Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 26/04/2024 |
Św. Anakleta
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Zapach Boga, świętości i Szarbela. Pieszo pielgrzymował po śladach słynnego Libańczyka

KRZYSZTOF NOWORYTA, PIELGRZYM

fot. archiwum prywatne

Bartłomiej Kuczyński - 01.01.20

Szarbel w Libanie to postać kultowa. O jego wstawiennictwo i uzdrowienie proszą zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie. Pustelnik jest obecny na każdym kroku: jako figurki w ogródkach, rzeźby na drzewach, naklejki na motocyklach i samochodach… Wszędzie jest i wszystkim błogosławi.

O pieszej pielgrzymce śladami najsłynniejszego Libańczyka w Polsce opowiada Krzysztof Noworyta.

Bartłomiej Kuczyński: Wróciłeś z Libanu. Co to za miejsce?

Krzysztof Noworyta: Miejsce piękne, gościnne i tajemnicze. Jego historia i kultura to wiele warstw. W ten świat można wejść tylko krok po kroku, oddech po oddechu.

Nie bałeś się?

Przed wyjazdem do Libanu miałem zasiany w głowie stereotyp: bomby, Hezbollah, niebezpieczeństwo. Jednak każdego dnia wędrówki z Bejrutu ku górom Makmal odkrywałem inny Liban. Dzięki spotkaniom, widokom, przyrodzie, jedzeniu czułem, że odsłaniają się przede mną głębsze pokłady „duszy Libanu”.


QANNUBIN,LEBANON

Czytaj także:
Podróż do przepięknej Doliny Świętych w Libanie (cz. 2)

Jedna z najdawniejszych warstw Libanu to Fenicja. Pierwszy alfabet, pierwsza waluta, łodzie, kupcy.

Tak, Fenicjanie byli fenomenem starożytności. Kupcy i żeglarze, którzy dotarli do Kartaginy, na Azory, Wyspy Kanaryjskie, na polecenie Faraona opłynęli Afrykę. Przypuszcza się też, że inskrypcje znalezione przez kolonizatorów w Brazylii zostawili właśnie Fenicjanie.

Następna warstwa to Kanaan – biblijna kraina. Słowo „Liban” w Biblii pojawia się w bardzo zmysłowych kontekstach: Oblubieniec mówi w Pieśni nad Pieśniami: Zapach Twoich szat jak woń Libanu. No i mamy oczywiście słynne cedry Libanu.

Tak! Nazwa Liban ma dwa źródła. Pierwsze to słowo arabskie oznaczające „mleko”, „biel” i ta nazwa odnosi się do pokrytych śniegiem szczytów górskich. A drugie źródło to syriackie słowo oznaczające „zapach”. Chrześcijanie w Libanie są wierni tej drugiej tradycji. Liban to zapach: zapach Boga, zapach świętości.

Czy czuć to na przykład w Wadi Kadisza, Dolinie Świętych – miejscu zamieszkanym od wieków przez chrześcijańskich pustelników?

Jak najbardziej. Dolina Qannoubine (w języku arabskim Wadi Kadisza) to jedyne miejsce na świecie, o którym mówi się, że modlitwa chrześcijańska trwa tu nieprzerwanie od 2000 lat. Miejsce urzeka momentalnie.

Spędziłem tam cały dzień wędrując po dnie doliny i wspinając się na jej zbocza, odwiedzając pustelnie i klasztory maronickie, które działają do dziś. Jeśli mówimy, że Duch Boży jest w przyrodzie, to doświadczyłem Go właśnie w Dolinie Świętych.

Spotkałeś tam mnichów?

Tak. Spotkałem tam pustelnika, miałem z nim krótką rozmowę, poprosiłem o błogosławieństwo na drogę. Później dowiedziałem się, że to niecodzienna sytuacja, bo on rzadko z kim rozmawia. A nazywa się… Dario Escobar!

Niezbyt libańskie nazwisko…

No tak, o tym, jak się nazywa dowiedziałem się już po wyjściu z pustelni. Mnich pochodzi z Kolumbii, ma 85 lat, w Dolinie mieszka już prawie od 20 lat i nosi w sobie tajemnicę. To spotkanie będzie kojarzyć mi się jednak z intensywną wonią kadzidła, jaka unosi się w jego pustelni.

Dużo mówisz o zapachu. To jest jakoś charakterystyczne dla chrześcijańskiego Wschodu, gdzie mamy świece, kadzidło, ikony.

Zapach jest wyraźnie obecny w obrzędowości kościołów Wschodu, tak jak i duża ilość hymnów i antyfon. Maronicka liturgia mocno do mnie przemówiła. Eucharystia ma układ zbliżony do rzymskokatolickiego i sprawowana jest po arabsku.

Słysząc po raz pierwszy formułę przeistoczenia po arabsku, z jej pięknym zaśpiewem, zdałem sobie sprawę, że to jest najbliższe temu, co i jak mówił Jezus w Wieczerniku. I pomyśleć, że to wszystko jest w kościele katolickim, na wyciągnięcie ręki. Myślę, że potrzebujemy bardzo tego oddechu wschodniego chrześcijaństwa, nie dla estetyki, ale dla jego ducha.


ŚWIĘTA RAFKA

Czytaj także:
Św. Rafka z Libanu: Szczególna orędowniczka osób cierpiących

Dlaczego?

Ponieważ to wzbogaca. Liban nie istnieje w naszej europejskiej edukacji jako część historii Ziemi Świętej. Ten termin jest kulturowo zarezerwowany dla Izraela. Objazd autokarem z Kafarnaum przez Nazaret do Jerozolimy nie wyczerpuje tematu. Izrael to 40% historii zbawienia.

Liban to w około jednej czwartej wyznawcy Kościoła maronickiego: wschodni chrześcijanie w łączności z Rzymem, u nas znani głównie przez św. Szarbela.

Szarbel w Libanie to postać kultowa, a dodajmy, że w Libanie mamy 18 wyznań religijnych! Mimo to, ten święty nie dzieli, ale łączy. O jego wstawiennictwo i uzdrowienie proszą zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie. Pustelnik jest obecny na każdym kroku: jako figurki w ogródkach, rzeźby na drzewach, naklejki na motocyklach i samochodach… Wszędzie jest i wszystkim błogosławi.

Dodajmy, że ponad połowa spotkanych przeze mnie w drodze mężczyzn to Szarbele. Ksiądz, który dał mi różaniec, właściciel warzywniaka, chłopak, który zaprosił mnie do mieszkania. Wychodząc z Trypolisu poznałem mamę małego Szarbela, który przeżył wbrew medycznym diagnozom i urodził się – oczywiście dzięki wstawiennictwu słynnego mnicha.

Doświadczyłeś działania Szarbela?

Tak. Czuję, że Szarbel dał mi swoje błogosławieństwo na początku i końcu drogi i w jej trakcie. Pierwszym gestem było spotkanie Raymonda Nadera, który osobiście doświadczył objawienia Szarbela, szerzy na całym świecie jego kult, a na swoim ramieniu ma znamię zostawione przez świętego – odbicie jego dłoni. Raymond był moim „aniołem stróżem” w tej podróży.

Drugie błogosławieństwo dostałem pod koniec wyprawy. Fizycznym wyrazem tego błogosławieństwa jest portret Szarbela, który podarował mi Raymond. Wisi u mnie w pokoju. Budzę się, Szarbel patrzy na mnie, a ja na niego.

Mówiłeś o wielu napotkanych turystach i pielgrzymach z Polski. Wiesz, skąd popularność tego jednak egzotycznego mnicha w kraju nad Wisłą?

Myślę, że są tego dwa powody – pierwszy to cudowność Szarbela, jego moc działa, są uzdrowienia. A druga sprawa, jak sądzę, to głód chrześcijaństwa, które jest inne, głębsze, tajemnicze i egzotyczne – a przez to nieprzeniknięte rutyną, do której nawykliśmy na naszym podwórku. Mówię to ze swojego doświadczenia.

Pielgrzymowanie to nie jest dla Ciebie nowość: od 10 lat chodzisz, byłeś pieszo w wielu świętych miejscach.

Jak już czuję, że w duchowym baku nie ma paliwa, gdy zjeżdżam na pobocze – to znak, że jest czas na wyprawę. To sposób i szansa na odnowienie się, o odkrycie świata, no i oczywiście przygoda, spotkania z ludźmi.

Krajobraz, powoli zmieniające się widoki, rytm kroków i oddechu – to uspokaja?

Tak, pielgrzymka ma rytm, jeśli w niego wejdziesz – ciało się uspokaja, odstresowuje, uwalnia. Ale jest też coś głębiej. Jeśli nałożymy na to ciszę, modlitwę, duchowość – to mamy świetny i zdrowy sposób spędzania czasu. Okazuje się, jak mało potrzeba, aby się odnowić.

A u mnie ma też bezpośrednie przełożenie na pracę. Z pielgrzymowania zrodziła się wystawa multimedialna „Śladami Jezusa”, która opowiada Jego historię poprzez materialne ślady i zapachy historię miejsc śmierci i zmartwychwstania.

Dla nas, Słowian to duże zaskoczenie odkryć „jak to wyglądało”! Dla wielu ludzi to jest inspiracja do osobistej podróży do Ziemi Świętej. Wszystkich, którzy chcą poczuć powiew Ziemi Świętej w Polsce zapraszam w kwietniu 2020 na wystawę do Częstochowy.

Dziękuję i szerokiej drogi w następnych pielgrzymkach! 




Czytaj także:
„Bóg mnie widzi”. Niezwykłe słowa i czyny „młodszego brata” św. Szarbela


SAINT CHARBEL,CANDLE

Czytaj także:
Raymond Nader i ręka św. Szarbela: „Poczułem ciepło na moim ramieniu”




Czytaj także:
Libańscy maronici wzięli ślub w Polsce. Parafia wyprawiła wesele na 1500 osób!

Tags:
Libanpielgrzymkaśw. Szarbel
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail