Nie wiadomo też, czy spotkamy się ze zrozumieniem albo czy ktoś tego naszego gołego serca nie wydrwi lub nie zlekceważy. A nawet jeśli czujemy, że mamy do czynienia z kimś empatycznym, to jeszcze nie znaczy, że nie można znaleźć tysiąca powodów, dla których warto jednak zacisnąć zęby i udać, że nic się nie stało. Nawet tak silną potrzebę, jak pragnienie bycia zrozumianym można stłumić, kiedy zaspokojenie jej wymagać będzie pokazania się nago.
Naga prawda
W negliżu można zobaczyć nas całych. Można dostrzec nasze blizny, wrażliwe miejsca, plaster, który zasłania świeżą zadrę. Boimy się, że ktoś zobaczy nas słabymi, a chcemy przecież być widziani jako silni. Obawiamy się, że ktoś uzna, że nie mamy dystansu do siebie, a to niespójne byłoby z naszą wczorajszą deklaracją, że życia nie należy brać zbyt serio.
Mamy cykora na myśl, że ktoś zobaczy nasze kompleksy, nasze dziury w poczuciu własnej wartości, podczas gdy nadajemy światu sygnały, że ubytki mamy co najwyżej w zębach i żadne inne deficyty nas nie dotyczą. Lepiej więc się nie rozbierać i nie dekonspirować. Ewentualnie można jeszcze zadrzeć nosa, stanąć na krześle i przekonać – najpierw siebie, potem świat – że jesteśmy ponad tym i wcale nas nie boli. Nic a nic.
Ale boli, ała, boli. I mamy żal. Albo czujemy się dotknięci. Albo pominięci. Albo zlekceważeni. Albo nieuszanowani. Albo ocenieni. Albo zawstydzeni. Albo zgaszeni. Albo rozczarowani. Albo przytłoczeni. Albo niezrozumiani. Albo nieprzyjęci. I jest nam źle. Niewątpliwie. I możemy o tym opowiedzieć, ale to jest trudne. Możemy stanąć przed osobą, której zachowanie sprawiło, że poczuliśmy się zranieni i powiedzieć o tym, ale to wymagające. Nie tylko odwagi, ale i umiejętności.
Bo jak ubrać w słowa to, co czujemy, kiedy na co dzień przyzwyczajeni jesteśmy do zdawkowego „a dobrze, dziękuję”? Jak opowiedzieć o swoich emocjach, kiedy cali jesteśmy w emocjach? Jak zakomunikować, że zabolały nas czyjeś słowa, tak, żeby druga strona nas zrozumiała, a nie poczuła się zaatakowana lub przyciśnięta do muru?
To, co przemilczane
Niestety – niemówienie o swojej złości, swoim żalu i bólu to najlepszy sposób na rozpad więzi, a co najmniej na więź pozorną, w dystansie. Jesteśmy skłonni przemilczeć i poczekać, aż czas zaleczy żal, byleby nie konfrontować się twarzą w twarz z tym, co trudne.
Czas może to i owo zaleczyć, ale gdzieś głęboko możemy pamiętać o urazie i być bardziej ostrożni, aby nie doszło do kolejnego, a więc i zdystansować się od osoby, która uraziła. A przecież mogliśmy pokazać stłuczenie i dać temu bliskiemu nam człowiekowi szansę na podmuchanie go. Na ojojanie. Skąd wiem, że bliskiemu? Bo gdyby nie był taki, machnęlibyśmy ręką. Jak na kierowcę z naprzeciwka, który popukał się w czoło, kiedy niechcący wymusiliśmy pierwszeństwo. Nic nam przecież nie robi, że popukał się w czoło. Jest nam obcy i obojętny.
Tak więc mów. Jakkolwiek. Jeśli będziesz się jąkać – nie szkodzi. Jeśli się rozpłaczesz – nie szkodzi. Jeśli będziesz się trząsł – nie szkodzi. Jeśli będziesz miał trudność w ubraniu myśli w słowa – nie szkodzi. Odwaga to działanie mimo strachu, a nie brak strachu. Zaszkodzi, jeśli nie powiesz. Zaszkodzi, bo będziesz chować urazę, a ta sprawi, że nabierzesz dystansu, że będziesz tylko w iluzorycznej bliskości, a przecież chcesz być w prawdziwej. Bo zależy ci na tym człowieku. Bo już coś zbudowaliście. Bo ta relacja jest dla ciebie ważna. Dlatego daj drugiej stronie szansę na wyjaśnienie, na zrozumienie cię, na wyrażenie przykrości z powodu bólu, jakie jej słowa czy zachowanie spowodowały.
Możliwe, że jej na tej relacji zależy tak samo jak tobie. I na prawdziwej więzi. I nie chciałaby, aby coś ją zaburzyło i jeśli jej słowa miałaby być tego powodem – wolałaby o tym wiedzieć, aby mieć szansę wyjaśnić, przeprosić, ukochać. Wiesz to przecież – przebolenie, przemilczenie, ukrycie się ze swoim żalem będzie kolejną garstką ziemi rzuconą na trumnę, a przecież wcale nie chcesz tej więzi pochować, prawda?
To trudne. Bardzo trudne. Warte próby.
Czytaj także:
Rozmowa bez porozumienia, czyli jak zranić ukochaną osobę…
Czytaj także:
Grzegorz Turnau o ciszy, która głaszcze uszy. Rozmowa z artystą
Czytaj także:
Nie muszę wstydzić się ani siwych włosów, ani zmarszczek! To ja!