separateurCreated with Sketch.

Kiedy ostatnio robiłeś coś po raz pierwszy?

HORYZONT
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Bywają rzeczy, których nie robimy nigdy. Najpierw jesteśmy za młodzi, potem za starzy, a ostatecznie czasem także już zbyt martwi. Kiedy usłyszałam jakiś czas temu to pytanie: „Kiedy ostatnio robiłeś coś po raz pierwszy?”, pomyślałam, że to jeden z tropów prowadzących do spotkania ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Albo do tego stawania się dzieckiem, do którego Jezus tyle razy wraca w Ewangelii.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nie, nie spodziewajcie się, że napiszę o skakaniu ze spadochronem po czterdziestce, gdy okazuje się, że tego jeszcze nie mamy na koncie. Albo o skakaniu na bungee. Albo o skakaniu z trzydziestometrowej wieży do pustego basenu. Nic z tych rzeczy. W moim przekonaniu mogą to być subtelne, a nieraz całkiem brutalne, formy gwałtu na sobie samym. Z zakamuflowanym celem, jakim bywa udowodnienie sobie lub całemu światu… no właśnie, czego? Niekiedy tylko tego, co moglibyśmy przeżywać całkiem za darmo: że jestem kimś wartościowym.

 

Bezpieczeństwo i wsparcie

Podobnie nie będzie niczego o opuszczaniu strefy komfortu – czyli o wesołym micie samopotwierdzenia w nagrodę za samozaparcie. Uczę się tego od grona specjalistów warszawskiego Bliskiego Miejsca, jak fikcyjne obrazy powstały w myśleniu o tym „przekraczaniu siebie”. Ze skutkiem w postaci przyrostu głównie poczucia winy. Do tego, by próbować nowych rzeczy, potrzebne jest bezpieczeństwo, a często także wsparcie. Kontakt ze sobą, a nie odcinanie czucia w akcie heroicznej odwagi. Pytanie siebie „czego potrzebuję, by spróbować czegoś nowego?”, a nie okładanie siebie batem, że nie potrafię.

Chcę wam napisać o prostych rzeczach, które mogą napełnić nasze serca. Gdybyście mogli wyobrazić sobie, że przyszliście na świat raz jeszcze i widzicie wszystko po raz pierwszy – to kim byście byli w takim marzeniu? Co by was zajmowało? Co byłoby najważniejsze? Jak wyglądałby wasz dzień? Można dzięki takiej wycieczce do krainy wyobraźni odkryć, czego pragniemy i potrzebujemy, co dla nas jest ważne. I także to, co teraz nam ucieka, bo trudne doświadczenia nauczyły nas wybierać taki rodzaj bezpieczeństwa, które odcina nas od życia. I po to, by siebie chronić – przed kolejnym rozczarowaniem i kolejnym cierpieniem – budujemy bezpieczne rytuały, wybierając zawsze to samo. Tę samą drogę do pracy. Robienie tego samego w czasie wolnym. Reagowanie tak samo, gdy jest trudno. Zamykanie się zamiast kontaktu.

 

Wspierające rytuały

Dobrze, jeśli mamy takie rytuały, które nas wspierają. Jak picie herbaty w ulubionym kubku albo chodzenie po górach chociaż raz w roku. Trudniej, jeśli trwamy przy tym, co nas nie karmi. Co dzieje się siłą przyzwyczajenia albo z poczucia przymusu. „W niedzielę na obiad zawsze muszą być kluski”. „Najpierw obowiązki, a potem (czytaj: nigdy) przyjemności”.

Gdy patrzę na dzieci, zachwyca mnie, z jaką ufnością próbują nowych rzeczy. Z jaką świeżością i zachwytem. Porusza mnie nieprzebrana energia naszego synka, który rano ogłasza mi (niekiedy ledwo przytomnej) dobrą wiadomość: „Mamo, już jest dzień!”. Tyle nowego może się w nim wydarzyć.

Dzieci nie potrzebują spadochronów ani bungee. Bieganie boso po trawie im wystarcza. Zbudowanie czegoś nowego z klocków. Przeczytana pierwsza cyferka. Pierwszy raz samodzielnie włożone buty. Zjechanie ze zjeżdżalni.

 

Spróbować inaczej

Robienie czegoś po raz pierwszy kojarzy mi się z małymi krokami, potrzebnymi do zyskiwania gotowości. By w końcu spróbować inaczej. Może to będzie dotknięcie dłońmi kwiatów. Leżenie w stercie suchych liści. Robienie zdjęć. A może kupienie sobie sukienki w kolorze i fasonie, o jakim całe życie marzyłam, ale wydawało mi się, że „to nie dla mnie”. Zaplanowanie wolnej chwili. Wycieczka kilka kilometrów dalej.

Może tym być powiedzenie w końcu komuś „nie”. Albo śmianie się na głos. Czasami tą nową rzeczą będzie powiedzieć komuś: „Zależy mi na tobie”. „Dziękuję ci, że jesteś”. „Potrzebuję pogadać”. „Nie wiem, co zrobić”.

Tą rzeczą robioną po raz pierwszy może być coś, co robiliśmy sto razy – gotowanie albo jazda autem – teraz z celebrowaniem życia i patrzeniem na to ze świeżością dziecięcego spojrzenia. A czym to może być dziś dla ciebie?


WARD MILES MILLER
Czytaj także:
Kiedy mama przytuliła go pierwszy raz, nie ważył kilograma. Poznajcie małego wojownika


LUSTRO
Czytaj także:
Czy na liście osób, które obdarzam miłością, znajduje się także moje imię?


NATURE
Czytaj także:
A gdybyśmy pozwolili sobie na zachwyt?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.