Aleteia logoAleteia logoAleteia
wtorek 19/03/2024 |
Św. Józefa
Aleteia logo
For Her
separateurCreated with Sketch.

Mówią Ci „nie”? Podziękuj i do przodu!

KOBIETA ZAKRYWA TWARZ

Sonja Lekovic/Stocksy United

Caryn Rivadeneira - 16.10.17

Nawet najlepszym odmawiają! Nawet najbardziej utalentowanych krytykują! Dlatego warto uczyć się od nich, jak radzić sobie w sytuacji, gdy słyszymy: przykro mi, ale nie…
Wielki Post to czas modlitwy i ofiary.
Pomóż nam, abyśmy mogli służyć Ci
w tym szczególnym okresie
Wesprzyj nas

Nikt nie ośmieli się odmówić talentu J.K. Rowling. Trudno uwierzyć, że jej „Harry Potter”, zamiast od razu na listy bestsellerów o mało nie trafił do kosza jednego z wydawców i nikt by o nim nie usłyszał.

Rowling przyznała na Twitterze, że wielokrotnie odmówiono jej publikacji historii młodego czarodzieja. Na szczęście, nie poddała się i dziś ma na koncie miliony sprzedanych egzemplarzy książki, jej ekranizację, a sam Harry Potter – park rozrywki swojego imienia.

Odmowa to nie koniec świata

Rowling opublikowała dwa listy otrzymane od wydawców na długo po tym, jak latający na Nimbusie czarodziej zapewnił jej miejsce w kanonie literatury. Oba dotyczyły rękopisu jednej z jej ostatnich powieści: „Wołania kukułki”.

W pierwszym liście odmowa jest jasno uzasadniona ­– wydawnictwo tłumaczy, że „nie planuje obecnie rozpoczynać współpracy z nowymi autorami”. Druga jest mniej dyplomatyczna. Jej autor radzi Rowling „lepiej się przygotować, zapisać na kurs pisarski albo znaleźć krytyka, który oceni jej pracę przed wysłaniem do wydawnictwa”. Właściwie byłyby to dobre rady, gdyby nie fakt, że ich adresatką jest jedna z najsłynniejszych pisarek!


Kobieta leży na molo

Czytaj także:
W pułapce perfekcjonizmu. Jak przestać się wpędzać w ciągłe poczucie winy

Jak przyjąć odmowę

Redaktor, który napisał list (Rowling zamazała jego nazwisko, bo ujawnienie dokumentu miało być „inspiracją, a nie rewanżem”), nie miał bladego pojęcia, że podpisany pod projektem Robert Galbraith to nowy pseudonim Rowling.

Zresztą, spójrzmy prawdzie w oczy: „Wołanie kukułki” jest wspaniałą książką, ale całkiem możliwe, że jej pierwszy szkic rzeczywiście wymagał dobrej korekty.

Nie ma przecież szkiców idealnych. Poza tym Rowling opublikowała listy od wydawców nie po to, żeby udowodnić swoją rację. Chciała przekonać fanów, jak ważna jest pokora i wytrwałość. Nawet, gdy ktoś zatrzaskuje ci przed nosem kolejne drzwi. Wszyscy spotykamy się z odmową i nigdy nie jest to przyjemne. Czujemy się wtedy niedocenieni. Odrzucenie projektu czy CV, oblany egzamin na studia – nie jest łatwo znieść to rozczarowanie. Nieważne, czy zaczynamy coś nowego, czy mamy już za sobą wielki sukces. Za każdym razem będziemy mieć wrażenie, że to klęska. Ale od niepowodzenia do klęski jest jeszcze daleka droga!




Czytaj także:
Jak używać Twittera – lekcja od J.K. Rowling

Liczy się wytrwałość i pokora

Historia J.K. Rowling jest przykładem na to, jak ważna jest wytrwałość i jak wiele uczą sytuacje, w których nie wszystko układa się po naszej myśli. Każdy z nas, kiedy dobrze się zastanowi, przyzna, że warto czasem usłyszeć: „nie”. Rowling także. Dzięki tamtemu doświadczeniu zmierzyła się ze sobą.

