Już samym cudem było to, że dziewczynka się urodziła. Gianna pokonała wszelkie przeciwności losu i właśnie skończyła pięć lat.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pamiętacie wizytę papieża Franciszka w Stanach Zjednoczonych? Moment, gdy z tłumu wyciągnięto małą dziewczynkę, którą papież Franciszek pocałował i pobłogosławił znakiem krzyża? Ten gest szybko stał się głównym tematem gazet, które nazwały go „cudem na Market Square”. Jednak nie był to pierwszy cud w życiu małej Gianny Grace Masciantonio. Cudem było już to, że żyła.
Mała Gianna walczy o życie
Do tamtej chwili Gianna walczyła o swoje życie już od roku. Zaledwie cztery miesiące po narodzinach wykryto u niej guza mózgu. Stan dziecka był bardzo poważny. Lekarze powiedzieli Kristen i Joey’owi, rodzicom dziewczynki, że niezwykłe jest to, że przeżyła ciążę.
Wieści te były prawdziwym szokiem. Gianna wyglądała na zdrowe dziecko. Jak okazało się później, nie był to rak, a choroba zwana młodzieńczym żółtakoziarniakiem (JXG). Prognozy nie były dobre. JXG zazwyczaj powoduje łagodne zmiany skórne. Jednak w przypadku Gianny guz był położony wewnątrz pnia mózgu i atakował ośrodkowy układ nerwowy dziecka.
Co więcej, był to bardzo rzadki przypadek. Dziewczynka jest jednym z niewielu dzieci, u których taki rodzaj JXG został zdiagnozowany.
Czytaj także:
Choroba synka to najgorsze i najpiękniejsze, co mnie w życiu spotkało
Rodzice nie tracą nadziei
Początkowe niedowierzanie rodziców zmieniło się w rozpacz. Bywało, że Kristen była tak przytłoczona strachem, że jedyne co była w stanie robić, to modlić się. Co noc usypiała z różańcem w ręce, który otrzymała od nauczyciela swojego syna Dominica. Poza rodziną Kristen oparcie odnajdywała tylko w modlitwie. Jej najbliżsi przyjaciele nie mogli się z nią porozumieć. Jedynie przez wspólne odmawianie różańca znajomi mogli pomóc jej w rozpaczy. Żadnych rozmów. Tylko modlitwa. Ważne było bycie z Kristen i okazywanie jej wsparcia w tym trudnym momencie.
Dni zamieniły się w miesiące, a przypadek Gianny wciąż sprawiał ekspertom trudność. Gdy dziewczynka miała zaledwie cztery miesiące, lekarze powiedzieli Kristen i Joey’owi, że powinni oddać ją do hospicjum i zacząć planować pogrzeb. Tak też zrobili. Mimo to nie stracili nadziei, ponieważ Gianna dawała im do tego wiele powodów.
Gdy lekarze mówili, że będzie miała ogromne problemy z poruszaniem się, ona zaczęła się kołysać, czołgać i podnosić o własnych siłach. Gdy mówili, że nie będzie w stanie sama jeść, Gianna zaczęła to robić. Gdy rodziców ostrzegano, że nie będzie nic słyszeć, po trzech miesiącach chemioterapii dziewczynka zaczęła gaworzyć.
Teraz potrafi już zawołać swoich rodziców, brata i innych członków rodziny po imieniu. Z łatwością przychodzi jej również poprosić o lody.
Następne miesiące zamieniły się w rok i Kristen postanowiła stworzyć urodzinowy film dla Gianny, tak jak robiła to wcześniej dla syna Dominica. Na film składają się wzruszające zdjęcia rodzinne z subtelną muzyką w tle, ujęcia z narodzin dziewczynki i z pobytu w hospicjum. Na niektórych Gianna ma podniesioną do góry rączkę z zaciśniętą pięścią w stylu Rocky’ego Balboi. Mimo nadziei, jaką niósł ten gest małej wojowniczki i małych sukcesów w walce z chorobą, wciąż istniała możliwość najgorszego. Guz bardzo nieznacznie reagował na leczenie. Joey ze smutkiem wspomina to uczucie wyczekiwania połączone ze strachem, gdy podchodził do kołyski, nie wiedząc, czy jego dziecko będzie jeszcze żywe. “Było bardzo źle” – mówi.
