separateurCreated with Sketch.

Dotyk dobry i potrzebny – bez niego nie będziemy w pełni szczęśliwi!

DOTYK
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ewa Smutek - 27.06.19
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

To zabawne, że przez tyle wieków nie udało się do końca wyplenić myślenia, jakoby dbanie o ciało było oznaką próżności, oddalenia się od Boga i istoty człowieczeństwa, która powinna odnajdywać swoje ukojenie w konfesjonale, a nie u kosmetyczki.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Ledwo wsiedliśmy do auta, zapięłam pas i wyciągnęłam z torebki żel antybakteryjny. Nalałam odrobinę na ręce, ze szczególną uwagą rozsmarowując wierzch dłoni, na której jakieś 20 minut wcześniej został złożony dżentelmeński pocałunek jednego z „naszych bezdomnych”. Chciał w ten sposób podziękować i wyrazić swoje przywiązanie, a także dobre maniery. Oczywiście obyłoby się bez tego, ale nie chciałam go urazić, odsuwając rękę z dezaprobatą. Wystarczająco często czują w oczach innych ludzi obrzydzenie, pogardę czy „tylko” odrzucenie.

 

Fizyczna bliskość

Kiedy rodzimy się, od razu lub po kilku godzinach zostajemy przyłożeni do klatki piersiowej matki. Pierwsze miesiące to niezwykłe fizyczne połączenie z drugą, dorosłą osobą, bez którego trudno wyobrazić sobie prawidłowy rozwój. Liczne badania psychologiczne wskazują na to, jak ważną rolę w prawidłowym, także fizycznym wzroście dziecka odgrywa dostarczanie odpowiednich i odpowiednio dużej ilości bodźców takich jak przytulanie czy głaskanie.

Wraz z wiekiem ojcowskie lub matczyne kolana zamieniamy na serdeczny uścisk przyjaciół, poklepanie po plecach przez kumpla, pocałunki i trzymanie się za ręce z drugą połową, wreszcie największą fizyczną bliskość, czyli seks. Czasem przeradza się to w kolejną maksymalną bliskość, jaką jest rodzicielstwo.

Noszenie na rękach, karmienie piersią, przytulanie, głaskanie, trzymanie na kolanach. Z czasem coraz częstsze „wypuszczanie” z rąk, odświętne całusy w policzek, uściski przy ważnych okazjach. Następnie dotyk delikatnych rąk wnuków, noszenie, przytulanie, głaskanie, trzymanie na kolanach. Dopóki nie dorosną.

 

Kiedy nikt nas nie dotyka…

Jednym z największych deficytów starości i bezdomności jest brak dotyku. Pomijając samotność, która często jest źródłem. Od najmłodszych lat jesteśmy dotykani, czujemy zapach, miękkość, ciepło czyjegoś ciała. Traktujemy to jako coś oczywistego, nie zastanawiając się nad tym, nie odnajdując w tym niczego niezwykłego. Karmimy ten zmysł na równi z innymi. Do czasu, aż staniemy się starzy. Ludzi starych i bezdomnych właściwie się nie dotyka.

Opowiadają o tym w domach starców. Nie mówią o tym, kiedy spotykam ich co tydzień na placu Tobruckim w Szczecinie, gdzie razem z innymi wolontariuszami przy miskach zupy i kawałkach ciasta rozmawiamy z osobami w kryzysie bezdomności. Nie muszą mówić, wystarczy zauważyć, jak wielu z nich próbuje pod byle pretekstem uścisnąć rękę, przytulić się czy pocałować dłoń.

Oczywiście, to nie jest proste i mam prawo ustanawiać własne granice. Dużo się jednak mówi o złym dotyku, a pamiętajmy, że dotyk jest również terapeutyczny. Że to jeden z naszych zmysłów, który – podobnie jak wzrok, słuch czy powonienie – nie będzie poprawnie funkcjonował, jeśli nie będzie doświadczał bodźców. Kiedy nocą nasze oczy odpoczywają, za dnia widzą lepiej. Jeślibyśmy jednak przez dwa miesiące żyli w absolutnej ciemności i patrzyli jedynie w czarną przestrzeń, nasze oczy miałyby spory problem z powrotem na normalne tory.

 

Dotyk, który jest dobry

Dotyk, który jest dobry i potrzebny, jest ważny także po to, by umieć stawiać właściwie granice i odróżnić, kiedy niesie on ze sobą dobre korelacje. Im dłużej jesteś głodny, tym większe prawdopodobieństwo, że przy pierwszej nadarzającej się okazji zjesz cokolwiek, niezależnie od wartości odżywczych zawartych w tym pożywieniu.

Im większy deficyt czułości, fizycznego ciepła, którego każdy z nas potrzebuje, tym większe ryzyko, że – szczególnie w okresie młodzieńczym i wczesnej dorosłości – dasz się zwieść pozornej bliskości, wchodząc w kontakt, w którym fizyczna bliskość daje jedynie złudzenie prawdziwej zażyłości czy nawet jest krzywdząca i służy do instrumentalnego traktowania drugiej osoby.

Średniowieczne rozdzielenie duszy od ciała już dawno zostało zanegowane na rzecz chrześcijańskiej myśli humanistycznej, propagowanej już przez świętego Tomasza z Akwinu, w której człowiek jest jednością i zarówno dusza jak i ciało są dobre.

To zabawne, że przez tyle wieków nie udało się do końca wyplenić myślenia, jakoby dbanie o ciało było oznaką próżności, oddalenia się od Boga i istoty człowieczeństwa, która powinna odnajdywać swoje ukojenie w konfesjonale, a nie u kosmetyczki.

I choć nauka poszła do przodu i w ramach psychoterapii zaleca się ćwiczenia fizyczne, a w ramach fizjoterapii wizyty u psychologa, nasza mentalność nadal potrzebuje potwierdzenia, że dotyk, bliskość fizyczna są niezwykle ważne i potrzebne. Tak jakby uroczystość Bożego Ciała dotyczyła jakiegoś innego aspektu niż skóra, mięśnie, włosy, kości policzkowe, łokcie czy stawy skokowe Jezusa. A to przecież nie tylko bezgrzeszna osobowość, działający niezwykłe rzeczy Bóg-Człowiek, ale najbardziej niesamowite Ciało we Wszechświecie!


GRANICE DZIECKA
Czytaj także:
Posiadanie granic – dzieci też mają do tego prawo!



Czytaj także:
Dlaczego boimy się dotykać innych?



Czytaj także:
Chcesz poprawić swoje zdrowie? Przytulaj się!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.