Nie chciałam się poddać, ale kiedy każdy kolejny wydawca odsyłał mnie z kwitkiem, bałam się, że już nie dam rady – przyznała na Twitterze i dodała: – Nie miałam jednak nic do stracenia i chyba dlatego ośmieliłam się zawalczyć.

Miej odwagę!

„Odważne podejście do sprawy to jeden z najlepszych sposobów na poradzenie sobie z odrzuceniem i pójście dalej” – mówi David Hendricks, psycholog i terapeuta, pracujący z osobami, które podobne doświadczenie mają za sobą. Według niego niezwykle istotne jest zaakceptowanie niepowodzenia i ponowne stawienie czoła wyzwaniu. Mimo, że będziemy narażeni na kolejną odmowę. „Jeżeli chcesz coś osiągnąć – mówi Hendricks – powinieneś pogodzić się z faktem, że to co zrobisz lub powiesz nie wszystkim się spodoba”.

„Krytyka nie jest przyjemna, ale oznacza co najwyżej rozczarowanie. Kiedy z powodu lęku przed porażką zaczniemy jej unikać lub co gorsza zrezygnujemy ze swoich marzeń, zapłacimy dużo wyższą cenę” – tłumaczy Hendricks. Takie podejście może nas prowadzić do skrajnego perfekcjonizmu, depresji i zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych (m.in. nerwice).

Hendricks radzi więc przygotować się psychicznie na odrzucenie jeszcze przed określeniem swojego celu. Po pierwsze, należy przyjąć do wiadomości, że może nam się nie udać i wyobrazić sobie taką sytuację. Hendricks pyta pacjentów: „Co się stanie, jeżeli się nie uda? Czego się boisz?” I zachęca do upewnienia się, czy rzeczywiście są gotowi na podjęcie ryzyka.


BIBLE

Czytaj także:
Wciąż czegoś się boisz? Koniecznie przeczytaj najczęściej powtarzaną w Biblii radę

Wyłącz ego!

Odrzucenie łatwiej „przełknąć”, kiedy widzi się je z dystansu. Hendricks podkreśla, że należy uczyć się oddzielać czyn od osoby. Jako terapeuta (a w wolnym czasie jako muzyk) dobrze wie, że „nasze zachowanie na scenie życia i to, kim jesteśmy, są ze sobą ściśle powiązane”. Tak naprawdę, wszyscy musimy być odważni i „świadomie oderwać” się od własnego ego, żeby skupić się wyłącznie na wykonywanej pracy.

Ron Lee, dyrektor kreatywny The Word Bureau Inc. i były redaktor Penguin Random House (jednego z największych nowojorskich wydawnictw) przestrzega: „Jeżeli ktoś ci odmawia, zastanów się dobrze, dlaczego – radzi. – Często list odmowny nie mówi nic o autorze projektu, jego zdolnościach czy warsztacie. Mówi za to wiele o wydawcy. I o tym, co się aktualnie sprzedaje”.

Lee radzi jednak zwrócić uwagę, czy odmowa jest spersonalizowana i zawiera rady, które mogą okazać się bezcenne – o ile czyjaś opinia nas interesuje. Z krytyką można się nie zgadzać, ale feedback, informacja zwrotna od osoby, którą staramy się do siebie przekonać, może być bardzo pomocna przy następnych projektach.

„Warto zastanowić się nad otrzymaną odpowiedzią i jak najwięcej z niej wynieść, ale nie należy wmawiać sobie, że ktoś chciał nas skrzywdzić. Możemy być pewni siebie jak Gwyneth Paltrow (w Hollywood krążą o tym anegdoty), ale nie zaszkodzi nam także refren piosenki Taylor Swift: „Shake it off” („Otrząśnij się z tego”) – śmieje się Lee. – Z drugie jednak strony, jeśli negatywna odpowiedź na twoje starania sprawia, że zaczynasz kwestionować swój talent, zdolności, tracisz pewność siebie, warto zastanowić się, czy rzeczywiście chcesz osiągnąć swój cel, być pisarzem, zdobyć taką czy inna pracę. Trzeba wierzyć w swoje marzenia, by umieć znieść krytykę”.