Czytaj także:
Jak wygląda życie z nerwicą natręctw? Historia pewnej rodziny
Pocałunek papieża
W tym roku Gianna będzie obchodzić trzecie urodziny i Kristen już szykuje kolejny urodzinowy film. Joey i Kristen z uśmiechem i czcią wspominają błogosławieństwo papieża. Joey przypomina sobie, że Kristen wcale nie chciała tamtego dnia pojechać do miasta. On sam też wolałby polecieć do Rzymu, aby spotkać papieża na placu św. Piotra.
“Wtedy byłem w stanie polecieć nawet na Antarktydę, byleby tylko ominąć to zamieszanie w Filadelfii” – śmieje się Joey.
W dniu wizyty papieża Kristen i Joey wciąż byli niezdecydowani. Od samego rana na ulicy, po której miał przejechać papież w papamobilu, zbierali się ludzie. Z podmiejskiego domu Masciantoniów do centrum było tylko kilka przecznic, jednak większość z nich została zablokowana. Nie było mowy o zaparkowaniu auta gdziekolwiek. Musieliby przejść wiele kilometrów i przeciskać się przez tłum. Z ciężko chorym dzieckiem i 4-letnim synem w wózeczku. Uznali, że nie mogą ryzykować.
Wtedy niespodziewanie zadzwonił do nich znajomy. Jego przyjaciel z FBI, który tego dnia pracował w Filadelfii, zaproponował, że pomoże im znaleźć się jak najbliżej ulicy, skąd mogliby zobaczyć papieża.
Joey zadzwonił do lekarza Gianny z pytaniem, czy zabranie jej do miasta jest w ogóle możliwe. Oczekiwał sprzeciwu i skrycie miał na to nadzieję. Lekarz dał im jednak zielone światło i udali się w stronę centrum. Droga była zaskakująco spokojna, biorąc pod uwagę wcześniejsze ostrzeżenia w mediach. Pokonanie trasy, które normalnie zajmuje ponad godzinę, trwało zaledwie 38 minut. Dostali się aż do odgradzających zapór i z łatwością znaleźli miejsce parkingowe. Wszystko działo się tak, jak powinno.
Cud na Market Square
Joey z Dominikiem na rękach i Kristen z Gianną w nosidełku przeszli ponad kilometr, żeby spotkać się ze znajomym z FBI. Ich spacer nie trwał długo. Zdążyli nawet zrobić sobie zdjęcie z papamobile, jeszcze bez papieża, zanim wyruszył w trasę. Gdy już dotarli na miejsce, Kristen i Joey wmieszali się w tłum, który składał się głównie z różnych agentów federalnych i policji.
Kiedy papamobile przejeżdżał obok, wszyscy wokół Kristen i Joey’ego krzyczeli „Papa! Papa! Papa!”, aby zwrócić jego uwagę na Giannę. Joey podniósł córeczkę wysoko, a Kristen w dłoni trzymała liścik z prośbą o modlitwę. W pewnym momencie papamobile zatrzymał się i papież Franciszek spojrzał prosto w oczy Joey’ego.
“Naprawdę się uśmiechnął” – wspomina Joey.
Dwa miesiące po spotkaniu z papieżem wyniki badania rezonansowego Gianny były zadziwiające. Guz zmniejszył się w takim stopniu, że był prawie niewidoczny. Torbiel otaczająca guz, który nie poddawał się leczeniu, była teraz niewielka. Kristen, Joey i lekarze byli uszczęśliwieni.
Przez pierwszy rok życia Gianny oglądaliśmy, jak umiera. Teraz wraca do życia – mówi Kristen.
Kristen i Joey są ludźmi głęboko wierzącymi, jednak nie ma sensu wmawiać im, że papież Franciszek uleczył ich córkę. Nie podoba im się, że media donoszą, że tak twierdzą. Wierzą, że papież był uświęconym pośrednikiem.
Życie Gianny to cud. Przez pocałunek papieża Bóg pokazał nam, że był z nami cały czas i ciągle wysłuchuje naszych modlitw – dodaje Kristen.
Czytaj także:
Czego dowiedzieliśmy się, gdy Jonathan zaczął mówić
Każdy dzień to test wiary
Do tego pamiętnego dnia Gianna przeszła 10 godzin operacji na mózgu, 15 miesięcy chemioterapii, 7 operacji wyłonienia stomii oraz umieszczenie portu naczyniowego. Ponadto po każdej chemioterapii musiała zostawać w szpitalu na kolejny tydzień z powodu gorączki i niedoboru płytek krwi. Praktycznie mieszkający w Szpitalu Dziecięcym w Filadelfii, Kristen i Joey byli wspierani przez członków rodziny, którzy przyjechali z Pittsburgha, aby pomóc w opiece nad Dominikiem.
“Rodzina nigdy nas nie opuściła” – mówi Kristen.
Nawet ze wsparciem bliskich niektóre dni były jednak niezmiernie bolesne. W szczególności wtedy, gdy Kristen przez trzy miesiące nie widziała się z synem, ponieważ karmiła piersią Giannę podczas chemii. Kristen i Joey w żadnym przypadku nie narzekają, gdy o tym mówią. Jest to tylko bolesna prawda o sytuacji, w której się znaleźli.
Czytaj także:
Ich dzieci są ciężko chore. Opowiadają, jak nie wkurzyć się na Pana Boga
Przyjaciele ze szpitala
Rodzina i przyjaciele byli niezastąpieni, lecz więź, jaka nawiązała się pomiędzy Kristen a innymi matkami w szpitalu także podnosiła ją na duchu. Niektóre historie kończyły się dobrze dla dzieci i ich rodzin, ale czasami dochodziło do tragedii – śmierci dziecka, problemów finansowych, traumy pojawiającej się u rodzeństwa lub rozwodu. Dla osoby z zewnątrz sytuacja rodziny Masciantonio może wydawać się także bardzo smutna, ale rodzice dziecka nie traktują tego w ten sposób. Skupiają się na błogosławieństwie, jakie na nie spadło. Każdy dzień spędzony z Gianną i Dominikiem jest dla nich cudem. Założyli także fundację charytatywną „For the Love of Grace” („Z miłości do łaski Bożej”), która pomaga rodzinom dotkniętym przewlekłą chorobą dziecka. W planach mają także sfinansowanie badań nad tak rzadkimi chorobami.
Mimo że pojawiło się już wiele okazji do świętowania, Gianna wciąż ma przed sobą długą drogę do pełnego wyzdrowienia.
Postanowiliśmy żyć każdą godziną, każdym dniem, każdym miesiącem. Czasami bywa jednak ciężko i paraliżuje nas strach. W takich chwilach modlimy się i oddajemy Bogu – tłumaczy Kristen.
Giannę czeka wkrótce operacja oka. Joey i Dominic wybierają się na specjalne oprowadzanie po bazie lotnictwa U.S. Air Force, a Kristen zaczyna przygotowywać kolejny film urodzinowy.
Czytaj także:
A gdyby to dzieci wymyślały rodzicom postanowienia wielkopostne? Oto prawdziwe przykłady
Prowadzi nas Jezus
Dlaczego Gianna zachorowała? Co wydarzy się dzisiaj, jutro, pojutrze? Co powinniśmy zrobić? Kristen i Joey znaleźli oparcie w modlitwie „Surrender Novena” („Nowenna oddania”) autorstwa ojca Dolindo Ruotolo. Dowiedzieli się o niej od swojego księdza i stała się ważną częścią ich życia, gdy przytłaczała ich masa trudnych pytań.
Grupa różańcowa założona przez znajomych i rodzinę Kristen wciąż działa i nikt z nich nie wyobraża sobie opuszczenie wtorkowego spotkania. Liczba jej członków wzrosła, a modlitwy wznoszone są również w intencji innych potrzebujących tego dzieci. Co się nie zmieniło – to modlitwy do Matki Bożej Bolesnej, do której Kristen zwróciła się od razu po otrzymaniu diagnozy Gianny.
Czytaj także:
Trzylatek pociesza umierającego braciszka. To bardzo wzruszające…