separateurCreated with Sketch.

Kapliczka w Gogolinie i woda, która otwiera oczy. Tu majowe jest po niemiecku

KAPLICZKA W GOGOLINIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Kiedyś dzieci przychodziły po tę wodę, a w domu obmywały nogi rodzicom. Spektakularnych uzdrowień ostatnio nie ma, ale czy wiara polega tylko na cudach?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Co roku radośnie świętujemy rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski oraz wybory 4 czerwca 1989 r., które stały się punktem zwrotnym dla polskiej demokracji. Odzyskanie suwerenności było też bardzo istotne dla naszych mniejszości narodowych i etnicznych – tabuizowanych w czasach komunizmu.

Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym z 2005 r. nie wymienia ich wszystkich. Wśród prawnie uznanych 9 mniejszości narodowych i 4 etnicznych (Romowie, Tatarzy, Karaimi i Łemkowie) nie ma na przykład – z różnych powodów - Ślązaków i Kaszubów.

Pamiętał o nich papież Polak, który Orędziu na Światowy Dzień Pokoju 1 stycznia 1989 r. dał tytuł Poszanowanie mniejszości warunkiem pokoju. I zachęcał ks. abp. Alfonsa Nossola, ówczesnego biskupa opolskiego, aby zadbał o te mniejszości na terenie Śląska Opolskiego. To dzięki nim najbardziej aktywna tu mniejszość niemiecka może się modlić w języku serca – ważnego nie tylko dla ludzi starszych.

Polacy – Niemcy – katolicy

Co roku 2 czerwca na Górze Świętej Anny modlą się uczestnicy pielgrzymki mniejszości narodowych i etnicznych diecezji opolskiej. W tym samym miejscu 4 czerwca 1989 r. po raz pierwszy po II wojnie światowej odprawiono mszę świętą po niemiecku.

Przywykliśmy łączyć katolicyzm z polskością, stereotypowo kojarząc Niemców… z protestantyzmem. No, może z wyjątkiem papieża Benedykta XVI. Szczególnie jakoś lubianego za to, że szanując Polaków, uczył się języka polskiego. Czy potrafimy wczuć się w sytuację tych, którzy w wyniku zmiany granic, zawirowań politycznych, zostali pozbawieni języka dzieciństwa?

Są ludźmi jak my, w większości katolikami jak my, i są dwukulturowi oraz dwujęzyczni. W tym regionie wiele miejscowości ma przy drodze tablice z nazwami w obu językach. Dzieci uczestników pielgrzymki studiują i pracują po obu stronach Odry. Rzeczywistość nie jest tak prosta i gładka jak stół – nawet, hm, owalny…

Kapliczka w Gogolinie

Jak ważna jest wiara dla opolskich Niemców widać na przykładzie majówek organizowanych przy kapliczce „Na bagnach” w Gogolinie (tak, tak, tym od Karolinki i Karliczka z piosenki). Kapliczka Matki Bożej ma ponad 200 lat i historię związaną z cudami. W 1801 r. zbudowała ją rodzina grafów (hrabiów) von Gaschin z Żyrowej.

W latach 1634-1852 Gogolin i okolice należały do tego rodu. Według przekazów ustnych malutka hrabianka była niewidoma, a jej rodzice nie mogli się z tym pogodzić. Pewnej nocy hrabinie przyśniła się staruszka (według innej wersji – spotkała ją, wracając z kościoła), która poleciła odnaleźć źródełko na pobliskich łąkach. Matka uwierzyła. W desperacji i pełna nadziei odnalazła źródło, przemyła dziecku oczy, a ono odzyskało wzrok.

Kapliczka jest wotum dziękczynnym. Ta sama łaska spotkała Karolka Nawę z Zakrzowa, urodzonego w roku 1915. Chłopczyk miał 2,5 roku, kiedy stracił wzrok. Odzyskał go, kiedy mama obmyła mu oczy wodą ze źródła. Po latach ten chłopiec został księdzem.

Zdjęcia kapliczki w Gogolinie:

Kościół katolicki, czyli powszechny

Dziś kapliczka to nie tylko obraz i figura Maryi plus studnia z wodą. Konsoliduje lokalną wspólnotę narodową wokół religii i tradycji. Przez cały maj o godz. 16.00 odbywają się tam nabożeństwa majowe w języku niemieckim. Jak podkreśla ks. prof. Joachim Piecuch, nigdy nie było od tego wyjątków ani przerwy.

Jest on wykładowcą w Zakładzie Ontologii i Historii Filozofii Instytutu Filozofii Uniwersytetu Opolskiego, pochodzi z Gogolina i wrócił tu, by opiekować się mamą. Do pracy dojeżdża. Pytam go, czym są dla niego majówki. Ks. prof. Piecuch wyjaśnia:

„W czasach komunistycznych ludzie byli zalęknieni i mało kto odważył się w ogóle wystąpić publicznie po niemiecku. Nawet, jeśli w domach rozmawiało się po niemiecku, to skrycie. Nikt się nie afiszował z niemieckością ani ze znajomością języka niemieckiego. Dusza Ślązaka jest jednak duszą religijną i kiedy pojawiły się możliwości, żeby zademonstrować swoją przynależność narodową i śpiewać pieśni religijne w języku serca – tak, jak w dzieciństwie, ludzie się cieszyli. Ale spotkania są otwarte dla wszystkich. Czasem przyjeżdżają goście, którzy nie rozumieją niemieckiego, ale chłoną tę atmosferę. W swoich kazaniach podkreślam zarówno tożsamość, jak i otwartość”.

I dodaje: „Nie uprawiamy polityki, Kościół rozumiemy jako katolicki i powszechny. Ważna jest Ewangelia. Poza tym Polacy i Niemcy należą do jednej kultury europejskiej. Maryja jest patronką Bawarii”. Tej Bawarii, z której pochodzi Benedykt XVI.

Spektakularnych uzdrowień nie ma

Kapliczką od 21 lat opiekuje się rodzina Polańskich z Gogolina. Wyremontowała ją, dba o teren wokół (ławki, stojaki na rowery itd.). Kiedy ktoś pragnie zaczerpnąć wody, musi udać się do nich po klucz.

Krystian Polański mówi, że tradycyjnie kapliczka jest otwarta dla wszystkich w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek – i oświetlona. Każdy może przyjść i się pomodlić, zabrać ze sobą wodę.

"Kiedyś dzieci przychodziły po wodę, a w domu obmywały nogi rodzicom – opowiada. – Teraz służy ona do picia i przemywania oczu. Jest krystalicznie czysta i nigdy się nie psuje, co wiedzą z doświadczenia ci, którzy ją piją" – podkreśla.

Spektakularnych uzdrowień ostatnio nie ma, ale czy wiara polega tylko na cudach? Może warto czasem przejrzeć na oczy i zobaczyć w polskim powojennym monolicie obecne w wolnym kraju mniejszości?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.