Czytaj także:
Pozwól sobie na marzenia

Dwie strony odmowy

„Pewnie każdy redaktor ma na koncie odmowę, której żałuje – mówi Artur Wiśniewski, redaktor Wydawnictwa Znak/ Znak Literanova. – I pewnie każdy, kto ma taką na koncie, nie ma za specjalnej ochoty o niej opowiadać. Ja chyba nie należę do wyjątków. Jesteśmy bombardowani setkami propozycji, których wartość – w większości przypadków – jest znikoma.

Nie bez przyczyny wszystkie redakcje stosują swoiste «bezpieczniki» w postaci ostrzeżeń typu «skontaktujemy się tylko z wybranymi autorami» lub «nie oceniamy niezamówionych prac» – nie ma szans, aby udzielić każdemu wyczerpującej odpowiedzi. Poza tym, niewielu autorów propozycji dobrze znosi krytyczne uwagi do swoich dzieł – w takich sytuacjach sprawdza się stara prawda, że milczenie bywa złotem. Ilekroć jednak widzę w nadesłanej propozycji potencjał, staram się napisać o tym autorowi: wskazać miejsca, gdzie, moim zdaniem, jest problem lub pokazać, co jest szczególnie wartościowe w jego tekście. Często problemem jest, że nie można wydać każdej «drukowalnej» propozycji – plan wydawniczy ma ograniczoną pojemność lub tytuł nie pasuje do profilu wydawnictwa. Wiele odmów bierze się z tej przyczyny. Autorzy nie zadają sobie trudu, żeby sprawdzić, gdzie wysyłają swoje dzieło – mówiąc brutalnie, jeśli napisałeś świetną powieść erotyczną, to nie licz, że będzie nią zachwycony wydawca książek o duchowości, a z kryminałem nie pędź do wydawcy romansów. Kiedy w moje ręce trafia coś, co nie pasuje do oferty mojego wydawnictwa, nie mam problemu z tym, żeby wskazać, gdzie autor mógłby się ze swoją książką udać. Szkoda tylko, że nie pomyślał o tym sam…” – wyjaśnia.

„Najtrudniej odmawia się osobom, które włożyły w projekt serce i duszę, ale zabrakło im warsztatu albo ich pomysł na książkę okazał się mało oryginalny – opowiada Susan Tjaden, wydawca WaterBrook i Multnomah Imprints of Crown.

Dla nich moja ocena będzie przykra, dlatego staram się być bardzo delikatna. Chcę, by wiedzieli, co zrobili dobrze, ale muszę też wytłumaczyć im, czego zabrakło. Szczerze i najdelikatniej jak potrafię. To zdecydowanie najgorsza część mojej pracy.

Jestem redaktorem od dziesięciu lat i mówienie czyimś marzeniom: „nie”, wcale nie jest prostsze niż na początku. Zresztą, jeżeli kiedykolwiek stanie się prostsze, zacznę szukać innej pracy. Jeśli kiedyś bez bólu oznajmię komuś, że jego wysiłek ląduje w moim koszu, to będzie znak, że straciłam coś, co jest największą siłą wydawcy: wrażliwość i empatię. Poza tym, czasem warto uświadomić sobie, że po drugiej stronie jest człowiek, który starał się wykonać swoją pracę jak najlepiej. I może starał się nam w czymś pomóc?”.

Odmowa zawsze będzie trudna. Nawet dla J.K. Rowling – kobiety, która trzymała w garści przyszłość Lorda Voldemorta. Ale jeszcze trudniejsze jest życie bez ryzyka, bez radzenia sobie z odrzuceniem i bez dążenia do tego, czego się pragnie.




Czytaj także:
Utwór Tolkiena wydany po 100 latach! Znasz go?

Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail