi na zmianę i dawanie miłości, mimo pewnego trudu - łatwiej skupiają uwagę na tym, który aktualnie jest najbardziej bezbronny i kto nie obejdzie się bez ich czułej obecności i troski.

Podobnie i choroba dziecka pokazuje naszej rodzinie realia, jakiego stylu życia możemy się teraz spodziewać. Akceptacja pomaga uporać się z uczuciem zawodu, że „nie tak miało być”. Z powodu chorób weryfikujemy część planów, rezygnujemy z części spraw, spotkań czy wyjazdów. I to jest ok. W to miejsce pojawia się za to więcej przestrzeni dla nas samych.

Choroba to z jednej strony czas zwiększonej mobilizacji. W grafik wpisujemy inhalacje i podawanie lekarstw, zaopatrujemy się w wartościowe, witaminowe produkty. To, że „coś” robimy, pozwala nie poddać się rezygnacji i uczuciu bezsilności.

Być bliżej siebie

Na drugim jednak biegunie trybu „walki z chorobą” znajduje się po prostu „bycie”. Możemy zwolnić tempo i być bliżej siebie. Może to być czas przytulania, czytania książek, rysowania, układania puzzli, żartów i leżenia na kanapie, gdy nie ma na nic sił. Zdecydowanie nie warto planować wtedy generalnych porządków, remanentów w szafach czy kolejnych pilnych, ale kompletnie nieważnych zadań, które tylko niepotrzebnie zwiększą presję. Co więcej, choroba może być źródłem dobrych, ciepłych wspomnień – o ile spróbujemy przeżywać ją jako szansę, nie zaś tylko „zło konieczne”, od którego nie ma ucieczki.

Wspieraj siebie

Uświadamiam sobie też, jak - w czasie nieprzespanych nocy i domowego szpitala - potrzebuję zadbać o siebie jako mama. Jeśli spędzam czas głównie z chorymi dziećmi, potrzebuję także wyjść z domu – wyjść na świeże powietrze i choć na chwilę - zmienić otoczenie. Prawdą jest, że z pustego i Salomon nie naleje.

By okazywać chorującym dzieciom miłość i wsparcie, muszę znajdować sposoby na to, by wspierać też samą siebie. Nie tylko dobrą myślą i dobrym słowem („radzisz sobie dobrze w tej sytuacji”, „jest ci trudno, to sporo kosztuje”), ale też czynem miłosierdzia wobec samej siebie. Naprawdę warto uczyć się prosić o pomoc w opiece nad chorym dzieckiem czy w załatwianiu rozmaitych spraw. I nie chodzi tylko o męża, który też może już ledwo ciągnąć. Szukajmy wokół nas ludzi, na których możemy w takich sytuacjach liczyć.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!